Sejm. To tutaj znajduje się jedna z bardziej strzeżonych tajemnic "dobrej zmiany". Mimo prawomocnego wyroku sądu, który ją nakazał odtajnić, strzeżona jest przez byłego i obecnego marszałka Sejmu oraz szefową kancelarii izby niższej parlamentu. We wtorek sędzia Paweł Juszczyszyn przyjedzie do Sejmu, by zobaczyć listy. Materiał magazynu "Czarno na białym".
Krajowa Rada Sądownictwa jest kluczowym organem w kadrowej rewolucji przeprowadzanej w sądach. Problem w tym, że od niemal dwóch lat nie wiadomo, kto - jak wymaga tego ustawa - poparł kandydatury zasiadających tam sędziów. Rządzący, przejmując kontrolę nad nową KRS skrócili ustawą kadencje wcześniej wybranych - przez sędziów - członków Rady, a następnie wprowadzili nowe zasady: sędziów do KRS wybierają politycy.
Kandydaci musieli przedstawić w Sejmie listy poparcia z podpisami co najmniej 25 sędziów lub dwóch tysięcy obywateli. Prawo i Sprawiedliwość oraz Kukiz'15 ustaliły listę kandydatów, których Sejm wybrał do KRS. Jednak listy poparcia, na podstawie dokonano wyboru, stały się pilnie strzeżone.
Utajniona informacja publiczna
- Nie wiemy, co jest na tych listach. Nikt nie jest w stanie zweryfikować, czy te osoby miały poparcie, czy nie miały poparcia - komentuje adwokat Paweł Litwiński. - Stan prawny jest zero-jedynkowy. Czarno na białym wiemy, że to jest informacja publiczna - zwraca uwagę.
Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego, tłumaczy, że "składa się to na taką sekwencję okoliczności, gdzie z wielkim prawdopodobieństwem można powiedzieć, że są ogromne nieprawidłowości w tych listach, albo tych list w ogóle nie ma". - Pamiętajmy, że sam wybór Krajowej Rady Sądownictwa przez Sejm jest przez większość polskich i zagranicznych prawników kontestowany jako niezgodny z konstytucją - dodaje.
Sylwia Gregorczyk-Abram z inicjatywy "Wolne sądy" stawia tezę: - Jeżeli jedna osoba została wybrana wadliwie, bo na przykład nie miała wystarczającej liczby podpisów, to należałoby się zastanowić, czy nie kwestionować całej Krajowej Rady Sądownictwa.
Argument za ukryciem list
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości oraz dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka argumentują, że listy poparcia członków Krajowej Rady Sądownictwa mocą ustawy, jako załączniki, nie podlegają publikacji. Chodzi o artykuł 11c ustawy o KRS:
Zgłoszenia kandydatów dokonane zgodnie z art. 11a obwieszczenia o rozpoczęciu procedury zgłaszania kandydatów na członków Rady i art. 11b zgłoszenia kandydatów na członków Rady Marszałek Sejmu niezwłocznie przekazuje posłom i podaje do publicznej wiadomości, z wyłączeniem załączników
Sędziowie kandydujący do nowej KRS, składali listy poparcia właśnie jako załączniki.
Jest prawomocny wyrok. Niewykonany
W tej sprawie Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł w czerwcu jednoznacznie: opinia publiczna powinna poznać listy poparcia. Jednak do tej pory tak się nie stało, a Kancelaria Sejmu od wyroku się odwołała. Sprawę rozstrzygnął w tym samym miesiącu Naczelny Sąd Administracyjny, który podzielił zdanie sądu pierwszej instancji.
Prawomocny wyrok jednak Kancelarii Sejmu nie przekonał. - Niewykonanie wyroku sądu kończy się przymusem państwa w formie komornika, doprowadzenia do zakładu karnego, nałożenia dodatkowej grzywny - wymienia Wachowiec. Gregorczyk-Abram dodaje, że "nikt nie może być poza prawem, kiedy wyrok jest prawomocny".
Prezes UODO blokuje udostępnienie list
Do sprawy następnie włączył się Maciej Nawacki, członek nowej KRS i prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie. Jego listy budzą najwięcej wątpliwości. Nawacki zebrał 28 podpisów, jednak czworo sędziów, jeszcze przed wybraniem go do KRS, wycofało swoje poparcie. Oznacza to, że otrzymał 24, a nie wymagane 25 podpisów.
Nawacki sam złożył skargę w sprawie ujawnienia list poparcia do KRS. W jej wyniku prezes UODO wstrzymał udostępnienie tych informacji opinii publicznej. Sędzia ponadto przyznał, że sam się podpisał pod swoją kandydaturą. Adwokat Paweł Litwiński zaznacza jednak, że prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych nie może ingerować w działalność orzeczniczą sądów. - Tego typu sprawy były rozstrzygane przez sądy, które bardzo wyraźnie powiedziały, że tu nie ma miejsca na RODO. Trzeba podać tego typu informacje - podkreśla.
20 stycznia Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał oświadczenie, z którego jasno wynika, że szef Kancelarii Sejmu nie może powoływać się na postanowienia prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, "uniemożliwiając sądowi zapoznanie się z oryginałami tych dokumentów zarówno w Siedzibie Kancelarii Sejmu, jak i w siedzibie danego Sądu".
Będzie przełom?
Listy poparcia chce poznać Paweł Juszczyszyn - sędzia z sądu, którego prezesem jest Maciej Nawacki. Juszczyszyn rozpatruje apelację od wyroku wydanego przez sędziego wskazanego na stanowisko przez KRS, co do której legalności mnożą się pytania.
We wtorek o godzinie 9 sędzia razem z protokolantem ma przybyć do Kancelarii Sejmu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24