Zniszczono 120 uli, zginęło ponad milion pszczół

Zniszczone ule w Łubiu
Zniszczone ule w Łubiu
Źródło: archiwum prywatne
Ule stały w szczerym polu, pszczoły zbierały nektar z rzepaku w miejscowości Łubie na Śląsku. W niedzielę rano pszczelarz przyjechał na miodobranie i zastał zniszczoną pasiekę. Ule były poprzewracane, miód wylany, a pszczoły zabite. Policja szuka sprawców.

Policja szuka sprawców zniszczenia 120 uli w miejscowości Łubie w powiecie Tarnowskie Góry. - Ule stały w szczerym polu. Najbliższe zabudowania są daleko. Pola rzepaku ciągną się aż do powiatu gliwickiego. Sprawdzamy kamery monitoringu na drogach dojazdowych, które mogły zarejestrować przemieszczających się sprawców w czasookresie, podanym przez pokrzywdzonego, czyli od soboty wieczorem do niedzieli rano - mówi Kamil Kubica, rzecznik policji w Tarnowskich Górach. I dodaje: - Jeśli ktokolwiek mógłby coś wiedzieć o tym zdarzeniu, prosimy o kontakt. Będziemy wdzięczni za każdą informację, która przybliży nas do dotarcia do sprawców.

Właściciel uli Arkadiusz Freus wycenił straty na około 100 tysięcy złotych.

Czytaj też: W Światowy Dzień Pszczół ktoś zniszczył kilkadziesiąt uli. "Takiego świństwa jeszcze nikt mi nie zrobił"

Zginęło po 10 tysięcy pszczół z każdej rodziny

Pasieka Arkadiusza Freusa nie stoi w otoczeniu kwiatów. Co roku wywozi ule "na pożytek". 2 maja przywiózł je do Łubia do znajomego rolnika na pole rzepakowe. - Pszczoły zbierają nektar z kwiatów. Żeby go zebrać, muszą mieć kwiaty w zasięgu lotu, a latają do dwóch kilometrów - wyjaśnia pszczelarz.

Bał się o nie, doglądał. - Z różnych stron Polski słychać, że ule są przewracane, pszczoły trute. Nie ma tygodnia, żeby coś podobnego się nie działo - mówi.

Jeszcze w sobotę po południu wszystko było w porządku, wybrał z uli miód rzepakowy. W niedzielę rano wrócił na miodobranie. Ule miał przewozić w miejsce, gdzie właśnie kwitną akacje i facelie. Niestety, zastał je zniszczone. Miód wyciekł na ziemię, pszczoły poginęły. - W każdym ulu o tej porze roku mieszka około 30 tysięcy pszczół. To jest ich dom, są rodziną. Szacuję, ze z każdej rodziny zginęło po 10 tysięcy pszczół - wylicza Freus.

Nie wierzy, że zrobili to zwykli chuliganie. Musieli się do tego przygotować, odpowiednio ubrać, przebyć odcinek 300-400 metrów, bo w takiej odległości rozstawione były ule.

W ciągu miesiąca pszczela rodzina może się odbudować. Ale minie najbardziej miododajny okres, który trwa od maja do lipca.

CZY MOŻLIWY BYŁBY ŚWIAT BEZ PSZCZÓŁ? CZYTAJ MAGAZYN TVN24 >>>

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: