- Zależy nam nam, żeby internet nie był miejscem nadużyć, oczerniania ludzi. To szkodzi zaufaniu, które w naszym zawodzie jest potrzebne - mówił prof. Romuald Krajewski, wiceprezes Naczelnej Izby Lekarskiej. Gość programu "Tak jest" skomentował możliwość anonimowego oceniania lekarzy w internecie. - Anonimowość internetu jest pozorna – ripostowała Marta Wrzosek z serwisu znanylekarz.pl.
Medycy narzekają, że często złośliwa plotka jest traktowana jak wiarygodna informacja, a oni nie mają szans na obronę. Według Naczelnej Izby Lekarskiej, podstawowy problem tkwi w anonimowości autorów, którym portale umożliwiające ocenianie lekarzy stwarzają warunki do bezkarnego wygłaszania poglądów, których nie można zweryfikować.
Niebezpieczna czy pozorna anonimowość?
- Oczernianie może stać się zbyt powszechne, jeśli robi się to anonimowo. To szkodzi zaufaniu, które w naszym zawodzie jest potrzebne - mówił w programie "Tak jest" prof. Romuald Krajewski, wiceprezes Naczelnej Izby Lekarskiej.
- Nazwisko pacjenta musi być anonimowe. Nie możemy podpisywać użytkowników imieniem i nazwiskiem, bo nikt nie chciałby aby w internecie można było sprawdzić do jakiego lekarza chodzi i jakie choroby leczy - ripostowała Marta Wrzosek z serwisu znanylekarz.pl. Jak wyjaśniła, w ten sposób chronione są dane o nas - pacjentach i użytkownikach internetu.
Redaktorka broniła swojego portalu i wyjaśniała, że komentarze tylko wyglądają na anonimowe. - Posiadamy dane internautów - powiedziała. Zapewniła również, że opinie użytkowników portalu są weryfikowane przez moderatorów serwisu.
Przypomniała, że portal daje możliwość zarówno ochrony jak i budowania wizerunku. - Każdy lekarz może autoryzować swój profil i skontaktować się z użytkownikiem, który o nim pisze - stwierdziła.
Autor: jl//tka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock