Poparło mnie 40 osób - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 przewodniczący nowej Krajowej Rady Sądownictwa Leszek Mazur, odnosząc się do zbierania podpisów pod jego kandydaturą do tego organu. - Kiedy dwie osoby, które udzieliły mi poparcia, wycofały je następnego dnia, to ja je po prostu wykreśliłem i poszukałem innych - tłumaczył.
Listy poparcia pod kandydaturami do nowej Krajowej Sądownictwa, mimo wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, cały czas nie są jawne. Ich upublicznienia konsekwentnie domagają się przedstawiciele opozycji i organizacji pozarządowych. Chodzi między innymi o zweryfikowanie, czy kandydaci nie popierali się nawzajem, czy między popieranymi a popierającymi nie występowały relacje służbowe lub czy wśród popierających nie było sędziów blisko związanych z Ministerstwem Sprawiedliwości. W poniedziałkowym komunikacie Centrum Informacyjnego Sejmu w tej sprawie wymieniono zgłoszonych kandydatów i podano, ile osób ich poparło. Nie ujawniono jednak nazwisk osób, które poparcia udzieliły.
"Te listy miały znaczenie jako element formalnej procedury w Sejmie"
Przewodniczący nowej Krajowej Rady Sądownictwa Leszek Mazur, który w środę był gościem "Kropki nad i" został zapytany, czy listy poparcia kandydatów na członków Rady są ważne. – Oczywiście te listy miały znaczenie jako element formalnej procedury w Sejmie. Ten etap został zakończony uchwałą – powiedział Mazur. Dalej tłumaczył, że Rada wskazuje kandydatów na sędziów, których następnie powołuje prezydent. – Więc na etapie powołania przez prezydenta, ta lista nie miała już znaczenia – przekonywał.
Jednocześnie wyjaśnił, jak wyglądało zbieranie podpisów pod jego własną kandydaturą do tego organu. Powiedział, że poparło go 40 osób. Na uwagę, że w przeszłości mówił, że uzyskał poparcie 54 osób, odparł: - Miałem dwie listy. - Jedną, którą rozpoczynałem zbierać w okręgu częstochowskim, a drugą - w okręgu katowickim. W końcu złożyłem jedną z nich, bo scalanie tych list byłoby kłopotliwe - stwierdził. - Sam sobie tę akcję zbierania podpisów przeprowadzałem, nikt jej nie koordynował (...) nie było tak, że ta lista gdzieś krążyła, nikt się na nią nie wpisywał bez osobistego kontaktu ze mną - kontynuował.
Przewodniczący KRS: kiedy dwie osoby wycofały poparcie dla mnie, po prostu je wykreśliłem i poszukałem nowych
W tym kontekście sędzia Mazur nawiązał też do kontrowersji wokół list poparcia pod kandydaturą innego członka KRS Macieja Nawackiego. Na liście poparcia za jego kandydaturą podpisało się 28 sędziów. Jak się jednak potem okazało, co najmniej czworo sędziów wycofało swoje poparcie jeszcze przed złożeniem dokumentów. Wymagana liczba to minimum 25 podpisów. - To jest kwestia, która była przedmiotem różnego rodzaju wątpliwości i analiz (...) dotyczących tego, czy można wycofać swoje poparcie - przyznał Mazur.
Przewodniczący nowej KRS mówił, że sam miał taki przypadek, że dwie osoby wycofały poparcie pod jego kandydaturą. - Kiedy dwie osoby, które udzieliły mi poparcia, wycofały swoje poparcie następnego dnia, to ja je po prostu wykreśliłem (z listy - red.) i poszukałem innych - przyznał.
Mazur: sędzia Paweł Juszczyszyn wykroczył poza granice orzecznicze
Leszek Mazur odniósł się także do sprawy sędziego Sądu Rejonowego w Olsztynie Pawła Juszczyszna, który chciał zobaczyć listy poparcia do KRS. We wtorek nieuznawana przez Sąd Najwyższy Izba Dyscyplinarna zdecydowała o zawieszeniu sędziego i obniżeniu jego wynagrodzenia o 40 procent. Juszczyszyn w reakcji na to wskazywał, że Izba Dyscyplinarna "nie jest sądem," przywołując wyrok Izby Pracy Sądu Najwyższego w tej sprawie z 5 grudnia.
Przewodniczący nowej KRS stwierdził, że sędzia Juszczyszyn "rozpoczął działalność polegającą na wykraczaniu poza granice orzecznicze". - On orzeka, ale to orzekanie staje się tylko pozorem, ponieważ wykracza poza te granice, a takie wykraczanie nie jest już orzekaniem - przekonywał. - Postępując w ten sposób, kwestionuje status sędziów mianowanych przez prezydenta, co w konsekwencji prowadzi do tego, że podważa prerogatywy prezydenta - ocenił.
Szef nowej KRS: uchwała Sądu Najwyższego to nie jest orzeczenie, które ma znaczenie ustrojowe
Mazur mówił także o działalności Izby Dyscyplinarnej w kontekście uchwały trzech izb Sądu Najwyższego z 23 stycznia. Stwierdzono w niej między innymi, że jeśli w składzie zasiada osoba powołana na sędziego SN na wniosek nowej KRS, taki skład jest nieprawidłowo obsadzony. W odniesieniu do Izby Dyscyplinarnej SN uchwała ma zastosowanie do orzeczeń tej Izby bez względu na datę ich wydania.
- Izba Dyscyplinarna nie powstaje na podstawie uchwał Sądu Najwyższego. Uchwały Sądu Najwyższego nie są w stanie znieść takiej izby - przekonywał. Mówił, że "ta uchwała to jest wypowiedź, która ma oczywiście znaczenie orzecznicze - w szczególności dla innych składów Sądu Najwyższego, ale to nie jest orzeczenie, które ma znaczenie ustrojowe". - To nie jest źródło prawa - dodał.
Pytany, co jest dla niego źródłem prawa, wskazywał na konstytucję i ustawy. Z kolei na uwagę, że konstytucja nie przewiduje istnienia Izby Dyscyplinarnej, odparł, że "strukturę Sądu Najwyższego określa ustawa i to ustawa określiła Izbę Dyscyplinarną".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24