Reportaż Superwizjera. "Kibolskie racowiska i wielkie śledztwo"

Źródło:
"Superwizjer" TVN
Fragment programu "Kibolskie racowiska i wielkie śledztwo"
Fragment programu "Kibolskie racowiska i wielkie śledztwo"
wideo 2/2
Fragment programu "Kibolskie racowiska i wielkie śledztwo"

To miała być spektakularna akcja i rozbicie międzynarodowej grupy przestępczej. Polskie służby rozpracowujące sprawę nielegalnego handlu materiałami pirotechnicznymi wzięły na celownik związanego z ŁKS-em Tomasza L., pseudonim Lipa. Prokuratura i policja liczyły, że przy okazji uda się rozpracować środowisko pseudokibiców. Sprawa stała się jednak tłem między innymi do polowania na szefa PZPN i prezydent Łodzi. Śledztwo trwa, w areszcie siedzi dwóch braci. Dlaczego? Reportaż Jakuba Stachowiaka i Ewy Galicy dla "Superwizjera" TVN.

To miała być wielka międzynarodowa grupa przestępcza handlująca materiałami pirotechnicznymi i bronią. Mieli ją tworzyć pseudokibice z całej Europy, a na jej czele stać chuligani powiązani ze środowiskiem Łódzkiego Klubu Sportowego. Przez ponad rok grupę rozpracowywali policjanci z Polski, Niemiec, Holandii, Belgii i Francji, a śledztwem kierowali śledczy z Prokuratury Krajowej. Przeprowadzono operacje specjalne i zakupy kontrolowane, a podejrzani przez wiele miesięcy byli podsłuchiwani i inwigilowani.

CAŁY REPORTAŻ "KIBOLSKIE RACOWISKA I WIELKIE ŚLEDZTWO" ZOBACZYSZ W TVN24 GO

Ponad sto osób zatrzymanych

W listopadzie 2018 roku nastąpił finał akcji. W kilku krajach Europy zatrzymano ponad sto osób, z których połowa to Polacy. Prokuratorzy postawili zarzuty: tworzenie gangu, handel materiałami niebezpiecznymi, pranie pieniędzy, a nawet handel bronią. Do aresztu trafiło kilkanaście osób, a policja ogłosiła, że zabezpieczyła osiemdziesiąt ton niebezpiecznych materiałów. Wokół śledztwa zapadła cisza.

W kilku krajach Europy zatrzymano ponad sto osóbSuperwizjer TVN

Reporterzy próbują zrekonstruować łódzkie śledztwo Prokuratury Krajowej. Czy naprawdę mamy do czynienia z międzynarodowym gangiem? I jaką rolę w sprawie odgrywają pseudokibice?

Wszystko zaczęło się w 2017 roku. Policje z Holandii i Niemiec alarmowały polskich kolegów, że do ich krajów masowo wysyłane są z Polski nielegalne fajerwerki. - W Holandii fajerwerki można kupić tylko w trzy ostatnie dni roku. Są dostępne tylko w stacjonarnych sklepach. Dlatego nielegalny handel odbywa się przez specjalne aplikacje w internecie. Wcześniej najpopularniejsze były polskie sklepy internetowe. Było to bardzo proste, ponieważ sklepy zachowywały pozory legalności - mówi prokurator Karin Broere. - Te fajerwerki miały o wiele większą moc, więc używano ich także w innych celach, na przykład podczas zamieszek, co stanowi ogromny problem - dodaje.

Zarzuty: tworzenie gangu, pranie pieniędzy, handel materiałami niebezpiecznymi i broniąSuperwizjer TVN

Tomasz L., pseudonim Lipa

Policja w Polsce ostro zabrała się do pracy. Holendrzy i Niemcy wskazali konkretne firmy zajmujące się wysyłką pirotechniki, w tym także takiej, która w Polsce wymaga specjalnych pozwoleń.

Na celownik wzięto firmy z Łodzi, należące do Tomasza L., pseudonim Lipa. Wiedziano, że "Lipa" od lat związany jest z ŁKS-em. Prokuratura i policja liczyły na to, że przy okazji zlikwidowania nielegalnego handlu fajerwerkami uda się rozpracować środowisko pseudokibiców.

Tomasza L. na ŁKS-ie znali wszyscy. I to nie tylko z czasów, gdy z szalikiem chodził na mecze. Dziennikarze "Superwizjera" odszukali w Łodzi jego znajomych. Ze względu na ich bezpieczeństwo rozmowy w reportażu zostały zrekonstruowane.

Skonfiskowane materiały pirotechniczneSuperwizjer TVN

- Tomek nie był zwykłym kibolem, tylko chłopakiem z głową do interesów. Mega zakochany w klubie. I był cwany, umiał się ustawić. Zaczynał od handlu koszulkami i gadżetami kibicowskimi. To było lata temu. Potem przez przypadek załatwił sobie wyłączność na kupowanie rac z Włoch. Pojechał tam kiedyś i kupił całego tira. Nie wiem, skąd miał kasę, chyba już ze swojego biznesu. Włosi zdziwieni byli, że ktoś bierze taką ilość i płaci gotówką od ręki. A potem mu te race pomógł wypromować na forach kibicowskich w Polsce i za granicą jeden jego kolega, i zaczęła płynąć kasa - mówi były wspólnik Tomasza L.

- "Lipa" chodził na siłownię z mocnymi ludźmi, z szefami bojówki ŁKS-u, z D. i R. - mówi inny. - To ważne, bo się okazało, że w pirotechnikę chciał wejść też jeszcze jeden gość, bogaty, co miał z kibolami mega dobre układy, i który jakby chciał, toby "Lipę" wykupił pięć razy z całym majątkiem. A jeszcze wtedy Tomek robił koszulki, na co tamten miał monopol. No to się zrobiła awantura, a D. i R. stanęli za "Lipą", że może iść w piro, a ubrania kibicowskie ma odpuścić - wyjaśnia.

- On się dorobił na tych racach? - pytają dziennikarze innego byłego wspólnika Tomasza L. - Zdecydowanie tak. Na tym jest przebitka. Na race jest duże zapotrzebowanie. Każda raca wtedy, na Marszach Niepodległości, to była U(...).com. Wszystkie race w Polsce - odpowiada. - Na Polskę już od początku robił, w ogóle nie znał nigdy angielskiego - dodaje.

Busy pełne fajerwerków

Interes dobrze się rozwijał. "Lipa" miał kolejne pomysły. Zorientował się, że prawdziwe pieniądze zarabia się na wysyłaniu fajerwerków za granicę - do Niemiec, ale przede wszystkim do Holandii, gdzie pirotechnika, przypomnijmy, jest niemal całkowicie zakazana.

- On wysyłał trzy busy dziennie, pełne paczek, za granicę. Dziennie po sto paczek. Był tylko problem z wysyłką. Dlatego samochody jeździły do innych miast. Był Włocławek, Bydgoszcz, Grudziądz, Gdańsk. Wszędzie tam miał po trzy adresy. Bo od nas to już kurierzy nie chcieli brać, bo wiedzieli, co jest w paczkach i się bali, że to wybuchnie, dlatego były pewne kombinacje z lipnymi nadawcami. Najlepiej było w sezonie, czyli od października do stycznia, lutego. Średnio paczka najtańsza to 100-150, czasem nawet 1000-1500 euro. On miał z tego, gdyby nie płacił podatku, 50 procent zysku - wyjaśnia były współpracownik Tomasza L.

Wsparcie dla ŁKS-u

"Lipa" sporo zarabiał. Jego kumple szacowali, że przynajmniej milion złotych rocznie. Pieniądze inwestował w nieruchomości i dobre samochody. Słynna była jego słabość do włoskich lamborghini. Miał gest, w mieście kibice ŁKS-u wiedzieli, że "Lipa" zawsze pożyczy pieniądze, zapłaci kaucję, pomoże rodzinie aresztowanego kibica.

- Zawsze był tam gdzieś blisko, gdzie się coś działo z klubu, gdzie potrzeba było pieniędzy. Był to człowiek znany z takich swoich ekstrawagancji. Bo jeżeli ktoś przyjeżdża lamborghini na mecze, raz w jednym kolorze, raz w drugim, to musi się rzucić w oczy - mówi dziennikarz Jarosław Bińczyk. - Po tym, co się później stało, to wszyscy ludzie jak gdyby zaczęli zapominać o tym, co ich łączyło z Tomaszem L. - dodaje.

"Tomek nie był zwykłym kibolem, tylko chłopakiem z głową do interesów"Superwizjer TVN

- Z tego, co wiem, to był również sponsorem drużyny piłkarskiej ŁKS-u, takim dość dużym, poważnym sponsorem. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile dawał pieniędzy, ale wiem, że lokował się w górnej strefie tych sponsorów - mówi. Dodaje, że Tomasz L. był jednym z pierwszych, którzy kupili lożę biznesową na stadionie ŁKS-u i płacili kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie.

Autorzy reportażu pytają Tomasza Salskiego, prezesa Łódzkiego Klubu Sportowego, czy prawdą jest, że Tomasz L. mógł płacić klubowi, oczywiście na papierze i całkowicie legalnie, nawet 50 tysięcy złotych miesięcznie. - Nie no, tam było 6,5 tysiąca miesięcznie. Ostatnia umowa to było gdzieś około jednego procenta w skali roku z budżetu. A budżet w drugiej lidzie był na poziomie chyba pięciu milionów złotych - odpowiada.

Czy jednak "Lipa" pomagał nieoficjalnie klubowi? Czy opłacał kibiców? W Łodzi to tajemnica poliszynela. 

- L. dawał 50 tysięcy rocznie na ŁKS? Dużo więcej. Nie chwalił się kasą, ale zawsze miał. Miał wielu znajomych, wielu ludziom dawał zarobić. I to mimo że nie liczył kasy, bo z każdej strony go wszyscy rąbali. On się tym nie przejmował. Na jego weselu, jakiś miesiąc przed zatrzymaniem, śmialiśmy się, że gdyby nas tu policja obserwowała, to miałaby wszystkich podejrzanych w jednej sali. Ale nikt się nie obawiał odsiadki, jakichś problemów, bo Lipa zawsze mówił: za fajerwerki nie idzie się siedzieć. No a potem się wszyscy zdziwili - mówi były wspólnik Tomasza L.

"Wszyscy mówili: Tomek pomógł klubowi awansować"

"Lipa" i jego wspólnicy, jak wspomnieliśmy wcześniej, przez wiele miesięcy byli podsłuchiwani. Oficjalnie - w związku z handlem fajerwerkami. Śledczy bardzo liczyli także na to, że ze względu na znajomości "Lipy" z szefami chuligańskiej bojówki w podsłuchanych rozmowach usłyszą coś więcej: o przestępczości kibicowskiej, o być może handlu narkotykami czy haraczach, czyli tym, czym zajmowały się osławione w Polsce grupy związane z Wisłą Kraków czy Ruchem Chorzów.

Prokuratura szukała dowodów także na to, że "Lipa" był powiązany z rzekomym kupieniem przez ŁKS awansu do drugiej ligi.

- To była głośna sprawa w Łodzi. Wszyscy mówili, że Tomek bardzo pomógł klubowi awansować. I bardzo dobrze to było przemyślane. Bo on i inni ludzie z kasą pomagali klubowi po cichu nawet na bańkę rocznie. A potem przekalkulowali z "Lipą", że lepiej będzie raz wydać te trzysta tysięcy i po awansie może przyjdą sponsorzy. Bo kasy w klubie nie było. Słuchajcie, na mecz przychodziło może tysiąc osób, a bilety były po trzy złote. To sobie policzcie - mówi były wspólnik "Lipy".

Tomasz L. "Lipa"Superwizjer TVN

Reklama za 300 tysięcy złotych

Sprawa sięga 2017 roku, kiedy wracający do ligowych rozgrywek ŁKS walczył o awans do drugiej ligi. Na czele tabeli był klub Drwęca z Nowego Miasta Lubawskiego. Klub z Łodzi był drugi. Ale awansować mogła tylko jedna drużyna.

"Lipa" w ostatnim meczu sezonu wykupił na stadionie rywala reklamę swojej firmy za 300 tysięcy złotych. A po meczu Drwęca zrezygnowała z dalszego grania, więc do drugiej ligi wskoczył ŁKS. Zaraz po tym zdarzeniu wokół "Lipy" i powiązanych z nim biznesów zaczęła zaciskać się pętla prokuratorskiego śledztwa.

Jego finał znamy.

- Funkcjonariuszy było 156. W sumie cała prokuratura, czyli od Płocka, przez Łódź, do Piotrkowa. Jest jedna prokuratura. To chyba wszyscy przyjechali. Z tych CBŚ-ów i tak dalej. Jest wielka akcja, muszą kogoś ud**ić. Bo przecież jemu robili próbę, że niby ŁKS awansował, bo Drwęca odpuściła sobie ubieganie się o licencję - mówi jeden z byłych wspólników "Lipy".

- Policjanci mówili: przyznaj się, to wyjdziesz. A ja się pytam: do czego? Do sprzedawania petard? A oni pytali o to, skąd "Lipa" miał tyle kasy. Że nie mógł tyle zarobić na fajerwerkach. I chcieli usłyszeć o gangu kibiców, o narkotykach, wymuszeniach i o kupowaniu meczów. A ja robiłem wielkie oczy. Zrozumiałem, że nie chodzi tu o fajerwerki. Jak nas "cebeesie" zabrali na dołek w nocy, to "Lipa" przez drzwi krzyczał: przyznawajcie się do wszystkiego, oni za dużo wiedzą - wspomina inny były wspólnik Tomasza L.

Rok odsiadki

W areszcie "Lipa" spędził ponad rok. Wyszedł i przestał pojawiać się publicznie. Od jego znajomych dziennikarze dostali numer jego komórki. Umówili się na spotkanie. Nie chciał jednak rozmawiać przed kamerą. Powstrzymywała go obawa o to, jak prokuratura zareaguje na otwarty kontakt z dziennikarzami. Bał się, że straci to, co wynegocjował, przede wszystkim wolność.

"Lipa" nie wiedział, że jest nagrywany. Opowiedział, jak wyglądał początek sprawy po jego zatrzymaniu.

- Ja to się śmiałem wtedy jeszcze. Bo nie wierzyłem w to, co się w ogóle dzieje. Tak na luzie sobie podszedłem w ogóle, że żaden stres, jaki areszt, jakie co tam - mówi Tomasz L. - Jak tam zaczęli to czytać, o co tu chodzi... No z żoną po zarzutach już widziałem, że tam troszkę wiedzą. W ogóle masakra - relacjonuje.

- Na dołku zrobili tak specjalnie: mnie, moją żonę, mamę i tatę obok siebie. Matka to nie mogła się ruszać, a oni specjalnie... Płakała całą noc i nic. Specjalnie nas obok siebie, żeby jak najbardziej... No i mi powiedzieli, że jak nie zeznaję, to mnie tak docisną, że i tak... - kontynuuje.

- To CBŚ ci powiedział? - pytają reporterzy. -Tak. Że mają wszystko na mnie, 90 procent - potwierdza Tomasz L. - Odmówiłem zeznań na początku - wspomina. - No i do puchy. Później przyjechał G., powiedział krótko, że do Białegostoku tata idzie na areszt, bo nie ma na kaucję. I że mi daje ostatnią szansę, żebym sobie jeszcze to przemyślał, że po Nowym Roku się odezwie - dodaje.

Prokuratura Okręgowa w ŁodziSuperwizjer TVN

Szukanie związków

Szantażowanemu aresztowaniem rodziny Tomaszowi L. prokuratorzy i policjanci przedstawili pomysł na to, czego dotyczyć ma śledztwo. "Lipa" był zaskoczony, bo nie chodziło o fajerwerki.  

- Miałem całą wytyczną, taką powiedzmy listę nieoficjalnie napisaną, co chcą, żebym powiedział. No przede wszystkim chodziło o ŁKS - wyjaśnia Tomasz L.

Dodaje, że "o ŁKS-ie to oni wiedzieli wszystko". - To znaczy myśleli, że jest dużo więcej. Że to jest większa afera, że to jest PZPN. I na tym mega im zależało. - Cała, podobno, komenda w Łodzi to aż tym żyła. A szukali kogoś z PZPN-u. Liczyli, że Boniek w tym siedzi. Od razu miałem to powiedziane. Było ciśnienie takie, że jak nawet moje zeznania tam były w pirotechnice, to przyjechali, powiedzieli, że c**j ich obchodzi nawet ta pirotechnika, że chcą to i to - relacjonuje.

Awans ŁKS-u pod lupą

Gdy Tomasz L. trafił do aresztu, okazało się, że sprawą awansu ŁKS-u do drugiej ligi zainteresowała się prokuratura. Reporterzy zapytali Prokuraturę Krajową o śledztwo w kierunku rzekomego kupienia awansu ŁKS-u do drugiej ligi. Nie otrzymali odpowiedzi. 

- To nie miała być właśnie łapówka. Łapówka byłaby za mecz - mówi Tomasz L. - Tu nie było żadnego kupienia meczu - twierdzi.

- Taki był tok myślenia w prokuraturze: baner, za który ty płacisz, że wisi na meczu, jest przepłacony po to, żeby w tym była schowana łapówka? - dociekali twórcy reportażu. - Tak. A po drugim przelewie, że to było wcześniej w PZPN-ie wszystko załatwione. Że to jeszcze PZPN klepnął. Tu nic takiego nie było. A ja wykupiłem reklamę po prostu - zapewnia Tomasz L.

- Drwęca nie miała złożyć dokumentów. Bo to było z góry wiadome, że ona nie złoży, a to było ryzyko trochę ŁKS-u, że jak nie wykupię tej reklamy, to ta Drwęca może coś tam kombinować. I tak wiedzieli, że nie, bo nie złożyli nawet papierów na stadion, na nic - mówi.

"Ciśnienie" na Zdanowską

Tomasz L. obiecał dziennikarzom jeszcze sporo ciekawych informacji. Bał się jednak cały czas reakcji prokuratury. Ma świadomość, że ciążące na nim zarzuty, przede wszystkim kierowania gangiem, mogą skończyć się dla niego 12-letnią odsiadką. Zdradził nam jednak jeszcze jeden kierunek myślenia śledczych.

- Olbrzymie było ciśnienie na Zdanowską, że ja na stadionie ze Zdanowską coś tam robiłem, że stadion na lewiźnie załatwiałem. Takie były podejrzenia. To jest jeszcze dla was temat. Bo to było od razu. Zdanowska. Ja miałem lożę, Zdanowska była tam często na meczach i że ja niby tam swoje biznesy... Czy ja dla miasta jakieś łapówki dawałem, pokazy pirotechniczne, bo takie plotki też chodziły - twierdzi Tomasz L.

Mowa o Hannie Zdanowskiej, wywodzącej się z Platformy Obywatelskiej prezydent Łodzi. Wiele wskazuje na to, że śledczy szukali na nią kolejnych haków, by odwołać ją ze stanowiska, co się kilka razy wcześniej nie udało. Nie potwierdziło się także powiązanie Zbigniewa Bońka i PZPN-u z domniemanym kupieniem przez ŁKS awansu do drugiej ligi. 

Hanna ZdanowskaSuperwizjer TVN

Bracia Tomasz i Sławomir J. w areszcie

Za to śledztwo w sprawie "Lipy" i jego wspólników zaczęło się ślimaczyć. Choć on sam był na wolności, za kratkami nadal pozostawało pięciu pracowników jego firmy. Mieli zarzuty udziału w gangu i handlu nielegalnymi fajerwerkami. Wśród nich są bracia J. Tomasz i Sławomir.

- Tomek był kierowcą, a Sławek pracował w magazynie. Nadzorował pracę na magazynie, a oprócz tego robił wszystko, czyli i pakował, i sprzątał, i układał towar, jak przyszedł. Nadzorował i pracował, jak była taka potrzeba, że było dużo paczek, to pakował również - mówi matka Tomasza i Sławomira J.

- Kiedy dotarła do państwa myśl, że to jest bardzo poważna sprawa? - pytają dziennikarze. - Kiedy do nas dotarło? Do mnie do tej pory nie może dotrzeć, że to jest tak poważna sprawa i tak długo się to ciągnie. To jest coś, co trudno sobie wyobrazić, ale to jest. Więc co tu mówić, czy trudno czy nie trudno - przyznaje kobieta.

- Wszyscy mówią, że to byli jacyś tacy porządni ludzie, kurczę, którzy po prostu pracowali u niego. Jeden z nich miał bardzo dobrą opinię. Wszyscy mówili, że to społecznik zajmujący się dziećmi. On wcześniej brał udział w reaktywacji klubu ŁKS-u, który upadł, ogłosił upadłość - wspomina dziennikarz Jarosław Bińczyk.

Bracia J. odmawiają zeznań

Bracia J. w przeszłości byli sportowcami, ale także kibicami ŁKS-u. Dla prokuratury, przypomnijmy, miało to niebagatelne znaczenie. Bo śledczy liczyli na to, że bracia J., podobnie jak ich szef Tomasz L., wiedzą coś o nielegalnych interesach chuliganów i zaczną zeznawać na ten temat. Ale bracia konsekwentnie od samego początku nie przyznawali się do winy i odmówili zeznań. 

- W tej sprawie jest tyle nielogicznych powodów, dla których chłopaki są aresztowani, dla których w ogóle to postępowanie trwa dwa i pół roku. Nawet więcej, bo przecież ta sprawa ma sygnaturę 2017 - mówi partnerka Tomasza J. - Prokuratura tyle lat tak naprawdę jeszcze do niczego się chyba nie dokopała, bo nie wiem, na czym te zarzuty się tak naprawdę opierają - dodaje.

- Dla mnie to jest to, że po prostu nie mówi tego, co prokurator by chciał usłyszeć - mówi matka braci J.

Mama braci J.Superwizjer TVN

"Bez procesu, bez znajomości akt, bez aktu oskarżenia"

Adwokaci podejrzanych od wielu miesięcy składają wnioski o wypuszczenie klientów z aresztu. - W mojej ocenie panowie odbywają już karę, ale w reżimie tymczasowego aresztowania. Bez procesu, bez znajomości akt, bez aktu oskarżenia, bez wyroku - mówi adwokat Anna Owczarek-Poddębska.

Łódzki Sąd Apelacyjny konsekwentnie, co trzy miesiące, przedłużał areszt dla braci J. Nieoczekiwanie, kiedy zaczęliśmy interesować się sprawą, na wolność wyszli trzej mężczyźni. Bracia J. nadal siedzieli. Na posiedzeniu aresztowanym w czerwcu sąd uznał, że mogą wyjść, ale po wpłaceniu kaucji - półtora i dwóch milionów złotych.

Pytania o przedmiot śledztwa

Reporterzy chcieli zapytać prokuratorów, czego tak naprawdę dotyczy to śledztwo, dlaczego w areszcie tak długo siedzą pracownicy firmy Tomasza L., i wreszcie, kiedy sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Prokuratorzy z Prokuratury Krajowej unikali odpowiedzi, ale dziennikarze nie dawali za wygraną.

- Czy rzeczywiście chodziło w tej sprawie o fajerwerki? Czy nie zarzuciliście sieci bardzo szeroko, a nie do końca się wszystko udało? - padło pytanie. - Odpowiadam na pytanie w ten sposób, co jest przedmiotem tego postępowania: jest obrót materiałami wybuchowymi - mówi prokurator Sebastian Faliszewski.

- A były pytania o korupcję w piłce nożnej, o narkotyki, o układy z urzędującymi urzędnikami miasta Łodzi, o ewentualne nieprawidłowości przy budowie stadionu?

- Ja się mogę wypowiadać na temat tego, co było przedmiotem posiedzenia w sądzie i co jest przedmiotem postępowania, w którym ta decyzja będzie podejmowana - mówi prokurator. - Odpowiadam w taki sposób, w jaki mogę panu udzielić odpowiedzi, uwzględniając toczące się postępowanie - wyjaśnia. - To wszystko, co mam do powiedzenia - dodaje.

- Ale jeśli ma pan wszystkie dowody zebrane, opinie i tak dalej, czy jest sens trzymać tych ludzi w areszcie 30 miesięcy? - dopytuje reporter. - To pan twierdzi, że wszystkie dowody są zebrane. Istnieje potrzeba dalszego stosowania, wniosek został złożony. Czy zostanie uwzględniony, o tym zadecyduje sąd - oznajmia Faliszewski.

Areszt wydobywczy

- Patrząc na działania prokuratury, sposób prowadzenia tego postępowania, można wysnuć takie wnioski, że ten areszt jest tak zwanym aresztem wydobywczym, mającym na celu skłonienie podejrzanych do zmiany postawy procesowej - komentuje adwokat Michał Kowalik.

- Czyli przyznania się do popełnienia zarzucanych im czynów i złożenia wyjaśnień, które by podpadały pod tezy postawione przez prokuraturę - wyjaśnia. I dodaje: - Jeżeli dwa i pół roku od realizacji nie jest wniesiony akt oskarżenia, znaczy to, że...

- ...coś nie wyszło? - pytają dziennikarze

. - Albo coś nie zostało zrobione. Pytanie czy zostało niezrobione celowo, czy nie wyszło. Ten materiał nie jest na tyle spójny, żeby pozwalał na skierowanie sprawy do sądu - mówi adwokat.

Sprawa nielegalnego handlu petardami doczekała się olbrzymiego prokuratorskiego śledztwa, w które zaangażowano elitarne Centralne Biuro Śledcze i Prokuraturę Krajową. Szukano korupcyjnego układu z samorządowcami, pseudokibicowskiej przestępczości, a nawet polowano na szefa polskiej piłki. Wiele wskazuje na to, że w sądzie dojdzie do procesu domniemanego gangu, w którym najmocniejszym zarzutem będzie sprzedaż za granicę fajerwerków bez pozwolenia. 

Autorka/Autor:Jakub Stachowiak, Ewa Galica

Źródło: "Superwizjer" TVN

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

Donald Trump został zaprzysiężony na 47. prezydenta USA, a J.D. Vance na wiceprezydenta. Po wygłoszeniu przemówienia i inauguracyjnym lunchu, nowy amerykański przywódca znów pojawił się na korytarzach Kapitolu, by dokonać przeglądu wojsk przy dźwiękach wojskowej orkiestry. Relacja na żywo w tvn24.pl.

Trump dokonał przeglądu wojsk

Trump dokonał przeglądu wojsk

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Kanał Panamski jest i nadal będzie należeć do Panamy - podkreślił prezydent Panamy Jose Raul Mulino. Odniósł się w ten sposób do słów Donalda Trumpa wygłoszonych w trakcie zaprzysiężenia.

Prezydent Panamy reaguje na słowa Trumpa

Prezydent Panamy reaguje na słowa Trumpa

Źródło:
PAP, Reuters

Miliarder Elon Musk podczas jednego z wydarzeń, które towarzyszyło inauguracji prezydentury Donalda Trumpa, powiedział do zebranych, że dzięki nim przyszłość cywilizacji jest zapewniona. Podczas krótkiego przemówienia wykonał gest przypominający salut rzymski.

Musk powiedział o "przyszłości cywilizacji" i wykonał "dziwny" gest

Musk powiedział o "przyszłości cywilizacji" i wykonał "dziwny" gest

Źródło:
PAP

Nowo zaprzysiężony prezydent Donald Trump nieoczekiwanie wygłosił na Kapitolu drugie przemówienie. Wystąpił przed zwolennikami, którzy zebrali się w Kongresie, ale nie mogli obserwować na żywo głównej ceremonii. - Jesteście młodszą, o wiele piękniejszą publicznością niż ta, przed którą przed chwilą występowałem - powiedział Trump. Przyznał, że celowo nie zdecydował się na większą krytykę administracji Joe Bidena, aby przemówienie inauguracyjne było "piękne i łączące". W drugim przemówieniu zdecydował się na wytknięcie błędów byłego prezydenta, ale także na anegdoty i żarty.

"Lepsze przemówienie" dla "piękniejszej publiczności". Trump po raz drugi 

"Lepsze przemówienie" dla "piękniejszej publiczności". Trump po raz drugi 

Źródło:
TVN24, CNN

Podczas prezydenckiej inauguracji Donalda Trumpa na Kapitolu piosenkarka Carrie Underwood zaśpiewała patriotyczną pieśń "America the Beautiful". Nie obyło się jednak bez problemów technicznych. Po zaledwie kilku sekundach muzyka urwała się, zapadła krępująca cisza, po czym Underwood wykonała utwór a cappella.

Krępująca cisza i występ a cappella

Krępująca cisza i występ a cappella

Źródło:
TVN24, PAP

Joe Biden prewencyjnie ułaskawił pięcioro członków swojej rodziny. Były już prezydent zrobił to w ostatnich godzinach urzędowania. Swoją decyzję uzasadnił wcześniejszymi "atakami i groźbami" na rodzinę. Polityk zaznaczył też, że jego ruch nie powinien być postrzegany jako dowód na popełnienie przez objętych prawem łaski jakichkolwiek występków.  

Biden ułaskawił prewencyjnie pięcioro członków swojej rodziny. Wskazał powód

Biden ułaskawił prewencyjnie pięcioro członków swojej rodziny. Wskazał powód

Źródło:
PAP, Reuters

Donald Trump został 47. prezydentem USA. Podczas przemówienia po zaprzysiężeniu Trump przedstawił najważniejsze punkty swojego planu, który zamierza zrealizować podczas swojej drugiej kadencji. Zapowiedział też, które decyzje podejmie tuż po inauguracji.

Najważniejsze zapowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa

Najważniejsze zapowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa

Źródło:
tvn24.pl

Ustępujący ze stanowiska prezydent USA Joe Biden w ostatnich godzinach swojego urzędowania ułaskawił prewencyjnie Anthony’ego Fauciego, generała Marka Milleya oraz członków komisji badającej atak na Kapitol z 6 stycznia 2021 roku. Decyzja ma ochronić ich przed potencjalnym odwetem ze strony administracji Donalda Trumpa. Sam Trump ocenił ruch Bidena jako "haniebny".

Bezprecedensowy ruch Bidena. Trump: haniebny

Bezprecedensowy ruch Bidena. Trump: haniebny

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Donald i Melania Trumpowie są już w Białym Domu. Media przyglądają się założonej przez małżonkę 47. prezydenta USA kreacji i zwracają uwagę na jej znaczenie. To, podobnie jak w przypadku poprzednich pierwszych dam, nie jest przypadkowe. Co kryje się za strojem Melanii?

Wymowny strój Melanii Trump. Co pierwsza dama włożyła na zaprzysiężenie

Wymowny strój Melanii Trump. Co pierwsza dama włożyła na zaprzysiężenie

Źródło:
Vogue, CNN, Women's Wear Daily, tvn24.pl

Były premier Mateusz Morawiecki rzekomo nie został wpuszczony na inaugurację prezydentury Donalda Trumpa. "Nie został wpuszczony z powodu braku dokumentów, próbował potwierdzić swoją tożsamość na Wikipedii ze swojego telefonu" - komentowali internauci. Wyjaśniamy, co widać na popularnym nagraniu.

"Morawiecki pojechał na inaugurację Trumpa z Wikipedią". Co widać na nagraniu

"Morawiecki pojechał na inaugurację Trumpa z Wikipedią". Co widać na nagraniu

Źródło:
Konkret24

Przed sądem stanęła matka Leona Karolina W. oraz jej partner Damian G. Oboje są oskarżeni o zabójstwo 4-letniego chłopca. Zdaniem śledczych, w sierpniu 2022 roku dziecko wpadło do wrzątku, a jego opiekunowie nie wezwali pomocy. Leon umierał przez tydzień, potem jego ciało zakopano w lesie. Przed sądem zeznawali biegli. - Głównym czynnikiem, który doprowadził do tej tragedii był lęk - wynika z ich ustaleń.

Wpadł do wrzątku, umierał przez tydzień. Dlaczego opiekunowie nie pomogli 4-latkowi

Wpadł do wrzątku, umierał przez tydzień. Dlaczego opiekunowie nie pomogli 4-latkowi

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zmarł Klemens Haselsteiner, szef firmy Strabag - poinformowała spółka w komunikacie. Według informacji przekazanych przez austriackie media przyczyną śmierci 44-letniego miliardera miał być tętniak mózgu.

Nie żyje szef firmy Strabag. "Zmarł nagle i niespodziewanie"

Nie żyje szef firmy Strabag. "Zmarł nagle i niespodziewanie"

Źródło:
strabag.pl, "Kleine Zeitung"

Alvin Gajadhur, doradca społeczny prezydenta RP, a także były główny inspektor transportu drogowego usłyszał zarzuty bezprawnego udostępnienia wiadomości służbowych - przekazał prokuratur Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Podejrzany nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Prokuratura: były główny inspektor transportu drogowego Alvin Gajadhur usłyszał zarzuty

Prokuratura: były główny inspektor transportu drogowego Alvin Gajadhur usłyszał zarzuty

Źródło:
PAP

Strażacy gaszą pożar szkoły w Szkotowie w powiecie nidzickim (woj. warmińsko-mazurskie). Ogień pojawił się na poddaszu i rozwinął w dwóch miejscach. W akcji bierze udział 60 strażaków. Nie ma informacji o osobach poszkodowanych. Służby podały, że od wtorku dzieci zostaną skierowane do szkoły w Rogóżu.

Pożar szkoły. Kilkudziesięciu strażaków w akcji

Pożar szkoły. Kilkudziesięciu strażaków w akcji

Źródło:
PAP

W niedzielę kilka osób awanturowało się w centrum Szczecina. Powodem miał być spór o pierwszeństwo przejazdu na jednej z uliczek. Zaczęło się od gróźb i wyzwisk, a skończyło się na bójce, w której ucierpiał taksówkarz. Nagranie, na który widać przebieg zdarzenia, pojawiło się w internecie. Na razie w sprawie zatrzymano jedną osobę. 29-latek wkrótce usłyszy zarzuty.

Najpierw wyzwiska, potem rękoczyny. Awantura w centrum Szczecina

Najpierw wyzwiska, potem rękoczyny. Awantura w centrum Szczecina

Źródło:
TVN24

Właściciel wypożyczalni quadów i skuterów śnieżnych usłyszał zarzuty spowodowania uszczerbku na ciele i kierowania gróźb karalnych, po tym jak zaatakował nożem zakopiańskich rolników, którzy przyszli porozmawiać o działalności niszczącej ich uprawy. Nagranie z ataku trafiło do internetu. - Celował w klatkę piersiową, na szczęście zasłoniłem się ręką. Przeciął mi palec i przedramię - powiedział nam pan Tomasz. Przedsiębiorca, który go napadł, został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty.

Bójka z nożem o skutery śnieżne na polach górali. Zarzuty dla właściciela wypożyczalni quadów

Bójka z nożem o skutery śnieżne na polach górali. Zarzuty dla właściciela wypożyczalni quadów

Źródło:
TVN24, PAP

Nagranie, które w niedzielę po południu na swoim profilu opublikował poseł Nowej Lewicy Łukasz Litewka, przedstawia księdza, który kopie w ogrodzenie, za którym znajduje się pies, zamachuje się na niego torbą, a następnie wymierza przedmiotem podniesionym z ziemi. Do zdarzenia doszło na terenie parafii św. Marcina w Tolkowcu (woj. warmińsko-mazurskie). Jest reakcja Archidiecezji Warmińskiej.

Ksiądz kopał psa przez ogrodzenie. Jest reakcja kurii

Ksiądz kopał psa przez ogrodzenie. Jest reakcja kurii

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Jest akt oskarżenia w sprawie Jakuba B. - byłego już policjanta złotoryjskiej policji. 37-latek usłyszał cztery zarzuty m.in. przekroczenia uprawnień oraz działanie na szkodę interesu publicznego. "Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił złożenia wyjaśnień" - informuje prokuratura.

Akt oskarżenia przeciwko policjantowi

Akt oskarżenia przeciwko policjantowi

Źródło:
tvn24.pl

Na rozpoczynającej się w poniedziałek sesji Parlamentu Europejskiego wszczęto procedurę odebrania immunitetu Danielowi Obajtkowi. Sprawa dotyczy niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistej.

Europarlament zaczął procedowanie wniosku o uchylenie immunitetu Danielowi Obajtkowi

Europarlament zaczął procedowanie wniosku o uchylenie immunitetu Danielowi Obajtkowi

Źródło:
PAP

Do 31 stycznia osoby prowadzące działalność gospodarczą na mniejszą skalę mają możliwość zgłoszenia się do Małego ZUS plus, co pozwoli im na opłacanie niższych składek na ubezpieczenia społeczne. Z ulgi korzystało w ubiegłych latach blisko 200 tysięcy osób.

200 tysięcy osób zapłaci mniej. Trzeba się pospieszyć

200 tysięcy osób zapłaci mniej. Trzeba się pospieszyć

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Nie reagował na polecenia wydawane przez strażników granicznych na lotnisku w Modlinie. Jednego z nich obrażał i popychał. Został obezwładniony, założyli mu kajdanki. 31-latek był pijany, grozi mu do trzech lat więzienia.

Incydent na lotnisku. Obezwładnili pijanego pasażera i zakuli go w kajdanki

Incydent na lotnisku. Obezwładnili pijanego pasażera i zakuli go w kajdanki

Źródło:
tvnwarszawa.pl/NOSG

Lina Nassiri, która niedawno wypoczywała na wakacjach w Tulum w Meksyku, całkowicie przypadkowo nagrała fascynujący film. Materiał stał się hitem mediów społecznościowych.

Telefon wpadł jej do wody. To, co nagrał, stało się hitem sieci

Telefon wpadł jej do wody. To, co nagrał, stało się hitem sieci

Źródło:
CNN

Policja w Massachusetts (USA) poinformowała o śmierci poszukiwanej sześcioletniej dziewczynki. Znaleziono ją w lodowatej wodzie, w pobliżu domu. W poszukiwania dziecka, poza policją i strażą pożarną, zaangażowali się sąsiedzi.

Zaginiona sześciolatka znaleziona w częściowo zamarzniętym stawie. Dziewczynka nie żyje

Zaginiona sześciolatka znaleziona w częściowo zamarzniętym stawie. Dziewczynka nie żyje

Źródło:
CBS News, tvn24.pl

Irański sąd skazał gwiazdę muzyki pop Amira Hosseina Maghsoudloo na karę śmierci za bluźnierstwo - informują media. Kontrowersyjny muzyk, znany pod pseudonimem Tataloo, mieszkał w Turcji, jednak w 2023 roku został na wniosek Teheranu zatrzymany i sprowadzony do ojczyzny. Irański wymiar sprawiedliwości odniósł się do tych informacji, stwierdzając, że wobec 37-latka "nie zapadł jeszcze ostateczny wyrok".

Gwiazdor muzyki pop skazany na śmierć

Gwiazdor muzyki pop skazany na śmierć

Źródło:
Guardian, Iran International
Trzaskowski może przegrać, jeśli popełni błędy Kamali Harris

Trzaskowski może przegrać, jeśli popełni błędy Kamali Harris

Źródło:
tvn24.pl
Premium

- Nowa administracja Donalda Trumpa będzie o wiele lepiej przygotowana, niż była podczas pierwszej kadencji - uważa Heather Nauert, rzeczniczka amerykańskiej dyplomacji w czasie pierwszej kadencji prezydenta Trumpa. W rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w USA Marcinem Wroną przyznała zarazem, że zakończenie wojny w Ukrainie może nie udać się pierwszego dnia i "zajmie trochę czasu".

"Ta administracja Donalda Trumpa będzie bardzo dobrze przygotowana"

"Ta administracja Donalda Trumpa będzie bardzo dobrze przygotowana"

Źródło:
TVN24, PAP

- Są słuszne obawy, ale z drugiej strony pierwsze sygnały, dotyczące szczególnie wojny przeciwko Ukrainie, są raczej pozytywne - komentuje powrót Donalda Trumpa do Białego Domu Daniel Fried. Były ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w USA Marcinem Wroną ocenił również, że "załoga Trumpa patrzy na Polskę jak na dobrego Europejczyka".

"Załoga Trumpa patrzy na Polskę jak na dobrego Europejczyka"

"Załoga Trumpa patrzy na Polskę jak na dobrego Europejczyka"

Źródło:
TVN24, PAP

- Obawiam się tego, jak Donald Trump podejdzie do kwestii Ukrainy i jak spróbuje zakończyć tę wojnę - powiedział w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN Marcinem Wroną Ian Brzezinski, amerykański analityk i ekspert do spraw międzynarodowych i wojskowych think tanku Atlantic Council. Według telewizji CNN Trump polecił swoim współpracownikom zorganizowanie rozmowy telefonicznej z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w najbliższych dniach po zaprzysiężeniu.

"To zdefiniuje jego prezydenturę"

"To zdefiniuje jego prezydenturę"

Źródło:
tvn24.pl, CNN
Wiedza o zdrowiu i seksie tylko dla chętnych? Już możemy zgadywać, jak to się skończy

Wiedza o zdrowiu i seksie tylko dla chętnych? Już możemy zgadywać, jak to się skończy

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Na dzień przed inauguracją swojej prezydentury Donald Trump stanął na jednej scenie z zespołem Village People, by wspólnie zaśpiewać hit "YMCA". Jak to się stało, że przebojowy utwór stał się nieodłącznym elementem wieców Trumpa?

Piosenka "YMCA" stała się hymnem Trumpa, dotąd kojarzono ją inaczej. O czym opowiada?

Piosenka "YMCA" stała się hymnem Trumpa, dotąd kojarzono ją inaczej. O czym opowiada?

Źródło:
BBC, LGBTQ Nation, NPR

Zaprzysiężenie Donalda Trumpa na żywo ogląda kilkaset osób. Wśród gości ze świata są między innymi prezydent Argentyny Javier Milei, premier Włoch Giorgia Meloni i wiceprezydent Chin Han Zheng.  

Kto przybył na zaprzysiężenie Donalda Trumpa

Kto przybył na zaprzysiężenie Donalda Trumpa

Źródło:
tvn24.pl