Premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że Polska "bardzo aktywnie działa w obszarze dyplomatycznym", by "zmniejszać napięcia i zmniejszać dopływ nowych migrantów". Zaznaczył jednak, że "wszelkie bezpośrednie rozmowy z panem Łukaszenką są mu o tyle na rękę, że legitymizują jego reżim".
W poniedziałek i w środę kanclerz Niemiec Angela Merkel rozmawiała z Łukaszenką. Rozmowy dotyczyły kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. W środę Merkel rozmawiała również z premierem Mateuszem Morawieckim.
Morawiecki: bezpośrednie rozmowy z Łukaszenką legitymizują jego reżim
O działania dyplomatyczne Polski i współpracę z zachodnimi partnerami w sprawie kryzysu na granicy był pytany w czwartek premier Morawiecki.
- Działamy razem z panem prezydentem ramię w ramię bardzo aktywnie w obszarze dyplomatycznym, by zmniejszać napięcia, zmniejszać dopływ nowych migrantów i doprowadzić do tego, by ci migranci wrócili z powrotem - mówił.
Poinformował, że w czwartek rozmawiał z premierem Iraku i "kilkoma innymi premierami", a w środę z niemiecką kanclerz Angelą Merkel. - Trzeba mieć świadomość tego, że wszelkie bezpośrednie rozmowy z panem Łukaszenką są mu o tyle na rękę, że legitymizują jego reżim - zaznaczył.
- Jesteśmy bardzo twardzi, bardzo zdecydowani. Będziemy pomagać też naszym sojusznikom litewskim - zadeklarował szef rządu. - Na pewno nie złamiemy się, nie załamiemy się. Będziemy używali wszelkich koniecznych działań po stronie dyplomatycznej po to, żeby skłonić migrantów, którzy zostali, niestety, zwabieni w taką swoistą białoruską pułapkę, do powrotu do ich domów - dodał.
Mateusz Morawiecki był dopytywany o swoją rozmowę z Angelą Merkel. - Przede wszystkim podkreśliłem, że żadne ustalenia, które mogłyby dotyczyć Polski i tej całej sytuacji nie mogą być uzgadniane bez naszego udziału - nic o nas bez nas. To jest jasne, i to pani kanclerz przyjęła - podkreślił premier.
Premier: powinniśmy doprowadzić do tego, że migranci wrócą z powrotem do domu
Pytany o rzekome plany utworzenia korytarza humanitarnego dla osób koczujących na Białorusi do Niemiec, premier powiedział, że "przestrzega przed takim rozwiązaniem". - Oczywiście, jeżeli Niemcy chcieliby podstawić samoloty i transportować kogokolwiek na zachód z terytorium innego państwa, to jest ich prerogatywa, ale przestrzegam przed tym, ponieważ każdy taki ruch będzie ośmielał Łukaszenkę i jego faktycznego mocodawcę do kontynuacji tego działania - mówił Morawiecki.
Dodał, że takie działanie dawałoby "niepotrzebną nadzieję przemytnikom ludzi na to, że ich działania mogą być skuteczne". - Uważam, że powinniśmy poprzez naszą solidarną i zdecydowaną politykę i obronę granicy doprowadzić do tego, że migranci wrócą z powrotem do domu. Możemy im w tym pomóc - możemy pomóc im w sfinansowaniu lotu z Białorusi, z Mińska, do Bagdady, do Irbilu, do Stambułu czy gdziekolwiek indziej, ale naszego stanowiska co do sztucznie wywołanego ruchu migracyjnego na pewno nie zmienimy. Będziemy bronić naszej spójności terytorialnej i będziemy tutaj bardzo zdecydowani - powiedział szef rządu.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Na polsko-białoruskiej granicy trwa kryzys migracyjny wywołany przez reżim prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki. Sytuacja zaostrzyła się na początku tego tygodnia, kiedy migranci zebrali się na przejściu granicznym w Kuźnicy i siłowo próbowali przedostać się do Polski. Próby przedostania się do Polski powtarzają się codziennie w różnych miejscach na granicy.
W obszarze przygranicznym obowiązuje stan wyjątkowy. Dziennikarze nie mogą pracować na tym obszarze, w związku z czym informacje stamtąd przekazywane są niemal wyłącznie za pośrednictwem źródeł oficjalnych, rządowych.
Źródło: TVN24, PAP