Na profilu WOT poinformowano, że przy obozowisku migrantów po stronie białoruskiej "było duże poruszenie". Wcześniej rzeczniczka podlaskiej Straży Granicznej sygnalizowała, że służby widzą "osoby, które instruują cudzoziemców, tłumaczą, informują o czymś, o jakichś działaniach, które mają zostać podjęte". Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych przekazał, że przy granicy może znajdować się około czterech, pięciu tysięcy osób. Nagrania udostępniane przez służby pokazują duże siły służb zgromadzone po polskiej stronie. "Wszystkie są w gotowości" - zapewnia MSWiA.
W niedzielę służby przebywające w okolicach Kuźnicy Białostockiej publikują nagrania, na których pokazują, jak wygląda sytuacja w okolicach obozowiska migrantów. Do strefy objętej stanem wyjątkowym nie mają dostępu dziennikarze. Relacjonując wydarzenia na granicy, media mogą korzystać niemal wyłącznie z oficjalnych rządowych nagrań i informacji.
Po godzinie 20 na profilu Wojsk Obrony Terytorialnej przekazano, że przy obozowisku migrantów po stronie białoruskiej doszło do "dużego poruszenia". Przekazano przy tym, że terytorialsi wsparli funkcjonariuszy i żołnierzy wojsk operacyjnych.
"Doszło do zgrupowania większych dodatkowych sił"
Wcześniej o sytuacji przy granicy rozmawiał z reporterką TVN24 rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
- W ostatnich godzinach rzeczywiście doszło do zgrupowania większych dodatkowych sił ze strony białoruskiej przy granicy. Mamy również do czynienia z doprowadzaniem kolejnych grup migrantów w bezpośrednie sąsiedztwo naszej granicy. Widzimy, że sytuacja jest również przygotowywana, związana z pewnymi propagandowymi produkcjami - mówił.
Przypomniał, że służby wiedzą o rozpuszczanych wśród migrantów plotkach. Według niego może to służyć "większej masowej operacji związanej z próbą przejścia przez naszą granicę". Żaryn nawiązał tu do przekazywanych informacji, w których zapowiada się, że po migrantów przyjadą autobusy z Niemiec, a Polska je przepuści. Strona polska zaprzeczyła tym doniesieniom.
Pytany o liczbę migrantów znajdujących się przy granicy, po stronie białoruskiej, Żaryn przekazał, że "mamy do czynienia ze zgromadzeniem wielotysięcznego tłumu". - W poniedziałek i wtorek szacowaliśmy te grupy na mniej więcej trzy i pół tysiąca osób. W tej chwili wiemy, że to są większe grupy - podał. Określił, że może to być grupa czterech, pięciu tysięcy osób, chociaż zaznaczył że szacunki są trudne i muszą być ostrożne. Mówił także, że "rozciągany jest rejon kryzysowy" i że nie jest to obecnie tylko obszar wokół Kuźnicy.
- Widzimy, że grupy migranckie są przygotowywane przez Białorusinów do jakichś działań - podsumował. - Spodziewamy się, że kryzys nie będzie słabnął, będzie sytuacja wciąż napięta, będą próby eskalowania punktowego. Spodziewamy się długotrwałego kryzysu - dodał.
"Mamy informację, że to wszystko ma wydarzyć się dzisiaj"
O sytuacji przy granicy mówiła po południu też rzeczniczka podlaskiej Straży Granicznej, major Katarzyna Zdanowicz. - Widzimy, że w koczowisku w okolicy miejscowości Kuźnica przybywa białoruskich żołnierzy i funkcjonariuszy - przekazała wtedy. Dodała, że "wygląda to na przygotowania do siłowego sforsowania granicy naszego państwa".
- Tam są dowożone olbrzymie kłody drewna, zapewne, by obniżyć ogrodzenie. Widzimy też osoby, które instruują cudzoziemców, które zbierają ich w gromadki, tłumaczą, informują o czymś, o jakichś działaniach, które mają zostać podjęte. Przekazywane są też im różnego rodzaju narzędzia, w tym również gaz, który prawdopodobnie ma być użyty przeciw naszym służbom. To wszystko pod okiem kamer stacji MIR i to wszystko ma być nagrywane. Mamy informację, że to wszystko ma wydarzyć się dzisiaj - przekazała Zdanowicz.
Opozycyjny białoruski kanał Nexta opublikował w niedzielę krótkie nagranie z Mińska. Wyjaśniono, że widać na nim migrantów, którzy przygotowywani są do wyjazdu na polsko-białoruską granicę. Oceniono, że sytuacja przy granicy robi się "z minuty na minutę coraz trudniejsza".
Z kolei niezależny białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan na nagraniu pokazał dużą grupę migrantów idącą drogą przy lesie. "Kolejna duża zorganizowana grupa przybyła na miejsce zbiórki obok stacji paliw Belorusneft, teraz kieruje się w stronę przejścia granicznego Kuźnica na granicy polsko-białoruskiej" - opisał.
Nagrania służb
Po godzinie 13 MSWiA opublikowało nagranie, na którym słychać komunikaty w kilku językach, które ostrzegają przed użyciem siły w przypadku niezastosowania się do poleceń.
Wcześniej tego dnia Straż Graniczna informowała, że po "spokojnej" nocy w niedzielę rano w okolicach koczowiska migrantów trwały prace. "W to miejsce dysponowane są kolejne grupy uzbrojonych funkcjonariuszy służb białoruskich. Zauważamy wśród migrantów poruszenie. Pojawił się również telewizyjny wóz transmisyjny" - napisano.
W kolejnym wpisie opisano, że migranci "dostają instrukcje, sprzęt oraz gaz" od służb. "Widać, że strona białoruska przygotowuje się dzisiaj na dużą próbę forsowania granicy. Nasze siły są w gotowości do działania" - zapewniły służby.
MON po godzinie 11 opublikował inne nagranie, również zwracając uwagę na to, że "w rejon Kuźnicy przybyli dodatkowi funkcjonariusze" reżimu w Mińsku.
Swoje zdjęcia z okolic Kuźnicy Białostockiej udostępniła również policja.
"Polska granica pozostaje zamknięta i będzie chroniona"
Żaryn przed południem poinformował, że "w związku z plotkami kolportowanymi wśród migrantów, na granicy puszczane są komunikaty informujące, że nie ma zgody Polski na przepuszczenie migrantów do Niemiec". Dodał, że polskie służby wysyłają komunikaty do migrantów. Jak podkreślił, ma to przeciwdziałać niebezpiecznej prowokacji.
W kolejnym wpisie zamieścił treść komunikatu po polsku: "Polska granica pozostaje zamknięta i będzie chroniona. Nikt nie ma zgody na jej przekraczanie bez wymaganych dokumentów. Zostaliście oszukani przez Białoruś. Służby białoruskie wykorzystują was. Możecie domagać się od Białorusinów zwrotu kosztów i powrotu do domu" - napisał Żaryn.
Do wpisu rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych załączył nagranie, na którym widać polskich policjantów pilnujących granicy oraz przebywających za ogrodzeniem migrantów. Słychać także komunikaty w obcym języku.
Wcześniej Żaryn pisał, że "przy granicy z Polską po stronie Białorusi co chwilę pojawiają się osoby, które eskalują sytuację". "Ten mężczyzna oddał strzały w powietrze, potem próbował uszkodzić polską barierę graniczną" - wskazał, dołączając zdjęcie mężczyzny ubranego mundur.
Również w niedzielę resort obrony przekazał, że w okolicach Szudziałowa (woj. podlaskie) białoruscy funkcjonariusze obrzucili polskich żołnierzy kamieniami, nikt nie ucierpiał. "Wczoraj doszło do kolejnych prowokacji Białorusinów. W okolicach Szudziałowa funkcjonariusze białoruskich służb dwukrotnie obrzucili polskich żołnierzy kamieniami. W wyniku incydentu nikt nie ucierpiał" – napisano na Twitterze resortu. Według MON żołnierze i funkcjonariusze zostali też nocą "obrzuceni gruzem przez migrantów, którzy próbowali przedostać się do Polski".
Kryzys na granicy z Białorusią
Od wiosny gwałtownie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy Białorusi z Litwą, Łotwą i Polską przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów. UE i państwa członkowskie uważają, że to efekt celowych działań reżimu Alaksandra Łukaszenki, który instrumentalnie wykorzystuje migrantów w odpowiedzi na unijne sankcje.
Zgodnie z informacjami przekazywanymi przez rząd, w pasie przygranicznym po białoruskiej stronie granicy z Polską przebywa obecnie od 2 do 4 tysięcy migrantów, regularnie dochodzi do prób siłowego przekroczenia granicy oraz prowokacji ze strony służb białoruskich.
Od 2 września, w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Do strefy nim objętej nie mają dostępu dziennikarze. Relacjonując wydarzenia na granicy, media mogą korzystać niemal wyłącznie z oficjalnych rządowych nagrań i informacji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wojska Obrony Terytorialnej