- Szkoda mi Anety Krawczyk jako człowieka, bo zabrnęła w ślepą uliczkę. Jeszcze bardziej żal mi jednak jej córek - robi im wielką krzywdę - mówił w "Magazynie 24 godziny" Andrzej Lepper. Przewodniczący Samoobrony jest spokojny o wyrok sądu w jego sprawie i zapewnia: - Udowodnię swoją niewinność, ale nie powiem jak.
Andrzej Lepper, który oskarżony jest o żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek Samoobrony (w tym Krawczyk) za co grozi mu kara do ośmiu lat więzienia, jest spokojny o finał swojej sprawy. Bo, jak podkreśla, "naprawdę wierzy w niezawisłość sądu".
Lider Samoobrony nie chciał mówić za wiele na temat toczącego się przed piotrkowskim sądem procesu, ale zaznaczał, że gdyby mógł, powiedziałby więcej: - Ja nie mogę za dużo mówić w tej sprawie. Od początku chciałem jednak, żeby ten proces był jawny, bo nie chciała tego jednak druga strona. A sąd nawet na potrzeby własne nie chciał go nagrywać - podkreślał Lepper.
"Nie zeznaję, ale to nie jest żadna taktyka"
Były minister rolnictwa był pewny swego, ale i bardzo tajemniczy. - Udowodnię swoją niewinność, ale proszę mnie nie pytać jak to zrobię - zdradzał. Ale na pytanie "dlaczego odmówił składania zeznań?" odpowiedzieć nie chciał: - No nie zeznawałem, ale nie chciałbym wchodzić głębiej w ten proces. Mogę powiedzieć tylko tyle, że te dowody, które ja mam, obalą akt oskarżenia wobec mnie. Na razie muszę jednak mówić ogólnie, bo do tego zobowiązuje mnie prawo - podkreślał Lepper, zaznaczając jednak, że odmowa składania zeznań "to nie jest żadna taktyka".
- Ja już pierwszego dnia mówiłem w "Kropce nad I", że jestem niewinny i to podtrzymuję. Wszystko co mam do przedstawienia - przedstawię, ale nie będę wychodził przed szereg - mówił były wicepremier.
Lepper uważa też, że list ujawniony przez żonę Stanisława Łyżwińskiego (czytaj więcej), drugiego z oskarżonych w procesie, "nie będzie miał większego znaczenia w sprawie, ale podważa wiarygodność Anety Krawczyk".
Przewodniczący Samoobrony pytany, czy podniósłby dwa palce i powiedział, że nigdy nie skrzywdził Krawczyk, powiedział: - Oczywiście, że tak, bo nie miałem z tą sprawą nic wspólnego. Nie będę tego ciągle powtarzał, nie ciągnijmy tego już. Jeszcze zobaczymy kto kogo będzie przepraszał - mówił poirytowany Lepper i zaskakująco dodawał, że jego zdaniem "ta sprawa przyniesie jeszcze wiele korzyści Samoobronie".
Proces za zamkniętymi drzwiami
Proces Andrzeja Leppera i Stanisława Łyżwińskiego toczy się przed piotrkowskim sądem za zamkniętymi drzwiami ze względu na interes prywatny pokrzywdzonych. Łyżwiński, który od sierpnia ub. roku przebywa w areszcie, oskarżony jest m.in. o gwałt, a obaj byli posłowie - o przyjmowanie korzyści seksualnych od działaczek tej partii. Przed sądem Lepper i Łyżwiński nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień.
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 r. po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, byłej radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i byłej dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego.
Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24