Tomasz Lipiec, były minister sportu oskarżony przez prokuraturę o korupcję, utrzymuje, że padł ofiarą konkurencji między ABW a CBA - informuje "Rzeczpospolita" powołując się na źródła zbliżone do śledztwa.
Według "Rz", Lipiec twierdzi, że o swoich podejrzeniach na temat nieuczciwości dyrektorów Centralnego Ośrodka Sportu Krzysztofa S. i Tadeusza M. informował szefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Bogdana Święczkowskiego i Grzegorza Ocieczka. Były minister zapewnia, że o swoich podejrzeniach wielokrotnie mówił też Tomaszowi Malarzowi, który odpowiadał w ministerstwie za kontrole, a poprzednio pracował właśnie w ABW.
"Lipiec rozmawiał z ABW, ale nie o COS"
Źródła "Rz" w Agencji potwierdzają, że Lipiec spotykał się z szefostwem ABW. Jednak informacje, jakie przekazywał, nie dotyczyły korupcji w COS, ale innych spraw - mówi gazecie jeden z oficerów. Potwierdza on, że Ministerstwo Sportu rzeczywiście było przedmiotem zainteresowania ABW.
- Zgromadziliśmy olbrzymią wiedzę o nieprawidłowościach w resorcie. Dość powiedzieć, że 90 proc. materiałów, na jakich pracuje CBA, to dowody zebrane przez ABW - mówi informator "Rz". Twierdzi on też, że rozmowy Lipca z szefostwem Agencji nie dotyczyły spraw związanych z korupcją w Centralnym Ośrodku Sportu, lecz nieprawidłowości przy mistrzostwach w piłce nożnej Euro 2012.
"To mu nic nie pomoże"
- Lipiec przyjął linię obrony, która mu nie pomoże. Dowody, jakie zgromadzono w jego sprawie, są zbyt miażdżące - mówi "Rzeczpospolitej" anonimowy oficer CBA.
Tomasz Lipiec został aresztowany przez sąd na 3 miesiące. Prokuratura zarzuca mu m.in. "popełnienie przestępstwa polegającego na przyjęciu korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej". Grozi za to do 10 lat więzienia.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24