- Dwa dni przed zwolnieniem dostałem od Jana Godłowskiego, najbliższego współpracownika Grzegorza Hajdarowicza, propozycję bym wraz z dziennikarzami tygodnika odkupił od nich tytuł - mówi w wywiadzie dla "Wprost" były redaktor naczelny tygodnika "Uważam Rze" Paweł Lisicki. I podkreśla: - Propozycja była bardzo serio.
Lisicki tak relacjonuje rozmowę: - Odpowiedziałem, że to dobrze, bo jestem zwolennikiem spokojnego załatwiania spraw. Oczywiście dodałem, że potrzebuję czasu, bo nie mam pod ręką kilku czy kilkunastu milionów i, że spróbuję taką sumę zebrać. (...) Dwa dni później zostałem zwolniony. Coś się tutaj kompletnie nie zgadza - mówi były redaktor naczelny "Uważam Rze".
Nie zabijać
Pytany, czy tygodnik był dochodowy, Lisicki podkreślił: - Jeśli policzymy razem "Uważam Rze" i "Uważam Rze historia" to było bardzo dochodowe przedsięwzięcie. Samo "Uważam Rze" zresztą też. Do końca 2012 roku mieliśmy zebrać z reklam 7 mln złotych - powiedział Lisicki.
I dodał: - Żeby mieć reklamy, trzeba trochę pobyć na rynku. My byliśmy półtora roku. Dynamika wzrostu dochodów z reklam była niesamowita z kilkuset tysięcy do kilku milionów. Z punktu widzenia biznesu wydawniczego zabijanie "Uważam Rze" było posunięciem całkowicie nieracjonalnym - uważa Lisicki.
Dymisja
Paweł Lisicki został odwołany ze stanowiska redaktora naczelnego "Uważam Rze" pod koniec listopada. Nowym naczelnym został Jan Piński. W geście solidarności z byłym naczelnym z pracy w tygodniku odeszło kilkanaście osób.
Lisicki od 2006 r. był naczelnym "Rzeczpospolitej", a od 2011 r. także nowego wówczas na rynku tygodnika "Uważam Rze". Po przejęciu Presspubliki przez Gremi Media - spółkę Grzegorza Hajdarowicza - na stanowisku naczelnego "Rzeczpospolitej" Lisickiego zastąpił, także niedawno odwołany, Tomasz Wróblewski.
Autor: mn//gak / Źródło: Wprost, tvn24.pl