Poczekajmy kilka dni. Wydaje mi się, że wybory nie są tym rozwiązaniem, którego oczekują od naszego obozu Polacy - powiedział w "Faktach po Faktach" wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta z Solidarnej Polski. Komentował słowa szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego o tym, że "jeżeli zajdzie taka sytuacja", to PiS "pójdzie na wybory" samodzielnie. Jednym z powodów kryzysu w Zjednoczonej Prawicy stała się ustawa o ochronie zwierząt. - To, że nie poprzemy jednej ustawy, w żadnym wypadku nie oznacza końca koalicji - ocenił Jan Strzeżek z Porozumienia. Sytuację w obozie rządzącym komentowali także były senator klubu PiS profesor Aleksander Bobko i były minister spraw wewnętrznych i administracji, adwokat Ryszard Kalisz.
W TVN24 TRWA WYDANIE SPECJALNE
Szef klubu PiS, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki poinformował w czwartek, że prezes ugrupowania Jarosław Kaczyński stwierdził, że trwające od kilku tygodni negocjacje "rokowały pewne nadzieje, ale w tej chwili zostały zawieszone w związku z sytuacją w Sejmie". Dodał też, że nie mają sensu, skoro "dotychczasowi koalicjanci" występują z innym programem, z innymi pomysłami, z innymi wskazaniami do głosowań niż cały klub.
Szef klubu PiS dodał, że jeśli "sytuacja do tego zmusi" rekonstrukcja rządu nastąpi bez uzgodnień z Solidarną Polską i Porozumieniem. Wykluczył opcję rządu mniejszościowego. - Jeżeli zajdzie taka sytuacja, to pójdziemy na wybory, oczywiście sami - dodał.
Kaleta: mamy nadzieję, że z tego kryzysu również wyjdziemy
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta z Solidarnej Polski ocenił, że "marszałek Terlecki przedstawił na gorąco stanowisko po posiedzeniu klubu". - Jestem przekonany, że będziemy wszyscy wspólnie, konsekwentnie robić wszystko, co obiecywaliśmy wyborcom w ostatnich wyborach - ocenił.
- Jesteśmy lojalni wobec wyborców, jesteśmy lojalnym koalicjantem, ale oczywiście mamy swoje zdanie i jeśli w ramach tej dyskusji zajmujemy stanowisko, to też mamy oczekiwania, żeby to nasze stanowisko było szanowane, żeby przynajmniej nasz koalicjant się z nim zapoznał, poważnie rozważył nasze uwagi - kontynuował.
Według niego "dotychczas tak to właśnie prawidłowo działało". - Mamy nadzieję, że z tego kryzysu również wyjdziemy - dodał Kaleta. - Nasi ludzie są tak doświadczonymi politykami, że z pewnością znajdą rozwiązanie dla tych wszystkich spraw, które aktualnie są pewnymi różnicami - podkreślił wiceminister.
Kaleta odniósł się także do zawieszonych - jak przekazał Terlecki - negocjacji koalicjantów i możliwości rozpisania przyspieszonych wyborów. - Poczekajmy kilka dni. Wydaje mi się, że wybory nie są tym rozwiązaniem, którego oczekują od naszego obozu Polacy. Nasi wyborcy chcieliby raczej, żebyśmy znaleźli drogę do wspólnej, ciężkiej pracy, która przyniesie owoce - ocenił.
"W tym projekcie, który jest aktualnie w Sejmie, dostrzegliśmy pewne duże ryzyka"
Mówił również o ustawie o ochronie zwierząt, która jest jednym z punktów sporych w Zjednoczonej Prawicy. - W tym projekcie, który jest aktualnie w Sejmie, dostrzegliśmy pewne duże ryzyka, jeśli chodzi o odbiór tych regulacji i kierunek, w którym zmierzają - przyznał.
Zaznaczył, że Solidarna Polska złożyła poprawki do kluczowych elementów "nie kwestionując kierunku tego projektu". - W razie sytuacji, kiedy nasze poprawki nie zostaną przyjęte, to będziemy głosować przeciw. Jeżeli zostanie przyjęta część, to rzeczywiście będziemy musieli się zastanowić. Natomiast skłaniamy się ku głosowaniu przeciw - mówił.
Strzeżek z Porozumienia: to, że nie poprzemy jednej ustawy, w żadnym wypadku nie oznacza końca koalicji
Wicerzecznik Porozumienia Jan Strzeżek podkreślał zaś w "Faktach po Faktach, że "koalicja Zjednoczonej Prawicy jak najbardziej istnieje". - Ten projekt polityczny cały czas trwa - zapewnił.
I zauważył: - Gdybyśmy mieli identyczne poglądy we wszystkich sprawach razem z Solidarna Polską i Prawem i Sprawiedliwością, to bylibyśmy jedną partią. Ale właśnie to, że różnimy się w niektórych tematach sprawia, że jesteśmy w stanie wygrywać wybory.
Strzeżek zaznaczył, ze w przypadku ustawy o ochronie zwierząt Porozumienie ma inne zdanie i zaproponowało swojej poprawki. - Posłowie Porozumienia nie poprą tej ustawy, jeżeli nasze poprawki nie zostaną zaakceptowane - oświadczył.
Zaznaczył jednak, iż "to, że nie poprzemy jednej ustawy, w żadnym wypadku nie oznacza końca koalicji". - Tutaj trzeba naprawdę uspokoić emocje - zaapelował Strzeżek.
PiS wycofuje ustawę o bezkarności z Sejmu
Drugą kością niezgody pomiędzy koalicjantami jest ustawa o tak zwanej o "bezkarności urzędników". Szef klubu PiS Ryszard Terlecki zapowiedział, że projekt noweli dotyczący odpowiedzialności za naruszanie obowiązków służbowych przy przeciwdziałaniu epidemii zostanie wycofany. - W tej sytuacji go wycofamy, ponieważ widzicie państwo, jak wyglądają w tej chwili głosowania. Wrócimy do tego z pewnością - oświadczył, zwracając się do dziennikarzy.
Wcześniej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział na czwartkowej konferencji, że Solidarna Polska nie zagłosuje za tym projektem "w tym kształcie, w jakim on w tej chwili jest przedstawiany". Również działacz Solidarnej Polski, wiceminister klimatu Jacek Ozdoba zaznaczył tego dnia, że ustawa "w pierwotnym kształcie jest nie do przyjęcia".
Bobko: informacje o śmierci koalicji są zdecydowanie przedwczesne
Gośćmi "Faktów po Faktach" w wydaniu specjalnym w TVN24 byli również były senator klubu PiS profesor Aleksander Bobko oraz były minister spraw wewnętrznych i administracji, adwokat Ryszard Kalisz.
- Informacje o śmierci koalicji są zdecydowanie przedwczesne, natomiast sytuacja jest zaskakująca. Przyznam się, że w ciągu ostatnich dwóch godzin zaskoczenie we mnie narasta - mówił Bobko. Jak tłumaczył, zaskoczyło go to, że "w działania do tej pory bardzo twardej koalicji, bardzo zwartego stronnictwa politycznego, wdarł się chaos, niepokój".
Potwierdził, że "bardzo wysoko ceni walory polityczne pana prezesa Kaczyńskiego". - Ale przyznam się, że w ostatnich miesiącach trochę mnie zaskakuje in minus. Chociażby w maju jego parcie do wyborów, które - jak już dzisiaj wiemy - były z bardzo wielu różnych względów niemożliwe do przeprowadzenia - powiedział filozof z Uniwersytetu Rzeszowskiego. Jak ocenił, prezes PiS "teraz wywołał burzę w samej koalicji pomysłem ustawy mającej poprawić dobrostan zwierząt". - Z jednej strony szczytna, szlachetna idea, którą wszyscy dobrzy ludzie chętnie by poparli, ale - z drugiej strony - ta ustawa w szczegółach jest napisana w sposób tak fatalny, że trudno ją zdroworozsądkowo przyjąć - mówił Bobko.
"Wygranie wyborów przez Prawo i Sprawiedliwość w atmosferze burzy politycznej byłoby niezwykle trudne"
Były senator PiS ocenił, że wcześniejsze wybory byłyby "nieroztropne i nierozsądne". - Z tego dystansu, z którego to obserwuję, jakiegoś bardzo istotnego punktu sporu nie widzę. Nie widzę powodu, który miałby doprowadzić do załamania tej koalicji, formacji politycznej, rządzącej od pięciu lat. Byłoby to niczym gol samobójczy czy strzelenie sobie w kolano - uznał Bobko. - Pan prezes (PiS Jarosław Kaczyński) może być poirytowany, bo - jak powiedziałem - w maju mniejszy koalicjant (szef Porozumienia) Jarosław Gowin bardzo słusznie zablokował zupełnie nieroztropne działania większego koalicjanta - przypomniał filozof.
Ocenił przy tym, że "dzisiaj lub w najbliższym czasie samodzielne wygranie wyborów przez Prawo i Sprawiedliwość w atmosferze burzy politycznej byłoby niezwykle trudne".
Kalisz: widać było, że Ziobro rozpycha się bardzo, a na to Kaczyński nie mógł pozwolić
Zdaniem Ryszarda Kalisza "zaraz po wyborach prezydenckich mieliśmy festiwal Zbigniewa Ziobry i Solidarnej Polski". - Widać było, że pan minister Ziobro rozpycha się bardzo, a na to pan Jarosław Kaczyński nie mógł pozwolić - stwierdził adwokat. Jak mówił, Kaczyński "musi sprowadzić Solidarną Polskę do narożnika, dać Ziobrze okres na zastanowienie się, pokazać, kto tu rządzi". Jak ocenił były polityk lewicy, prezes PiS "zrobił bardzo inteligentny myk z ustawą o ochronie zwierząt". - Nagrał swoje wystąpienie na TikToku, a następnie pięć godzin później (...) - bo to było zgodne z ideą i poglądami - poszczególni przedstawiciele Lewicy go popierali - wyjaśnił.
- Kaczyński pokazał Ziobrze, że do przeprowadzenia konkretnych ustaw jest zdolny również przeciągnąć na swoją stronę część opozycji i że jest w stanie tego rodzaju ustawy przegłosowywać bez Solidarnej Polski - zauważył były szef MSWiA. - Opozycja znowu dała się wpuścić w kanał PiS-owski, a mianowicie pracowali nad tą ustawą całą noc, a ona jest po prostu niedopracowana - dodał.
Kalisz ocenił także, że "nie będzie wcześniejszych wyborów". - Kaczyński chce pokazać Ziobrze i Gowinowi miejsce w szeregu. Najprawdopodobniej cała ta sytuacja jest formą badania stopnia możliwości przyciągnięcia innych posłów, zarówno Porozumienia, jak i Solidarnej Polski, do PiS-u. Wszystko niebawem będzie wiadomo - stwierdził.
Brudziński: jeżeli nasi koalicjanci chcą mieć głos decydujący w Sejmie, to niech wygrają wybory tak, jak prezes Jarosław Kaczyński
Po godzinie 16.30 w Sejmie odbyło się spotkanie klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Nie byli tam obecni koalicjanci, czyli politycy Solidarnej Polski i Porozumienia. Po spotkaniu rzeczniczka partii Anita Czerwińska przekazała, że dotyczyło ono dyscypliny partyjnej w sprawie ustawy o ochronie zwierząt, zaproponowanej przez PiS.
Wiceprezes PiS i europoseł Joachim Brudziński, komentując wieczorem na Twitterze czwartkowe wydarzenia, ocenił, że prezes Jarosław Kaczyński wypowiedział się "krótko i na temat". "Jeżeli nasi koalicjanci chcą mieć głos decydujący w Sejmie, to niech wygrają wybory tak, jak prezes Jarosław Kaczyński" - napisał Brudziński.
"Dla kolegów z PiS, którzy (jak baca nad strumieniem) się wahają, mam dobrą radę, nie 'wyginajcie się' bo skończycie jak LPR, (Marek - red.) Migalski albo (Paweł - red.) Kowal. Słabo" - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24