Pandemia nasiliła problemy psychiczne. Dlatego przedstawiciele Kongresu Zdrowia Psychicznego spotkali się z ministrem zdrowia i kolejny raz zaapelowali o przyspieszenie reform. Depresja to nie tylko smutek, ale też brak energii, apetytu, utrata zainteresowań, bezsenność, problemy z pamięcią i koncentracją, myśli samobójcze. Choroba może dotknąć nawet sześciolatka. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Jest młoda, atrakcyjna i uśmiechnięta, ma 21 lat i walkę z depresją za sobą. - Nic nie miało sensu, nic nie miało znaczenia, wszystko było beznadziejne – wspomina Antonina Dudek. Dziewczyna była gnębiona w szkole podstawowej przez rówieśników. - Ciągle słyszałam, że jestem za gruba, że się nie nadaję. Nazywały mnie kujonem, bo lubiłam się uczyć – dodaje.
Pomimo leczenia ciągły brak akceptacji nawet po latach dał o sobie znać. Podczas lockdownu depresja wróciła. Antonina ponownie musiała sięgać po pomoc specjalisty. Tyle, że pomoc specjalisty coraz częściej jest przywilejem. Na wizytę do psychiatry w ramach NFZ miejscami trzeba czekać nawet kilka miesięcy. Pandemia tylko pogłębiła problem.
Dlatego przedstawiciele Kongresu Zdrowia Psychicznego spotkali się w poniedziałek z ministrem zdrowia i kolejny raz zaapelowali o przyspieszenie reform. - Zależy nam na tym, żeby w każdym powiecie było centrum zdrowia psychicznego. Czyli tych centrów powinno być ze 300. Na razie mamy 33 – zwraca uwagę przewodnicząca komitetu organizacyjnego Kongresu Zdrowia Psychicznego Joanna Krzyżanowska-Zbucka.
"To przerażające, że tak małe dzieci chorują"
Chodzi nie o zamknięte szpitale, a miejsca pomocy doraźnej blisko domu, gdzie pacjent uczestniczy w zajęciach psychoterapii. - Nadal chcemy budować tutaj zespoły w terenie i rozwijać psychiatrię jak inne państwa europejskie, by hospitalizacja była ostatecznością, a nie pierwszym krokiem na drodze wyleczenia choroby psychicznej – mówi rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Dla dzieci takich środowiskowych doraźnych ośrodków jest ponad 280 - czyli dziewięć razy więcej niż dla dorosłych, ale jak się okazuje, to i tak za mało. Po zaledwie trzech tygodniach programu bezpłatnej zdalnej pomocy psychiatrycznej Fundacja Twarze Depresji zdiagnozowała chorobę u ponad stu dzieci. - Nasi najmłodsi podopieczni z depresją mają sześć lat. Jest to przerażające, że tak małe dzieci chorują - podkreśla prezes fundacji Anna Morawska-Borowiec.
Bezpłatną pomocą psychiatry online fundacja ratuje system i dociera nie tylko do tych, którzy nie mogą czekać tygodniami na wizytę, ale także do tych, których na prywatną pomoc nie stać. Anna Morawska-Borowiec wyjaśnia, że fundacja chce "dać szansę tym, którzy z powodów ekonomicznych nie są w stanie dojechać 200 kilometrów do najbliższego specjalisty”. - Szczególnie to jest ważne dla wielodzietnych rodzin na wsi w małych miejscowościach – dodaje.
"Radzić sobie z emocjami nauczy nas tylko życie albo specjalista"
Takie osoby to ponad połowa tych, którzy do fundacji zgłosili się po pomoc. - W Polsce mamy zaledwie 450 lekarzy psychiatrów dzieci i młodzieży, co oznacza, że jeden specjalista przypada na 15 tysięcy dzieci – zwraca uwagę Anna Morawska-Borowiec.
Dla porównania na tyle samo dzieci w Szwajcarii czy Norwegii przypada siedmiu psychiatrów. A pomoc psychiatry jest niezbędna, choć pierwszy krok - każdemu bez względu na wiek - zrobić trudno. - Miałem bardzo duże opory, ale dzięki wsparciu mojej mamy i siostry wykonałem ten ruch i wziąłem się z depresją za bary – przyznaje aktor i ambasador programu zdalnej pomocy psychiatrycznej Piotr Zelt.
Zarówno aktor Piotr Zelt jak i wielokrotny medalista w lekkiej atletyce Marek Plawgo chcą depresyjne stereotypy zmienić. - To nie jest wstyd, to jest pomoc. Możemy nauczyć się mówić i pisać, ale radzić sobie z emocjami nauczy nas tylko życie albo specjalista – podkreśla Marek Plawgo. Ale żeby sięgnąć po pomoc, ta pomoc musi być dostępna.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Twarze Depresji