Otwarcie polskiego rynku na ukraińskie zboże to była skrajna nieodpowiedzialność i konsekwencje tego są, jak widzimy, bardzo ciężkie - ocenił w "Faktach po Faktach" były minister rolnictwa Artur Balazs. Jego zdaniem zmiana na stanowisku ministra rolnictwa nie odwróci sytuacji. - Problem będzie narastał i mam takie poczucie, że jeżeli nie rozwiąże się go w ciągu najbliższych miesięcy w sposób dość stanowczy, to nastąpi destabilizacja nie tylko polskiego rynku, ale i pozostałych krajów granicznych - dodał.
Artur Balazs był pytany o kryzys związany ze sprowadzaniem ukraińskiego zboża do Polski. - Wystarczyło trochę wyobraźni, pół roku temu, osiem miesięcy temu, żeby mieć świadomość, jakie konsekwencje będzie niosło otwarcie granicy z Ukrainą na produkty rolne - stwierdził. W jego opinii "i Unia Europejska i polski rząd powinny mieć świadomość konsekwencji" takiego kroku.
- Nie trzeba było zbyt dużo wyobraźni, wystarczyło trochę wiedzy o rynku, o poziomie eksportu z Ukrainy, żeby wiedzieć, jak zdestabilizuje to polski rynek - ocenił.
Zwrócił uwagę, że polska granica jest granicą Unii Europejskiej. - Więc to była skrajna nieodpowiedzialność i konsekwencje tego są, jak widzimy, bardzo ciężkie. I nie wydaje mi się, żeby rozwiązania, które dzisiaj się proponuje, spowodowały, że tego problemu nie będzie. On będzie według mnie narastał i mam takie poczucie, że jeżeli nie rozwiąże się go w ciągu najbliższych miesięcy w sposób dość stanowczy, to będzie destabilizacja nie tylko polskiego rynku, ale i pozostałych krajów granicznych - przewidywał.
Powołanie nowego ministra rolnictwa "specjalnie sytuacji nie zmienia"
W ocenie Balazsa rozwiązanie, które proponuje nowy minister rolnictwa Robert Telus "nie powoduje jakiejś istotnej zmiany". Zaznaczył, że już poprzedni szef resortu zapewniał, że zboże ukraińskie trafia do Polski tylko w ramach tranzytu. - Okazało się, że nasze magazyny zostały zasypane. Dzisiaj nikt do końca nie wie, czy to jest trzy, cztery, czy dwa miliony ton, ale jest to na pewno taka ilość, która uniemożliwia normalne funkcjonowanie rynku - stwierdził.
Jego zdaniem "jeżeli mamy uwolnić nasze magazyny z tej nadwyżki, to żadne inne zboże do Polski nie może wejść". Dodał, że "możliwości przepustowe tranzytu przez porty są bardzo ograniczone". - Jeżeli mamy w naszych magazynach nadwyżki 3 do 5 milionów (ton - red.), to my w tej chwili w sposób prosty i jednoznaczny tego nie rozwiążemy. Jeśli do tego dojdzie konkurencja w ramach nawet samego tranzytu, to też spowoduje konkurencje w portach i ograniczenie naszego potencjału i naszych możliwości - ocenił.
Pytany, czy wierzy, że nowy minister rolnictwa zdoła zażegnać kryzys, odparł, że zmiana w kierownictwie resortu "specjalnie sytuacji i polskiego rządu nie zmienia". - Może o tyle, że poprzedni minister był już dość przygotowany, z tym problemem się zderzył. Nie wydaje mi się, by był jakiś głębszy sens, oprócz medialnego, zmiany dotychczasowego ministra. To funkcjonalności i sprawności rządu specjalnie nie zmienia. Ja nie oczekuję tutaj jakiś optymalnych rozwiązań - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Artem Grebenyuk / Shutterstock