Burza z namiastką trąby powietrznej zrobiła spustoszenie w miejscowości Librantowa w Małopolsce - relacjonował w rozmowie z TVN24 rzecznik straży pożarnej w Nowym Sączu, Marian Marszałek. Mówił o połamanych drzewach i pozrywanych liniach energetycznych. - Można powiedzieć, że miejscowość fruwała - dodał.
Gwałtowny front burzowy objawiający się ulewami i gradem, który przeszedł nad Małopolską poczynił największe szkody w południowej i północnej części regionu. Jak poinformował w czwartek wieczorem wojewoda Łukasz Kmita, małopolska straż pożarna odnotowała do tej pory ponad 300 interwencji. Najwięcej - 84 w powiecie nowosądeckim i 80 - w powiecie olkuskim. Trąba powietrzna, która przeszła po południu nad miejscowościami Librantowa i Koniuszowa koło Nowego Sącza w województwie małopolskim uszkodziła w różnym stopniu 30 budynków mieszkalnych i 30 budynków gospodarczych. Jedna osoba została ranna.
"Miejscowość fruwała"
- Przerosło to nasze oczekiwania i wyobraźnię - mówił reporterce TVN24 rzecznik straży pożarnej w Nowym Sączu, Marian Marszałek. Jak powiedział, "burza z namiastką trąby powietrznej zrobiła spustoszenie w Librantowej", 60 obiektów zostało pozbawione dachów lub zostały one zniszczone.
- Połamane drzewa, pozrywane linie energetyczne. Można powiedzieć, że miejscowość fruwała - relacjonował strażak. Mówił także o gradzie wielkości piłeczek pingpongowych. - To jest siła natury - stwierdził. Poinformował, że na obecną chwilę w miejscowości nie ma prądu elektrycznego.
- Dla nas na obecnym etapie najważniejsze jest zabezpieczyć zniszczenia na budynkach mieszkalnych - podkreślił Marszałek. Dodał, że obecnie na miejscu działa ponad 40 jednostek straży pożarnej.
Źródło: TVN24