To nie jest tak, że w Polsce każdy inwestor przyjdzie do naszego kraju i będzie robił, co chce - powiedział poseł PiS Marek Suski, który odpowiadał na pytania w sprawie lex TVN. Sejmowy sprawozdawca zmian w ustawie medialnej mówił, że to doprecyzowanie przepisów, które już obowiązywały. - Niestety, w Polsce nie ma równowagi w mediach. Nie ma silnych mediów, które byłyby takimi, które wspierałyby rząd - dodał.
Przyjęcie w Sejmie lex TVN wywołało falę protestów w dużych miastach i małych miejscowościach w całym kraju.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ponad sto miejscowości, tysiące manifestantów w całym kraju. Polska walczy o wolność mediów >>>
Poseł Prawa i Sprawiedliwości, wiceszef komisji kultury i środków przekazu, a także sejmowy sprawozdawca lex TVN Marek Suski był pytany w Polsat News, czy likwidacja telewizji nie jest zagrożeniem dla demokracji.
- Przepisy absolutnie nie likwidują żadnej telewizji. To jest nadinterpretacja - powiedział. - Te przepisy mówią o tym, że w Polsce mają być media zagraniczne, które mają przestrzegać polskiego prawa, czyli krótko mówiąc - obowiązujący przepis, który mówi, że większościowy pakiet w mediach powinien być z Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Krótko mówiąc, bronimy interesów Unii - mówił Suski.
Suski: to nie jest robienie komuś na złość
- Jeżeli mówimy o tym przepisie, który między innymi dotyczy TVN-u, tylko to nie jest żaden lex TVN, tylko to jest obrona polskiego rynku medialnego przed chociażby możliwością wejścia tutaj agresywnych mediów z dyktatur, które mamy tuż obok i nawet nas atakują na granicy - mówił dalej.
Suski powiedział, że "są takie kraje, które w ogóle nie wpuszczają żadnych zagranicznych mediów, a w większości krajów jest pewien limit". Powołał się tu na Niemcy. - U nas media kupiły TVN z pominięciem przepisów polskich - dodał.
Posłowi PiS w programie przypomniano jego słowa z lipca. Suski mówił wówczas między innymi, że "jeśli się uda tę ustawę przeprowadzić i jakaś część tych udziałów zostanie być może wykupiona też przez polskich biznesmenów, i będziemy mieli jakiś tam wpływ na to, co się dzieje w tej telewizji (...)".
- To nie jest robienie komuś na złość. To jest po prostu wymaganie przestrzegania przepisów - przekonywał w odpowiedzi Suski.
Protesty po przyjęciu lex TVN
"My, jako państwo europejskie, chcemy mieć też wpływ na rynek medialny"
Na zwrócenie uwagi, że PiS chce przestrzegania przepisów, które dopiero planuje wprowadzić, Suski odpowiedział, że przepis o udziale ponad 50-procentowego udziału z Europejskiego Obszaru Gospodarczego obowiązuje. - Jest próba pominięcia tego prawa, te precyzyjne przepisy utrudnią takie manipulacje - ocenił.
Odnosząc się do swoich słów z lipca, Suski tłumaczył: - Mówiłem, że każde państwo w Europie ma wpływ na swój rynek medialny. My, jako państwo europejskie, chcemy mieć też wpływ na rynek medialny. To nie jest tak, że w Polsce każdy inwestor przyjdzie do naszego kraju i będzie robił co chce.
- Niestety, w Polsce nie ma równowagi w mediach - mówił. - Nie ma silnych mediów, które byłyby takimi, które wspierałyby rząd. Można mówić o tym, że dzisiaj jest niewielka reprezentacja tej części społeczeństwa, która nie godzi się z nurtem lewacko-liberalnym - powiedział.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości dodał też, że mówienie o lex TVN jako o likwidacji stacji to "złośliwa i nieprawdziwa interpretacja".
Do poniedziałkowego poranka ponad 2,3 miliona osób podpisało się pod apelem w obronie TVN.
Źródło: TVN24