Dlaczego znak błyskawicy ze Strajku Kobiet jest zakazany? - pytają licealiści z Łodzi. Uczniowie za jego używanie ponoszą konsekwencje. Podobnie dzieje się w innych miastach: w Tarnowie, Krakowie, w Końskich, Lublinie czy Kraśniku. Tam też za symbol błyskawicy u uczniów przewidywano kary między innymi usunięcia ze zdalnych lekcji. Materiał magazynu "Polska i Świat".
"Punkty ujemne, zawieszenie w prawach ucznia, a nawet wydalenie ze szkoły" - wszystko, jak mówią uczniowie, przez błyskawice umieszczane w trakcie zdalnych zajęć przez uczniów w awatarach. Sandra Osiowa punkty ujemne dostała już dwukrotnie.
Dyrektor Liceum Ogólnokształcącego nr 34 w Łodzi wprowadził w szkole nowy regulamin zakazujący umieszczania znaków graficznych, które można zidentyfikować, a nawiązujących między innymi do partii politycznych, stowarzyszeń, organizacji, odwołujących się do działań politycznych czy o wydźwięku wulgarnym. Mec. Marek Paplaczyk podkreśla, że "każdy ma prawo, również uczeń, do swobodnego wyrażania swoich poglądów".
"Trudno wymagać, aby uczniowie mieli ograniczone wolności"
Dyrektor szkoły na rozmowę przed kamerą się nie zgodził. W odpowiedzi wysłał jedynie fragmenty wprowadzonego przez siebie regulaminu.
Zdaniem dyrektora regulaminowy zakaz "ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa osobistego i szacunku uczniów oraz umożliwia zachowanie porządku i dyscypliny w szkole, podkreślając apolityczność szkoły". Z kolei "awatar członka społeczności szkolnej (…) nie może ograniczać wolności drugiej osoby ani obrażać jej uczuć".
"Dyrektor szkoły, odpowiadając za realizację nauki zdalnej, ustala zasady korzystania z narzędzi informatycznych dla nauczycieli i uczniów. Uczniowie i nauczyciele są zobowiązani do przestrzegania obowiązujących w szkole przepisów prawa” – czytamy w oświadczeniu Kuratorium Oświaty w Łodzi.
Tylko, że jak podkreślają prawnicy - wszystko musi być w zgodzie z konstytucją. A te zapisy są sprzeczne nie tylko z nią, ale też z m.in. konwencją ONZ o prawach dziecka. - Oczywiście szkoła powinna być apolityczna, ale to w ten sposób jest rozumiane, że szkoła nie powinna, nie może organizować żadnej działalności politycznej, agitującej za partią polityczną czy za pewną ideologią, którą prezentują konkretne partie polityczne. Na to w szkole miejsca nie ma – twierdzi mec. Marek Paplaczyk.
- Nie wolno propagować treści zakazanych, czyli treści faszystowskich, komunistycznych, czy treści godzących w dobre obyczaje. Natomiast trudno wymagać, aby uczniowie mieli ograniczone wolności i prawa obywatelskie w demonstrowaniu swoich poglądów – zwraca uwagę mec. Marek Paplaczyk.
"Dyrektor okazuje się politykiem"
W wiadomości wysłanej do uczniów w listopadzie ubiegłego roku, czyli w momencie największych protestów w obronie praw kobiet, dyrektor Dariusz Jakóbek podkreśla, że szkoła jest miejscem apolitycznym i przestrzega uczniów przed wykorzystywaniem przez polityków, twierdząc, że są dla nich jedynie statystyką, pionkami w ich grze.
- Jedyną osobą, która próbuje tym ludziom narzucać swój światopogląd i która próbuje je wykorzystywać, to jest pan dyrektor, który okazuje się politykiem, a nie dyrektorem szkoły – mówi Katarzyna Lubnauer. Posłowie opozycji zapowiedzieli interwencję u lokalnych władz.
- Nie spodziewałam się czegoś takiego ze strony mojej szkoły, bo jednak uważam, że nie robię nic złego, żeby to mogło być aż w taki sposób egzekwowane – mówi licealistka Sandra Osiowa. Ale Łódź to nie jedyny przypadek - podobnie było w Tarnowie, Krakowie, w Końskich, Lublinie czy Kraśniku. Tam też za symbol błyskawicy u uczniów przewidywano kary między innymi usunięcia ze zdalnych lekcji. Licealistka z Łodzi nie ma jednak zamiaru ustąpić.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP