- W takich okolicznościach - kiedy to śmiertelne zejście mogło być przypadkowe albo jest wątpliwość co do stopnia winy, udziału w tym, co się stało - to elementy, detale, są niezwykle ważne, by móc określić stopień winy i móc postawić precyzyjnie zarzut - powiedział kryminolog Paweł Moczydłowski o sprawie Ewy Tylman. Policja poinformowała, że kobieta nie żyje i poszukiwane jest jej ciało.
Według policji, Ewa Tylman miała zginąć przy moście Rocha. Ciało prawdopodobnie jest w wodzie. Poszukiwania trwają. Zatrzymano kolegę 26-latki. Według nieoficjalnych informacji, usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.
Eksperyment mógł ujawnić manipulacje
Policja poinformowała, że przeprowadziła z mężczyzną, którego zatrzymano, eksperyment procesowy. Funkcjonariusze pracowali całą noc. Przesłuchania trwały kilka godzin. Odtworzono ostatni, kluczowy czas przed zniknięciem kobiety.
Jak powiedział kryminolog Paweł Moczydłowski, decyzja o przeprowadzeniu dodatkowego przesłuchania mężczyzny mogła zapaść po kilku poprzednich przesłuchaniach. - Mogę sobie to wyobrazić, że te poprzednie przesłuchania były zaganianiem go do kąta. Po przeanalizowaniu pierwszego czy drugiego przesłuchania wychodziły pewne sprzeczności czy wątpliwości, które prokuratura zamieniła w precyzyjne pytania, które mu stawiała - dzielił się swymi przypuszczeniami Moczydłowski.
Dodał, że przeprowadzony przez policję eksperyment pomógł ustalić, jeżeli takie miały miejsce, wcześniejsze manipulacje. - Policja i prokuratura miała już pewne wyobrażenie o tym, jak miało wyglądać ostatnie spotkanie czy też rozstanie, co do którego on twierdził, że nie do końca ma pamięć. Zaistniały pewne wątpliwości. (...) Eksperyment jest jak gdyby powtórzeniem tego, co on opowiadał, co pamiętał i poprzez uczestniczenie na bieżąco w odtwarzaniu tych wydarzeń, byciu tam fizycznie, przychodzą łatwiej skojarzenia, co się mogło tego dnia wydarzyć. Łatwiej też się weryfikują różne nieprawidłowości i kłamstwa bądź manipulacje - powiedział.
Zaznaczył, że policja mogła mieć wątpliwości co do zeznań mężczyzny, że nie pamiętał on całego zdarzenia. - Krótki film, kiedy oni idą ulicą, jeśli to ten osobnik, wskazuje na to, że to on prowadzi osobę, która ma problemy z marszem ze względu na nadużycie alkoholu. Stopień spożycia mniej zdewastował jego niż partnerkę. On kieruje całym marszem, stąd może mieć policja i prokuratura wątpliwości co do jego zeznań, że ma dziury w pamięci - stwierdził.
Autor: mart//rzw / Źródło: TVN 24