Policji udało się ustalić tożsamość kobiety i mężczyzny z Polski, którzy zginęli po tym, jak w miejscowości Seelow w Niemczech położyli się na drodze, by zatrzymać "na stopa" samochód. Ofiary to: 30-letni mieszkaniec z woj. dolnośląskiego i 25-latka z Piotrkowa Trybunalskiego.
Jak mówił w rozmowie z tvn24.pl rzecznik prasowy lubuskiej policji Sławomir Konieczny, do tragicznego zdarzenia doszło we wtorek ok. godziny 22., w mieście Seelow na zachód od Kostrzyna, gdzie na tamtejszym polu namiotowym od kilku dni przebywały ofiary.
Bo nie mogli wrócić do domu
Mężczyna i kobieta wybrali się na wycieczkę tuż za niemiecką granicę. Jak wynika z relacji towarzyszącego im mężczyzny, gdy przez dłuższy czas nie udawało im się złapać stopa, postanowili położyć się na ziemi.
Uważali, że wtedy jakiś samochód będzie musiał się zatrzymać. Niestety jadący busem mężczyzna nie zauważył leżących na ziemi ludzi i przejechał po nich. Mężczyzna i kobieta nie przeżyli. - Zostali najechani przez citroena C8, duże, ciężkie auto - poinformowała policja. Według Koniecznego, z relacji mężczyzny, który z nimi przebywał wynika, że wcześniej pili alkohol. Namawiali także jego, by położył się na drodze razem z nimi.
Ale tego nie zrobił, po wypadku był w szoku i oddalił się z miejsca zdarzenia. Został zatrzymany przez policję i przesłuchany.
Sprawę pod kątem wypadku drogowego bada niemiecka policja.
O zdarzeniu jako pierwsza napisała Gazeta Lubuska.
Autor: nsz, mac/tr/zp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu | Krisph