Temat kryzysu na polsko-białoruskiej granicy pojawił się w czwartek w kazaniach wielu hierarchów podczas nabożeństw z okazji Święta Niepodległości. Kardynał Kazimierz Nycz mówił, że "liczenie na pomoc innych narodów i instytucji wcale nie musi być ograniczeniem suwerenności". Arcybiskup Tadeusz Wojda ocenił, że problem trzeba "rozwiązywać z pomocą Unii Europejskiej i wszystkich innych instytucji międzynarodowych", a migrantów nazwał "zakładnikami nieuczciwych rozgrywek". Arcybiskup Grzegorz Ryś uznał, że "jakiekolwiek rozwiązanie polityczne nie rozstrzygnie tego konfliktu". - Jest jeszcze potrzebne to pojednanie, które się musi dokonać w nas - dodał. Arcybiskup Andrzej Dzięga mówił zaś o idei otwartości "polskiego domu". Arcybiskup Marek Jędraszewski powiedział, że "o wolność naszej ojczyzny trzeba nadal się zmagać wobec tylu zagrożeń zewnętrznych i wewnętrznych".
Podczas czwartkowych mszy w 103. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości część hierarchów nawiązywała między innymi do sytuacji na polsko-białoruskiej granicy i obserwowanego tam kryzysu migracyjnego.
Metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz, który przewodniczył mszy w intencji ojczyzny w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie, mówił, że "Kościół nie chce i nie powinien wchodzić w tereny odpowiedzialności polityków czy ludzi ustanowionych do rozwiązywania takich nabrzmiałych problemów".
- Chciałby jednak Kościół powiedzieć i zrobić to, co powinien powiedzieć w imię Ewangelii i nauki społecznej Kościoła - zastrzegł. - Z satysfakcją i wdzięcznością patrzymy na pracę funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy z ogromnym poświęceniem wykonują niezbywalne zadanie obrony granic Polski i Europy. Co do tego nie może być wątpliwości - podkreślił kardynał Nycz.
Kardynał Nycz: zróbmy wszystko, żeby nie dochodziło do sprzeczności między obroną granic a ludzką pomocą
Wskazywał też, że "liczenie na pomoc innych narodów i instytucji wcale nie musi być ograniczeniem suwerenności w dzisiejszym zglobalizowanym świecie". - Powinno to stać się znakiem solidarności i współodpowiedzialności za dobro wspólne Polski, Europy i świata - ocenił hierarcha.
Metropolita warszawski podziękował organizacjom pomagającym migrantom, zwłaszcza Caritas Polska i parafiom archidiecezji białostockiej. - W tym kontekście Kościół, patrząc na dziś, kieruje swoje spojrzenie w przyszłość. Widząc i doceniając obowiązki państwa, stanowczo prosi o możliwość pomocy humanitarnej i charytatywnej niesionej przez swoje instytucje na czele z Caritasem. Ale także przez liczne organizacje i wolontariuszy gotowych pomagać bezinteresownie ludziom potrzebującym, chorym czy zagrożonym nawet utratą życia, co także miało miejsce w ostatnich tygodniach - kontynuował.
- Zróbmy wszystko, żeby nie dochodziło do sprzeczności między obroną granic, której potrzeby nikt nie podważa, a pomocą ludzką, humanitarną, chrześcijańską - apelował hierarcha.
Kardynał Nycz przypomniał, że Kościół w Polsce, głównie za pośrednictwem Caritas, od samego początku pomaga migrantom i uchodźcom "i chce pomagać jeszcze bardziej". - Jak wiemy, jest ogłoszona kolejna zbiórka na ten cel. Jednak to, co zostanie zebrane i przekształcone w konkretną pomoc, musi zostać dostarczone do miejsca, gdzie będzie służyło ludziom potrzebującym tej pomocy. A z tą sprawą bywają jeszcze niejakie problemy - mówił.
W liturgii w warszawskiej świątyni uczestniczyli m.in. prezydent Andrzej Duda z małżonką, przedstawiciele władz państwowych i służb mundurowych.
Arcybiskup Wojda o kryzysie na granicy: trzeba go rozwiązywać z poszanowaniem szlachetnej tradycji polskiej otwartości i tolerancji
Metropolita gdański arcybiskup Tadeusz Wojda podczas mszy w Bazylice Mariackiej w Gdańsku mówił zaś, że "dzisiejsza Ewangelia przypomina nam ważną sprawę, a mianowicie to, że w tej ojczyźnie każdy ma prawo do bycia traktowanym z szacunkiem i godnością". - Nie wystarczy tworzyć systemy społeczne, udoskonalać władzę i administrację. Trzeba mieć wzgląd na każdego człowieka, zwłaszcza tego, który jest w potrzebie, który jest głodny i spragniony, który jest przybyszem i nagim, który jest chory i w więzieniu - wskazywał.
Podkreślił, że wielu jest takich ludzi w Polsce. - Ale mamy ich też przy naszych granicach, zwłaszcza na wschodzie, gdzie gromadzi się coraz więcej uchodźców - wskazywał hierarcha.
- Ci ostatni stali się zakładnikami nieuczciwych rozgrywek. Aż smutno powiedzieć: towarem w rękach cynicznych handlarzy. Jest to problem, który dotyka nie tylko Polski, ale całej naszej Unii Europejskiej. Dlatego trzeba go rozwiązywać z pomocą Unii Europejskiej i wszystkich innych instytucji międzynarodowych, ale także z poszanowaniem szlachetnej tradycji polskiej otwartości i tolerancji - przekonywał. Według niego "trzeba szukać właściwych rozwiązań tego rosnącego kryzysu humanitarnego".
Arcybiskup Ryś: jakiekolwiek rozwiązanie polityczne nie rozstrzygnie konfliktu
W swoim kazaniu metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś nawiązywał do myśli papieża Franciszka. Jak mówił, w ostatnich dniach obserwujemy, co dzieje się na granicach Polski i "patrzymy ku wschodniej granicy". - Gdzie jest konflikt? Jak go rozwiązać? Papież mówi: "może najpierw popatrzcie w siebie" - mówił.
Wskazywał, że "nam się wydaje, że konflikt rozwiążą politycy". - Jakiekolwiek rozwiązanie polityczne nie rozstrzygnie tego konfliktu, jest jeszcze potrzebne to pojednanie, które się musi dokonać w nas. Może my wewnątrz jesteśmy pokawałkowani i nie potrafimy na przykład w sobie scalić w harmonii jakiejś (...) symfonii. Jak w sobie pogodzić miłość, troskę o ojczyznę i jej granice, a jednocześnie to, co mówi Jezus, żeby przyjąć tego, który przychodzi? Jak to w sobie scalić: jedną i drugą miłość, nie przeciwstawiać ich wzajemnie? Może my mamy kłopot w sobie - mówił duchowny.
- Jak w sobie scalić ten wybór dobra wspólnego z wiernością środowisku, z którego wychodzę, ludziom, do których mi najbliżej poglądami? Jesteśmy pokawałkowani, nie potrafimy w sobie tego łączyć - kontynuował. Hierarcha dodał, że "papież: mówi nie zbudujecie dobra wspólnego serem, które jest rozwalone na tysiąc kawałków".
Arcybiskup Dzięga: na przejściach granicznych stoją przedstawiciele polskiego domu, aby rozmawiać
Metropolita szczecińsko-kamieński arcybiskup Andrzej Dzięga również nawiązał w kazaniu do trudnej sytuacji w pasie przygranicznym.
- Gdy patrzę na raporty z dzisiejszej wschodniej granicy, gdy widzę, jak służby mundurowe, i Straż Graniczna, i policja, i żołnierze polscy stają tam na warcie, to ja im dziękując i za nich się modląc - aby wytrwali w poczuciu słuszności i zgodnie z Ewangelią nikogo nie krzywdząc, a polski dom chroniąc - myślę też wtedy o ich rodzinach. Bo to nie jest tylko ich służba. To jest też służba ich małżonek, służba ich dzieci, służba ich rodziców - ocenił.
Według niego, "to jest naprawdę służba dobru wspólnemu, służba narodowi, ojczyźnie i polskiemu domowi". Jak mówił hierarcha, "polski dom zawsze był ewangelicznie otwarty". - W każdym pokoleniu do polskiego domu przychodzili ludzie różnych jeżyków, kultur, różnych tradycji. I jeśli szanowali ten dom jako dom wspólny, mieli zawsze dach nad głową, mieli chleb, możliwość rozwoju i bezpiecznego życia. I nic się nie zmieniło w polskiej myśli i w polskiej kulturze do dzisiaj. Tak jest i do dzisiaj - kontynuował arcybiskup Dzięga.
- Na przejściach granicznych stoją przedstawiciele polskiego domu, aby rozmawiać otwarcie i odważnie z tymi, których chcą wejść do polskiego domu. Ale jak traktować sytuację, gdy gospodarz stoi w otwartych gościnnie drzwiach domu i widząc przybyszów mówi: zapraszam tędy, tu są drzwi, czekamy. A przechodzień obok przechodzi, idzie od tyłu i dziurę w ścianie domu chce wybijać. I przez tę dziurę się wdzierać do domu, aby go, nie wiem, zająć, po swojemu się tam urządzić - powiedział. Duchowny przekonywał, że "polski dom to jest dom uporządkowany, otwarty, gościnny, pełen chleba". - Wystarczy dla wszystkich, trzeba tylko uszanować, że to jest nasz ten polski dom - dodał abp Dzięga.
Arcybiskup Jędraszewski: o wolność naszej ojczyzny trzeba nadal się zmagać wobec tylu zagrożeń zewnętrznych i wewnętrznych
W homilii wygłoszonej w czwartek, w Dzień Niepodległości w katedrze wawelskiej, metropolita krakowski arcybiskup Marek Jędraszewski przywoływał najważniejsze daty z historii Polski i jej drogi ku niepodległości, postacie bohaterów narodowych. Przywołał wspomnienia Polaków wracających do wolnej Polski - św. Urszuli Julii Ledóchowskiej, Stanisławy z Kosseckich Andrzejowej Deskur, matki kard. Andrzeja Marii Deskura.
Mówiąc o odzyskanej w 1918 roku niepodległości, podkreślił, że mimo iż nie znano jeszcze dokładnych granic kraju ani przyszłości, to wszystkich rodaków ogarniało szczęście.
- Dziękujemy Bogu za tamte wydarzenia prawdziwie cudownego zmartwychwstania naszej ojczyzny sprzed 103 lat, a równocześnie zdajemy sobie sprawę z tego, że o wolność naszej ojczyzny trzeba nadal się zmagać wobec tylu zagrożeń zewnętrznych i wewnętrznych. Trzeba o tę wolność się modlić, trzeba tę wolność wykuwać wiernością codziennego dnia, wiernością wobec najświętszych wartości, dla których tamci ludzie cierpieli, modlili się, oddawali życie; wartości, które nam przekazali, które musimy w sobie pomnażać, by przekazać je tym, którzy przyjdą po nas - powiedział arcybiskup Jędraszewski.
Jego zdaniem naszym zadaniem jest "nie stracić nic z tamtego szczęścia ludzi, którzy poczuli smak wolności; nie stracić nic z tego smaku wolności, by przekazać ją kolejnym pokoleniom". Według metropolity wielkim szczęściem jest móc powiedzieć: "Jestem Polakiem w mojej ojczyźnie i to uważam za moje szczęście".
Arcybiskup Jędraszewski ocenił, że polskość jest wartością duchową, kształtowaną zwłaszcza w czasach zaborów. - Ta polskość nie przychodziła dostrzegalnie, nie dało się jej określić przestrzennymi pojęciami "tu", "tam". Miała charakter duchowy, łączyła Polaków ze sobą - powiedział metropolita.
Zdaniem hierarchy "polskość sprawia, że stajemy się ludźmi wewnętrznie wolnymi" i "za tę polskość w wymiarze duchowym wielu Polaków, przodków, cierpiało, modliło się, oddawało życie - dla niej i za nią".
Jędraszewski przywołał także słowa Jana Pawła II, wypowiedziane 2 czerwca 1980 r. w siedzibie UNESCO: "Jestem synem narodu, który przetrwał najstraszliwsze doświadczenia dziejów, który wielokrotnie był przez sąsiadów skazywany na śmierć - a on pozostał przy życiu i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował pośród rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako naród - nie w oparciu o jakiekolwiek inne środki fizycznej potęgi, lecz tylko w oparciu o własną kulturę, która okazała się w tym wypadku potęgą większą od tamtych potęg".
Papież dodał wtedy także: "I dlatego też to, co tutaj mówię na temat praw narodu u podstaw kultury i jej przyszłości, nie jest echem żadnego "nacjonalizmu", ale pozostaje trwałym elementem ludzkiego doświadczenia i humanistycznych perspektyw człowieka. Istnieje podstawowa suwerenność społeczeństwa, która wyraża się w kulturze narodu".
Wieczorne nabożeństwo. Arcybiskup Jędraszewski: wsłuchujemy się w marzenia św. Jana Pawła II
Arcybiskup Jędraszewski sprawował także wieczorne nabożeństwo w katedrze na Wawelu. Uczestniczyli w nim członkowie rządu, między innymi premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jarosław Kaczyński, a także przedstawiciele prezydium Sejmu i Senatu oraz parlamentarzyści PiS. Po mszy złożyli oni kwiaty w krypcie, gdzie spoczywają marszałek Józef Piłsudski i para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy.
Jak mówił podczas mszy hierarcha, mało jest takich dni jak 11 listopada w polskim kalendarzu, "kiedy te dwie rzeczywistości - Bóg i ojczyzna, tak mocno łączą się ze sobą". Przypomniał, że dzień 11 listopada 1918 roku przeszedł do historii, jako niezwykły w najnowszych dziejach Europy i świata w trzech wymiarach - jego wymiarem europejskim i światowym było podpisanie rozejmu kończącego I wojnę światową.
- Nieoczekiwanie wraz z tym wymiarem europejskim i światowym po raz pierwszy od 123 lat pojawił się wątek Polski, i to Polski, która była traktowana nie przedmiotowo, ale podmiotowo (…). Po raz pierwszy od 123 lat Polska upomniała się o swoje prawa i ten głos został usłyszany - podkreślił hierarcha.
Trzeci wymiar tego dnia, chrześcijański - wskazał hierarcha - wynika z tego, że 11 listopada w liturgii kościoła od wieków jest obchodzony jako święto św. Marcina z Tours, patrona Europy.
Arcybiskup Jędraszewski przypomniał, że po I wojnie światowej przyszła wojna "jeszcze bardziej krwawa i okrutna", a jej konsekwencją były po 1945 roku próby budowanie Europy na chrześcijańskich korzeniach przez założycieli zjednoczonej Europy. - Jakby zrozumiano, że nie ma innej drogi, by Europa mogła wrócić do swojej duchowej tożsamości i do wspólnoty bratnich narodów, tak trzeba bowiem patrzyć na usiłowania ojców założycieli zjednoczonej Europy - zaznaczył metropolita.
Do grona budowniczych zjednoczonej Europy zaliczył św. Jana Pawła II, który "do końca zmagał się o to, aby nowa tworząca się poszerzona Europa nie odcięła się od swych korzeni i tradycji".
Metropolita przywołał wizję zjednoczonej Europy przedstawioną przez papieża Jana Pawła II w przemówieniu z marca 2004 roku wygłoszonym z okazji przyznania mu Nagrody im Karola Wielkiego i podkreślił, że "wsłuchujemy się w te marzenia św. Jana Pawła II o Polsce, o Europie, o chrześcijaństwie a równocześnie z największym pietyzmem staramy się na nowo odczytać nastój tamtych listopadowych dni 1918 roku". Metropolita krakowski zaznaczył, że gromadząc się na mszy w katedrze na Wawelu w intencji ojczyzny, "mamy bolesną świadomość tego, co dzieje się na granicy białorusko-polskiej". - Mamy także świadomość niełatwą, co o Europe i jej kształcie, o jej kulturze, tradycji i tożsamości, a także o miejscu jakie Polsce przynależy w Europie myśli się dzisiaj w Brukseli, Berlinie i w Paryżu, a także w Mińsku i Moskwie - i tym bardziej żarliwa nasza modlitwa za Polskę, naszą matkę, modlitwa tej Eucharystii na Wawelu, w tym najświętszym dla nas sanktuarium wiary i polskości, poświęcenia i ofiar dla ojczyzny - ocenił arcybiskup Jędraszewski.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Straż Graniczna