- List dyrektora FBI Jamesa Comeya wskazuje na głęboką refleksję, jego osobistą, ale być może także struktur państwa amerykańskiego, idącą w dobrą stronę - ocenił w czwartek prezydent Bronisław Komorowski. Wcześniej premier Ewa Kopacz stwierdziła, że "pewnie każdy oczekiwałby więcej". Z kolei dla szefa MSZ list Comeya zamknął sprawę jego przemówienia dot. Holokaustu.
- Ta ewolucja jest w dobrą stronę, ale według mnie, jest jednocześnie wskazaniem na to, że powinna być wykonywana konsekwentnie i z włożeniem dużej ilości energii dalsza praca na rzecz przebudowy wiedzy społeczeństwa amerykańskiego o historii zarówno Polski w okresie II wojny światowej, roli Polaków także w zakresie przeciwstawiania się zbrodni Holocaustu. To w Stanach Zjednoczonych można robić skutecznie m.in. w oparciu o liczne szeregi przyjaciół Polski i przyjaciół prawdy - powiedział prezydent Bronisław Komorowski pytany przez dziennikarzy o list szefa FBI, który Comey przekazał polskiemu ambasadorowi.
Dlatego - dodał prezydent - dobrze, że w czwartkowym wygłoszonym w Sejmie wystąpieniu ministra spraw zagranicznych Grzegorza Schetyny "był także ten akcent wdzięczności za reakcję amerykańskich środowisk żydowskich i swego rodzaju nacisk tych środowisk kierujących się i prawdą, i przyjaźnią w stosunku do Polski". - Nacisk na właśnie wycofywanie się dyrektora FBI z naprawdę nierozsądnej, szkodliwej i nieprawdziwej opinii - mówił prezydent.
Schetyna: sprawa zamknięta
W czwartek Schetyna przedstawił w Sejmie założenia polskiej polityki zagranicznej w 2015 r. Nawiązał m.in do listu Comeya. - Nie będziemy bierni w przypadku prób fałszowania historii, ignorancji czy przypisywania nam win, których nie popełniliśmy - mówił.
Z kolei jeszcze przed wejściem na salę plenarną Schetyna mówił dziennikarzom: - Zawsze, jeśli zostawia się zbyt dużo miejsca do analiz, wątpliwości, pisania historii, to z tym potem jest kłopot, ale lepiej późno niż wcale. Sprawa jest zamknięta - powiedział.
Kopacz: każdy z nas oczekiwałby więcej
- Odnotowałam list dyrektora FBI - mówiła w Sejmie dziennikarzom premier Ewa Kopacz.
- Dla nas najważniejszą rzeczą jest i chcę, by wiedział o tym cały świat, że Polska nie była sprawcą drugiej wojny światowej, ale ofiarą i o taką prawdę historyczną zawsze będziemy walczyć - podkreśliła.
Pytana, czy list Jamesa Comeya zamyka sprawę jego wypowiedzi, odpowiedziała: - Pewnie każdy z nas oczekiwałby więcej, ale te słowa, które padły, to i tak więcej niż mogliśmy się w ostatnim czasie spodziewać z doniesień, które do nas docierały.
O sprawę pytany był także ambasador USA w Polsce Stephen D. Mull, który potwierdził, że list został przekazany polskiemu ambasadorowi. Mull nie chciał jednak odnieść się do jego treści.
Odręczny list szefa FBI
W czwartek ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało, że szef FBI spotkał się dzień wcześniej z ambasadorem RP w Waszyngtonie Ryszardem Schnepfem, by wyjaśnić sprawę swej wypowiedzi w Muzeum Holocaustu. Comey stwierdził wówczas, że Polacy są współodpowiedzialni za Holokaust. Jego słowa wywołały burzę.
W środę dyrektor FBI przekazał ambasadorowi odręczny list, w którym wyraził żal z powodu zaistniałej sytuacji i stwierdził, że Polska nie ponosi odpowiedzialności za zbrodnie nazistów. "Żałuję, że powiązałem Polskę z Niemcami. Państwo polskie nie ponosi odpowiedzialności za okrucieństwa, których dopuszczali się naziści" - napisał w odręcznym liście.
Autor: db/ja / Źródło: tvn24