Krakowscy radni chcą, by godzina parkowania w Krakowie kosztowała nawet 11 złotych. Jest już gotowy projekt uchwały dotyczący podwyżek za postój w centrum miasta. Wkrótce radni zdecydują, czy parkowanie w Krakowie będzie najdroższe w kraju. - Wbrew pozorom to nie jest wygórowana stawka - twierdzi wiceprezydent Krakowa, Andrzej Kulig. Materiał magazynu "Polska i Świat" w TVN24.
Zgodnie z projektem uchwały przygotowanym przez krakowskich radnych za pierwszą godzinę parkowania w centrum miasta kierowcy zapłacą 9 złotych, za kolejną 10, za trzecią już 11.
Mieszkańcy nie są zadowoleni z wysokości podwyżki - jedni uważają, że to absurd, inni zgadzają się z planem podnoszenia opłat. Mają jednak wątpliwości, czy stawki powinny być aż tak wysokie.
Wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig uważa, że najdroższe miejskie miejsca parkingowe w kraju to "nie jest wbrew pozorom wygórowana stawka". - Takie miasto jak Kraków jest wyjątkowe i można powiedzieć, że zapotrzebowanie na miejsca parkingowe jest gigantyczne. Mamy zajętość miejsc parkingowych bliską stu procentom - dodaje.
"Powinniśmy wyrzucić trochę samochodów z centrum"
Daniel Wiśniowski, który jest radnym dzielnicy Prądnik Czerwony popiera ten projekt, bo jak przekonuje, "powinniśmy wyrzucić trochę samochodów z centrum".
Teraz szukanie wolnego miejsca w najbardziej zatłoczonej strefie trwa średnio 10 minut. Miasto liczy, że gdy trzykrotnie podniesie ceny, więcej kierowców zrezygnuje z samochodu. Zrobi się luźniej i będzie mniej spalin. Z analiz miasta wynika, że tylko co trzydziesty kierowca jest gotów płacić więcej niż 5 złotych za godzinę parkowania. Stąd propozycja takich sum. Im bliżej Starego Miasta, tym drożej.
"Z czasem mieszkańcy zrozumieją"
Wiceprezydent Krakowa podkreśla, że pomysł podniesienia stawek za miejsca parkingowe nie jest uchwałą przeciwko mieszkańcom. - Proszę pamiętać, że mieszkańcy śródmiejskiej strefy parkowania nie mają już dziś gdzie parkować - stwierdza.
Kierowcy na ten argument odpowiadają, że problemem nie jest brak miejsc, a to, że miasto ogranicza miejsca, które mogą być wykorzystane na parking.
Doktor Jacek Chmielewski z Zakładu Inżynierii Transportu przyznaje, że wyższe opłaty na początku będą dla kierowców trudne, ale "z czasem mieszkańcy zrozumieją, że to dla ich dobra".
- Publiczna przestrzeń zostanie uwolniona. Szacuje się, że około 30 procent czasu spędzonego w podróży, to jest czas poświęcony na szukanie miejsca postojowego - ocenia.
Na podwyższenie stawek do 9 złotych pozwala nowa ustawa. Dotyczy to miast, które mają powyżej 100 tysięcy mieszkańców. Kraków przeciera tu szlaki.
Wyższymi stawkami radni zajmą się w czerwcu. Prezydent chce, by podwyżki weszły w życie 22 września, w tak zwany Dzień Bez Samochodu.
Warszawa najpierw zwiększy kary
Stolica nie podjęła jeszcze decyzji, czy chce zwiększyć opłaty za parkowanie w centrum miasta. Drogowcy chcą, by w pierwszej kolejności zwiększyć kary za nieopłacone postoje.
Szef Zarządu Dróg Miejskich proponuje, by za brak biletu kierowcy płacili 225 złotych kary. Dziś to 50 złotych. Planowane są wzmożone kontrole.
- Jeśli to nie zadziała, to kolejnym elementem jest szukanie tej rotacji poprzez podniesienie opłat dla wszystkich użytkowników - zapowiada Łukasz Puchalski, dyrektor ZDM w Warszawie.
- Włodarze miast boją się i trzeba pamiętać, że za tym wszystkim cały czas jest polityka, są wyborcy. Włodarze się boją, że mieszkańcy nie zaakceptują tego, a więc na etapie wyborów zostaną źle ocenieni -komentuje doktor Jacek Chmielewski.
Autor: asty//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24