Kryscina Cimanouska, która otrzymała wizę humanitarną w Polsce, powiedziała w "Faktach po Faktach", że teraz "czuje się w pełni bezpieczna". - Rząd polski bardzo mocno pomaga nam, zagwarantowali nam ochronę - mówiła białoruska sprinterka. Przyznała, że kiedy publikowała w mediach społecznościowych wpis krytykujący władze sportowe swojego kraju, nie sądziła, że mogłyby wyniknąć z tego jakieś kłopoty.
Białoruska sprinterka Kryscina Cimanouska poinformowała w niedzielę, że w związku z krytyką działań władz sportowych swojego kraju została odsunięta od udziału w igrzyskach i próbowano ją zmusić do wylotu na Białoruś. Ostatecznie lekkoatletka otrzymała w ambasadzie RP w Tokio polską wizę humanitarną. Taką samą pomoc otrzymał także jej mąż. W środę Białorusinka wylądowała w Polsce.
Cimanouska: teraz czuję się w pełni bezpieczna
W czwartek w "Faktach po Faktach" w TVN24 Cimanouska przyznała, że "teraz czuje się w pełni bezpieczna". - Rząd polski bardzo mocno pomaga nam, zagwarantowali nam ochronę i w tej chwili czekam na męża - powiedziała. - Niestety rodzice zostali na Białorusi, ale jesteśmy w ciągłym kontakcie. W pełni mnie popierają i absolutnie stają po mojej stronie - przekazała.
Cimanouska przekonywała, że informacja podawana przez stronę białoruską, iż przyczyną wycofania z igrzysk był jej stan emocjonalny i psychologiczny, to "w ogóle" nie jest prawda. - Nie mam żadnych kłopotów ze zdrowiem, jestem w pełni zdrowa. Kiedy jedziemy na igrzyska, to wcześniej przechodzimy pełne badania medyczne, lekarz daje nam zezwolenie na uczestnictwo w olimpiadzie - wyjaśniała.
- Dlatego dla mnie było ogromnym zdziwieniem, kiedy usłyszałam, że mam jakieś problemy ze zdrowiem, tym bardziej w kierunku psychologicznym - oświadczyła sportsmenka.
Cimanouska o władzach sportowych Białorusi: poczułam, że mnie nie szanują
Biegaczka mówiła też o tym, co spotkało ją w Tokio i wspominała sytuację, kiedy dowiedziała się, że została zapisana do udziału w sztafecie 4x400 m, choć biega na 200 m.
Przekazała, że próbowała dowidzieć się czegoś od głównych trenerów. - Pisałam nawet do nich, oni czytali moje wiadomości i mi nic nie odpowiadali - mówiła Cimanouska.
- Jestem osobą, która zawsze mówi otwarcie, co myśli. Wtedy poczułam się bardzo źle, poczułam, że mnie nie szanują i po prostu powiedziałam na Instagramie to, co myślałam. Może trochę emocjonalnie, fakt, ale wydaje mi się, że moje emocje są zrozumiałe. - Człowiek chciałby, żeby przynajmniej go szanowali za to, że próbował, że ćwiczył. A dostałam taką obojętność, zupełny brak szacunku ze strony moich trenerów - kontynuowała.
Jak mówiła, kiedy publikowała w mediach społecznościowych wpis krytykujący władze sportowe kraju, nie sądziła, że mogłyby wyniknąć z tego jakieś kłopoty.
Łatuszka: zaczęliśmy na prośbę Krysciny interweniować i szukać rozwiązania
Drugi gość "Faktów po Faktach", znany opozycjonista i były ambasador Białorusi w Polsce Pawieł Łatuszka, mówił, że zaangażował się w pomoc Cimanouskiej, kiedy dowiedział się o tej sytuacji i zobaczył, że "rozwija się bardzo negatywny scenariusz". - Wtedy zaczęliśmy na prośbę Krysciny interweniować i szukać rozwiązania - mówił.
Jak podkreślił, biegaczka wtedy "zaczęła się bać przymusowego przyjazdu na Białoruś i ewentualnej kary na Białorusi".
Cimanouska: jestem gotowa zostać symbolem wsparcia dla Białorusinów
Zapewniła też, że nie brała udziału w żadnych protestach przeciwko władzy. - Nie wypowiadałam się nigdy przeciwko rządowi, z założenia nie uczestniczyłam w polityce - wyjaśniała. - Tylko sport mnie interesował - dodała sprinterka.
Cimanouska powiedziała też, że jest "gotowa zostać symbolem wsparcia dla Białorusinów, dla tych ludzi, którzy chcą mówić, co myślą, którzy znajdują się pod naciskami". - Wzywam tych ludzi do tego, aby mówili, nie milczeli. Aby mówili, co myślą - dodała. - Nie będę już mogła stać z boku, będę wspierać wszystkich, którzy takiego wsparcia będą potrzebować - zadeklarowała.
Cimanouska przyznała przy tym, że "bardzo chce kontynuować swoją karierę sportową". - Ja sport kocham i chcę w tym sporcie zostać - oznajmiła.
Sprinterka była też pytana, co powiedziałaby dziś młodym ludziom na Białorusi. - Powiedziałabym im, żeby znaleźli w sobie siłę, żeby się nie bali, żeby przede wszystkim szanowali samych siebie i że ich przyszłość zależy wyłącznie od nich samych - mówiła w "Faktach po Faktach" Cimanouska.
Łatuszka o symbolice zachowania Cimanouskiej
Łatuszka mówił też o tym, co takie symboliczne gesty, jak stanowisko i zachowanie Cimanuskiej, znaczą dla osób represjonowanych przez białoruski reżim i trzymanych w więzieniach. - To są symboliczne gesty, ale na pewno bardzo ważne, bo one motywują wielu ludzi - ocenił.
Według niego z takiego zachowania płynie przekaz, iż "na pewno dojdziemy do nowej Białorusi, że nasz kraj będzie demokratycznym krajem, że trzeba walczyć, trzeba mówić i przedstawiać swój punkt widzenia".
Źródło: TVN24