Szczecińska prokuratura umorzyła w całości śledztwo dotyczące domniemanego molestowania dzieci przez księdza Andrzeja D. - Prokurator nie znalazł dowodów na popełnienie przestępstwa - poinformowała w czwartek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz.
- Pokrzywdzony, którego dotyczyło postępowanie, może sam wnieść akt oskarżenia do sądu - dodała.
Brak dowodów
Sprawę domniemanego molestowania dzieci przez księdza Andrzeja, założyciela i b. dyrektora ogniska dla trudnej młodzieży w Szczecinie, opisała w marcu 2008 r. "Gazeta Wyborcza". Dziennik pisał m.in., że przez wiele lat sprawa miała być ukrywana przez księży.
Śledztwo umorzono po raz pierwszy rok temu, ponieważ część zdarzeń będących jego przedmiotem uległa przedawnieniu. W pozostałych przypadkach brak było znamion przestępstwa czy jego dowodów. Od tej decyzji odwołał się w imieniu dwóch pokrzywdzonych ich pełnomocnik.
- Postanowienie o umorzeniu zostało przez sąd uchylone w zakresie wątku dotyczącego jednego pokrzywdzonego. Sąd zlecił wówczas wykonanie dodatkowych czynności. Te czynności zostały przeprowadzone i nie doprowadziły one do ustalenia, że zostało popełnione przestępstwo - podkreśliła rzeczniczka.
Kościół badał równolegle
W całym śledztwie przesłuchano ok. 120 świadków, w tym wychowanków księdza, ich rodziny oraz wychowawców z prowadzonej przez D. placówki.
- Niezależnie od rezultatów postępowania prokuratorskiego stronę kościoła interesuje pełne zrozumienie całej sytuacji tak, aby w przyszłości nie dochodziło do tego typu podejrzeń. Ku takim wnioskom i wypracowaniu odpowiednich, szybkich procedur reagowania zmierza prowadzone w tej sprawie postępowanie kanoniczne - powiedział rzecznik kurii szczecińsko-kamieńskiej ks. Sławomir Zyga.
Postanowienie o umorzeniu zostało przez sąd uchylone w zakresie wątku dotyczącego jednego pokrzywdzonego. Sąd zlecił wówczas wykonanie dodatkowych czynności. Te czynności zostały przeprowadzone i nie doprowadziły one do ustalenia, że zostało popełnione przestępstwo. Małgorzata Wojciechowicz, rzeczniczka prokuratury
Wcześniej kuria szczecińska informowała, że trwa proces kanoniczny w sprawie rzekomego molestowania dzieci, zgodnie z instrukcjami Stolicy Apostolskiej przewidzianymi w takich wypadkach. Sprawa jest nadzorowana przez Stolicę Apostolską.
Ksiądz Andrzej D. prowadzi obecnie dom księży emerytów w Szczecinie. Wcześniej pełnił funkcje dyrektorskie w szkołach katolickich w Szczecinie. Duchowny od dłuższego czasu nie ma kontaktu z młodzieżą.
Oskarżony przez media
Sprawa księdza D. stała się głośna w marcu 2008 r. Głos w niej, oprócz mediów, zabierała strona kościelna i politycy. W obronie duchownego stawali niektórzy jego byli wychowankowie.
Opisując sprawę molestowania dzieci przez księdza Andrzeja, założyciela i dyrektora ogniska dla trudnej młodzieży w Szczecinie, dziennik powoływał się na wyznania byłych podopiecznych ośrodka. Do molestowania miało dochodzić na początku lat 90. Według dziennika, chłopcy zwierzyli się wychowawcom, oni zaś w 1995 r. poinformowali o sprawie bp. Stanisława Stefanka, któremu podlegała oświata w archidiecezji. Ten nie uznał ich relacji za wiarygodne i nie porozmawiał z żadnym z chłopców - pisała "GW".
Według dziennika, wychowawcy spotkali się ze zwierzchnikiem bp. Stefanka, abp. Marianem Przykuckim; ten zaufał jednak osądowi biskupa i nie kazał sprawy dalej badać. Odsunął ks. Andrzeja od pracy w ognisku, ale wiosną 1996 r. powierzył mu nadzór nad szkołami katolickimi w Szczecinie. Potem ks. Andrzej kierował Liceum Katolickim w Szczecinie, przewodniczył Stowarzyszeniu Szkół Katolickich.
Wychowawcy nie dali za wygraną. W 2003 r. ich zeznania i relacje ofiar spisał dominikanin Marcin Mogielski. Jego zwierzchnik o. Maciej Zięba przekazał je poprzedniemu arcybiskupowi szczecińsko-kamieńskiemu Zygmuntowi Kamińskiemu. Metropolita miał zająć się sprawą dopiero, gdy wychowawcy zasugerowali, że pójdą do prokuratury.
Ks. Andrzej został odsunięty od oświaty w 2007 roku. Miał naciskać na to ówczesny senator Jarosław Gowin (obecnie poseł PO). Po publikacji śledztwo wszczęła prokuratura.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu