- Najbardziej racjonalnym wyjściem, z punktu widzenia interesów naszego państwa, byłoby powtórzenie trzeciego czytania ustawy budżetowej, ale zdaje się do tego nie dojdzie - mówił o kryzysie sejmowym w "Jeden na jeden" były premier Leszek Miller.
Zdaniem Millera "sprawdza się teoria Mikołaja Kopernika, który mówił, iż gorszy pieniądz wypiera lepszy". - Jednym słowem każda kadencja Sejmu jest gorsza niż ta poprzednia - stwierdził.
"Opozycja popełniła błąd nie idąc do Sali Kolumnowej"
- Mnie to napawa smutkiem, bo widzę postępującą dewastację instytucji państwa polskiego - powiedział były premier.
Mówiąc o kryzysie w Sejmie ocenił, że "na pytanie, kto zaczął, jest odpowiedź prosta". - Zaczął marszałek Sejmu, który niepotrzebnie usunął z obrad jednego z posłów i to było początkiem tej awantury, której jesteśmy świadkami. Natomiast opozycja popełniła błąd nie idąc do Sali Kolumnowej. Opozycja zapomniała, jak sądzę, że Sejm jest tam, gdzie jest marszałek Sejmu, a nie tam, gdzie sobie posłowie wyobrażają, że jest posiedzenie Sejmu - powiedział.
- Najbardziej racjonalnym wyjściem, z punktu widzenia interesów naszego państwa, byłoby powtórzenie trzeciego czytania ustawy budżetowej, ale zdaje się do tego nie dojdzie - dodał.
Zdaniem Millera "marszałek Sejmu jest od tego, żeby wyciszał spory, a nie je potęgował". - On wykorzystał swoją władzę do spotęgowania konfliktu, a nie jego wyciszenia - powiedział. Miller stwierdził, że Kuchciński powinien teraz "pomyśleć jak wejść w rolę, która jest przypisana do jego funkcji".
Stwierdził też, że "jest potrzebna rozmowa Kaczyński-Schetyna i zawarcie jakiegoś kompromisu". - Ale kompromis oznacza posunięcie się obydwu stron, czyli wypracowanie formuły porozumienia i zgody na to, że kompromis nie jest kapitulacją, jest wyznacznikiem mądrości i dojrzałości polityków - zaznaczył. Jak ocenił, Jarosław Kaczyński "prawdopodobnie uważa jakiekolwiek ustępstwo za coś niedopuszczalnego".
Kryzys w Sejmie
Od 16 grudnia 2016 r. w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie PO i Nowoczesnej, którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. - poprawki były wówczas głosowane w dwóch blokach: zgłoszone przez opozycję oraz popierane przez PiS. Poprawki opozycji zostały odrzucone. Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum. Marszałek Sejmu zapewnił, że w głosowaniach 16 grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów oraz że każdy z posłów mógł wejść do Sali Kolumnowej głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu.
Autor: mart/tr / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24