Przed komisją do spraw badania wpływów rosyjskich powinno stanąć również wielu dziennikarzy którzy "mają również w swojej działalności pewnego rodzaju naleciałości prorosyjskie" - powiedział wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz. O podpisaniu tak zwanego "lex Tusk" poinformował w poniedziałek prezydent.
Andrzej Duda zapowiedział, że podpisze ustawę o powołaniu komisji do spraw badania wpływów rosyjskich, tak zwane "lex Tusk", a następnie skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego.
O tę decyzję i powołanie komisji dziennikarze pytali w Sejmie wiceministra obrony narodowej Wojciecha Skurkiewicza.
- Decyzja prezydenta jest jednoznaczna. Prezydent podjął decyzję o skierowaniu (ustawy - red.) do trybunału w trybie następczym. Ustawa wchodzi w życie. Bez wątpienia na następnym posiedzeniu Sejmu będzie okazja do tego, aby do tematu komisji powrócić - powiedział.
Zapytany, czy są politycy PiS-u, których chciałby zobaczyć przed tą komisją, odparł, że jest wiceministrem obrony narodowej i "na pewno nie będzie członkiem tej komisji".
Był także pytany, czy według niego przed komisją powinien stanąć Wojciech Jasiński albo Antoni Macierewicz. - Moim zdaniem również powinno wielu dziennikarzy stanąć przed taką komisją, którzy mają również w swojej działalności pewnego rodzaju naleciałości prorosyjskie - odpowiedział Skurkiewicz.
Pytany o nazwiska, odpowiedział, że "między innymi ci dziennikarze, którzy współpracowali z takim portalem jak Telegraf". - Przecież państwo znacie środowisko dziennikarzy - dodał.
- Komisja, jak zostanie powołana, to państwo zaprosicie przewodniczącego tej komisji albo prezydium - mówił.
Dopytywany o nazwiska, odparł reporterce TVN24: - Pani redaktor, ci, którzy współpracowali z portalem Telegraf. Zna pani takich dziennikarzy? Na pewno pani zna. To proszę ich zapytać o to.
CZYTAJ W KONKRET24: Decyzje komisji "lex Tusk" ostateczne. Eksperci: kontrola sądu iluzoryczna
Komisja do spraw badania wpływów rosyjskich
Państwowa komisja - według założeń posłów Prawa i Sprawiedliwości - ma funkcjonować na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej do spraw reprywatyzacji warszawskiej. Decyzje, które ma podejmować, to między innymi wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
CZYTAJ WIĘCEJ w KONKRET24: Komisja z "lex Tusk" a sejmowa komisja śledcza - główne różnice
Opozycja mówi niezmiennie, że to wymierzona właśnie w nią, niekonstytucyjna regulacja. Między innymi Janusz Kowalski z Suwerennej Polski przyznał, że ma nadzieję, iż "efektem pracy komisji będzie postawienie Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24