Lek dla pacjentek chorych na HER2-dodatniego raka piersi został wycofany z lisy refundacji. - Sprawa dotyczy kobiet, które były leczone i są na "HER-ach" trójdodatnich. Czyli ten nasz rak, który został wyleczony, tak jak w moim przypadku, w każdej chwili może odpalić. Kilkaset do tysiąca osób żyje na bombie - tłumaczyła w TVN24 Monika Dąbrowska. Minister zdrowia zapowiedział, że "sytuacja będzie w tym tygodniu rozwiązana".
Z początkiem maja wycofano refundację leku dla kobiet z HER2-dodatnim rakiem piersi i przerzutami do ośrodkowego układu nerwowego.
Minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział w RMF FM, że "ta sytuacja będzie w tym tygodniu rozwiązana". - Zidentyfikowaliśmy, że w skali kraju to dotyczy mniej więcej 80 kobiet, ale oczywiście przywrócimy możliwość refundacyjną - zapewnił.
"Kilkaset osób żyje na bombie"
W niedzielę we "Wstajesz i weekend" w TVN24 o sprawie refundacji mówiła Monika Dąbrowska, która choruje na HER-2 dodatniego raka piersi.
Podkreślała, że "sprawa nie dotyczy tylko 80 kobiet". - Jeżeli one są w trakcie leczenia, to ten lek dostają. Sprawa dotyczy kilkuset do ponad tysiąca kobiet takich jak ja, które były leczone chemioterapią, radioterapia i trastuzumabem i są na "HER-ach" trójdodatnich. Czyli ten nasz rak, który został wyleczony, tak jak w moim przypadku, w każdej chwili może odpalić - tłumaczyła.
Jak jest skala? - Jeśli 18-19 tysięcy kobiet choruje rocznie, 6-8 tysięcy umiera od razu, a około 20-30 procent to jesteśmy my, HER trójdodatnie. Te kilkaset osób żyje na bombie, bo po leczeniu jedna czwarta z nas zachoruje - powiedziała Dąbrowska.
Jak dodała, kadcyla, czyli lek, który został wycofany z listy refundacji, "pomaga prowadzić to leczenie z mniejszymi skutkami ubocznymi, z łatwiejszym dostępem leku do chorych komórek".
- Chore komórki są atakowane i leczone przez ten lek, a zdrowe są oszczędzane. To dla nas jest bardzo ważne, bo w początkowej fazie leczenia, kiedy słyszymy diagnozę i świat się nam zawala, to mamy możliwość dostania bardzo silnego leczenia, a potem wierzenia w to, że jeszcze kilka lat jest przed nami - tłumaczyła.
"Nie ma o czym dyskutować"
Doktor nauk medycznych Daniel Maliszewski, specjalista chirurgii piersi mówił, że "to jest naprawdę kluczowy lek w określonej grupie pacjentek". - Te statystyki ministra są zdecydowanie niedoszacowane. Mówienie, że to jest 80 kobiet, jest skandaliczne - ocenił.
Podkreślał, że "tu nie ma o czym dyskutować, to jest oczywiste, że taką refundację trzeba przywrócić". - Nie rozumiem, jak mogła się wydarzyć taka sytuacja. Przecież to nie jest wykreślenie przecinka, tylko konkretnego leku z listy refundacyjnej. Leku kluczowego dla życia kobiet, a nie dla cyferek w statystyce - dodał Maliszewski.
Zaznaczył, że "w Polsce nie ma rzetelnego rejestru raka piersi, więc pan minister nie jest w stanie tego obiektywnie sprawdzić, niestety". - To są lata zaniedbań w polskiej onkologii - ocenił.
Źródło: TVN24