- Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla zachowań, które nie licują z zachowaniami w momencie poważnej uroczystości podczas której czcimy bohaterów - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Czesław Bielecki komentując wczorajsze gwizdy, buczenie i okrzyki podczas uroczystości rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Drugi gość programu prof. Tomasz Nałęcz dodał, że potrzebny jest publiczny apel "człowieka, który dla tych buczących jest autorytetem".
Wczorajsze uroczystości obchodów 68. rocznicy Powstania Warszawskiego zakłóciły incydenty wywołane przez część zgromadzonych. Krzyczano m.in.: "Precz z komuną", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Wygwizdano też prezydent Warszawy. Na kopcu przy ul. Bartyckiej i w jego okolicach zgromadziło się kilka tysięcy osób w tym m.in. powstańcy, politycy i harcerze.
"Nie ma żadnego usprawiedliwienia"
Czesław Bielecki w "Faktach po Faktach" odnosząc się do wczorajszych incydentów podczas uroczystości powiedział, że takie zachowania są niedopuszczalne. - Ktokolwiek i cokolwiek robi w ten sposób to, nie ma żadnego usprawiedliwienia - powiedział w TVN24 Bielecki. Były działacz opozycyjny dodał, że dostrzega zachowania "nieparlamentarne" zarówno w obozie rządzącym jak i opozycyjnym.- Nieraz się zdarzało, że prof. Bartoszewski zdarza się, że przekracza pewne normy językowe, które przyjęte są przy traktowaniu przeciwników politycznych. - dodał Bielecki.
"To zwolennicy PiS-u"
Z kolei prof. Tomasz Nałęcz pytany o to kto na cmentarzu buczał i krzyczał, mówił o "kibicach Legii Warszawy i młodzieży narodowej". - Dla mnie nie ulega wątpliwości, że są to zwolennicy PiS-u - dodał Nałęcz. Historyk powiedział, że nie ma innego wyjścia jak tylko publiczny i środowiskowy apel "człowieka który dla tych buczących jest autorytetem" potępiający tego typu zachowania.
Autor: km//mat / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24