Gdyby się zapalił, jeden z najcenniejszych polskich zabytków mógłby zostać zniszczony. Nawet jeśli nie przez ogień, to przez wodę podczas akcji gaśniczej. Na to, że transformator zagraża ołtarzowi Wita Stwosza, kilka lat temu zwrócili uwagę eksperci z PAN. Gdy w marcu zaczęliśmy zadawać pytania, zarówno Kościół, jak i Tauron niechętnie udzielały nam szczegółowych informacji. Po sześciu miesiącach sytuacja się jednak zmieniła.
Bazylika Mariacka, jeden z symboli Krakowa, serce Starego Miasta dawnej stolicy. To stąd co godzinę rozbrzmiewa słynny hejnał, to tu turyści z całej Europy zachwycają się gotycką strzelistością świątyni, z której charakterystycznymi wieżami wiąże się legenda o dwóch braciach, znana każdemu dziecku.
To tu w końcu znajduje się jeden z najcenniejszych polskich zabytków - ołtarz Wita Stwosza. Ołtarz, który przed pandemią każdego dnia oglądało około 1300 osób zwiedzających tę najsłynniejszą krakowską świątynię. Ołtarz, który od transformatora energetycznego dzieli zaledwie parę metrów.
Stacja transformatorowa została umieszczona na tyłach bazyliki w latach 70. W 2003 roku wymieniono urządzenie na bardziej nowoczesne - w miejsce transformatora olejowego stanął suchy. Teraz zarządza nim powstała w 2001 roku spółka Tauron Dystrybucja. Jak podkreślają energetycy, stację wybudowano "przede wszystkim dla zasilania kościoła bazyliki Mariackiej, jak i budynków parafii". Transformator służy do przesyłania energii między obwodami, pozwala na jej rozdzielenie w pożądane miejsca i zmniejszenie napięcia.
Pochodzący z XV w. ołtarz Wita Stwosza był niedawno remontowany. Zakończenie prac w 2021 roku było wielkim wydarzeniem - trudno się dziwić, bo renowacja trwała ponad pięć lat i pochłonęła ponad 14 milionów złotych.
W tym samym roku w ramach prac badawczych i konserwatorskich naukowcy z Instytutu Katalizy i Fizykochemii Powierzchni Polskiej Akademii Nauk przygotowali ekspertyzę – "analizę ryzyka" - dla ołtarza. Wskazali w niej, jakie czynniki mogą zagrażać zabytkowi. Najpoważniejszym okazał się pożar. W tym taki, który mógłby wybuchnąć w znajdującym się tuż za ołtarzem transformatorze. Urządzenie jest wprawdzie oddzielone od ołtarza ścianą, ale - według ekspertów - o niewystarczającej odporności na działanie ognia.
Wzmianka o wynikach przeprowadzonych badań pojawiła się jeszcze w 2021 roku na konferencji naukowej pod nazwą "Ochrona dziedzictwa kultury na wypadek szczególnych zagrożeń" w Archiwum Państwowym w Krakowie. Prof. Łukasz Bratasz, współautor raportu, podkreślał, że w Bazylice Mariackiej "nie są spełnione przepisy prawa pożarowego, nie jest to pomieszczenie (z transformatorem - red.) wydzielone, nie ma żadnych czujników". Co w przypadku pożaru? Badacz alarmował: "Straż pożarna ugasi ten pożar, ale zostanie on (ołtarz - red.) uszkodzony na skutek akcji gaśniczej".
Zalecenie: "bezwzględne" wydzielenie pożarowe
W dokumencie czytamy, że ściany i strop pomieszczenia z transformatorem "w żaden sposób nie są oddzielone przeciwpożarowo od otoczenia". "Zaleca się przeniesienie stacji transformatorowej znajdującej się w wewnętrznej kaplicy przylegającej do absydy kościoła poza obręb bazyliki" - podkreślają autorzy raportu.
Na wypadek gdyby z jakiegoś powodu przeniesienie transformatora nie wchodziło w grę, badacze zalecają "bezwzględne" wyizolowanie pożarowe pomieszczenia - tak, by spełnione zostały przepisy rozporządzenia ministra infrastruktury "w sprawie warunków technicznych, jakimi powinny odpowiadać budynki (...)". Chodzi o paragraf 182, który wymaga, by pomieszczenia stacji transformatorowej były wydzielane pożarowo.
Jak wskazują eksperci, w przestrzeni nad transformatorem znajdują się trzy pomieszczenia, obecnie wykorzystywane jako pracownia konserwatorska, oddzielone drewnianym stropem. "Pomieszczenia te są zagrożone pożarem w przypadku wybuchu lub zapalenia się transformatora. Są one wydzielone od prezbiterium drzwiami metalowymi, jednak o niewystarczającej trwałości ogniowej" - czytamy w dokumencie ekspertów z PAN.
Od powstania ekspertyzy minęły dwa lata. Mimo to nie podjęto żadnych działań, które zminimalizowałyby potencjalną groźbę utraty jednego z naszych najważniejszych polskich zabytków. A o tym, jak katastrofalne w skutkach może być choćby niewielkie uchybienie, można sobie tylko wyobrazić, mając w pamięci potężny pożar kościoła św. Katarzyny w Gdańsku w 2006 roku (spowodowany zwarciem instalacji elektrycznej w wyniku nieodpowiednio prowadzonych prac) czy katedry Notre Dame w Paryżu w 2019 roku. W tym drugim przypadku przyczyna nie została definitywnie ustalona, śledczy wykluczyli jednak podpalenie i atak terrorystyczny. Prawdopodobnie ogień wzniecił niedopałek papierosa lub awaria elektryczna.
"Nie znam takiego przypadku na świecie"
W rozmowie z tvn24.pl prof. Łukasz Bratasz podkreśla, że Bazylika Mariacka jako jedna z niewielu instytucji w Polsce zleciła przygotowanie długofalowej strategii ochrony cennego zabytku.
Jednak moją rolą, jako specjalisty w tej dziedzinie, jest szukanie luk w zabezpieczeniach. Zawsze powinno się unikać zagrożeń, a w bazylice mamy transformator, który powiększa zagrożenie ewentualnego wybuchu pożaru. Nie znam takiego przypadku na świecie, by tak cenny obiekt dziedzictwa kultury znajdował się kilka metrów od transformatora.Prof. Łukasz BrataszKierownik grupy badawczej w Instytucie Katalizy i Fizykochemii Powierzchni PAN, współautor ekspertyzy
Czytaj też: "Jeśli cokolwiek mnie przytłaczało, to fenomen dłuta mistrza". Zakończyli renowację ołtarza Wita Stwosza
- Wydaje się, że nie ma bezpośredniego zagrożenia spalenia ołtarza w związku z awarią i zapłonem transformatora. Są jednak inne zagrożenia, takie jak zadymienie czy prowadzenie akcji gaśniczej. Zabytek mógłby zostać po prostu zalany - zaznacza naukowiec.
Jak wynika z jednego z załączników do raportu – notatki ze spotkania naukowców z kierownikiem administracji parafii Michałem Mrozem - władze bazyliki już w 2020 roku wiedziały o potencjalnym niebezpieczeństwie. "Obecnie zabezpieczenia przed rozprzestrzenianiem się pożaru są niewystarczające. Jest to duże zagrożenie" - mówił badaczom cytowany w dokumencie Mróz.
Bazylika odsyła do kurii
O raport i ewentualne działania w związku z jego treścią zapytaliśmy przedstawicieli bazyliki jeszcze w marcu. Katarzyna Pakuła-Major, konserwator zbiorów artystycznych Bazyliki Mariackiej, najpierw zapewniała w rozmowie telefonicznej, że żadnego zagrożenia nie ma i dopytywała, dlaczego w ogóle drążymy temat. Nie odniosła się do pytań o raport z 2021 r. i przekonywała, że przepisy przeciwpożarowe nie są łamane.
Czytaj też: Pępowo. Nocny pożar zabytkowego pałacu
Dopytywaliśmy o szczegóły, jednak zarówno Pakuła-Major, jak i odpowiadająca za komunikację z mediami Marta Woźniak odesłały nas do krakowskiej kurii. Rzecznik archidiecezji krakowskiej, ksiądz Łukasz Michalczewski powiedział nam przez telefon, że nie odpowie na nasze pytania. Wiadomość mailowa, w której pytamy między innymi o to, jakie kroki podjęto w kierunku podniesienia bezpieczeństwa ołtarza w Bazylice Mariackiej, także pozostała bez odpowiedzi.
Tauron "szuka najlepszego rozwiązania"
Pytana o sprawę Ewa Groń, rzeczniczka Tauron Dystrybucja, przyznała w mailu, że zna treść raportu opracowanego przez zespół prof. Bartasza, ale w ocenie energetyków stacja transformatorowa jest bezpieczna dla ołtarza Wita Stwosza, "ponieważ dzielą ją mury tworzące zabezpieczenie w chwili powstania ryzyka pożaru".
Rzeczniczka Tauronu zaznaczyła też, że co roku w świątyni odbywają się ćwiczenia Państwowej Straży Pożarnej z udziałem energetyków oraz że do tej pory "przez cały okres użytkowania urządzeń stacji transformatorowej nie zostały odnotowane awarie w ich pracy".
"Ponieważ jednak obiekt i miejsce są szczególne, jesteśmy w bieżącym kontakcie z przedstawicielami Bazyliki i wspólnie szukamy najlepszego rozwiązania, zapewniającego z jednej strony maksymalne bezpieczeństwo przeciwpożarowe, a z drugiej dające możliwość dalszego zabezpieczenia dostaw energii do obiektów Bazyliki" - oświadczyła Groń.
Z odpowiedzi rzeczniczki wynika ponadto, że stacja transformatorowa w bazylice została wybudowana już w latach 70. XX wieku. Początkowo działał tam mało bezpieczny transformator olejowy, który w 2003 roku został wymieniony na suchy. "Tego typu transformatory są jednostkami niepalnymi, samogasnącymi i nie powodującymi skażenia dla środowiska" - zaznaczyła rzeczniczka.
O transformatorze nic nie wiedział - a tak przynajmniej twierdził - wojewódzki konserwator zabytków, choć dokument z analizą ryzyka znaleźliśmy w archiwum tej instytucji. Informacji o potencjalnym zagrożeniu nie miało także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, o czym poinformowało w odpowiedzi na nasze pytania biuro prasowe resortu, odsyłając nas do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Od jasnej odpowiedzi na pytanie o to, czy stacja transformatorowa w tym przypadku funkcjonuje zgodnie z przepisami, uciekła i miejska, i wojewódzka komenda straży pożarnej. Małopolscy strażacy poinformowali, że to właściciel obiektu jest odpowiedzialny za zgodność zastosowanych rozwiązań z przepisami, a także że opinię w tej sprawie może wydać rzeczoznawca do spraw zabezpieczeń przeciwpożarowych, a nie straż pożarna. Mimo że przesłaliśmy strażakom z wojewódzkiej PSP cały raport, w odpowiedzi czytamy, że ekspertyza "nie jest w posiadaniu tutejszej komendy", a zawarte w niej zalecenia "nie stanowią przepisów prawa".
O opinię poprosiliśmy także profesora Piotra Izaka z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, rzeczoznawcę z zakresu ochrony przeciwpożarowej, który konsultował przygotowany przez naukowców z PAN raport. Chcieliśmy dowiedzieć się więcej o potencjalnym zagrożeniu dla ołtarza Wita Stwosza i o stwierdzonej w ekspertyzie niezgodności z przepisami rozporządzenia. Profesor Izak potwierdził, że sprawa jest mu znana, jednak odmówił odpowiedzi na pytania naszej redakcji.
Czerwiec i "nowe okoliczności"
W czerwcu ponownie zapytaliśmy o transformator w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Krakowie. Jak poinformował nas wtedy przedstawiciel WUOZ Sebastian Stanik, pojawiły się "nowe okoliczności". To złożony przez bazylikę dokument, w którym przedstawiono potencjalne sposoby zmniejszenia poziomu zagrożenia. "Wybór konkretnego rozwiązania należy oczywiście do właściciela zabytku, wiążąc się jednak z koniecznością uzyskania zgody konserwatorskiej, a to możliwe będzie dopiero w przypadku wystąpienia z skonkretyzowanym i umotywowanym wnioskiem" - informuje Stanik.
W sierpniu na chwilę rozmowy z nami zgodził się ksiądz infułat Dariusz Raś - proboszcz Bazyliki Mariackiej. Duchowny przyznał, że problem istnieje, wskazał jednak, że to Tauron powinien być głównym adresatem naszych pytań. - Szczegóły nie są mi dobrze znane, to właśnie operator powinien nam zapewnić bezpieczeństwo bierne i czynne. Mamy nadzieję, że w najbliższym czasie dojdzie do jakiegoś konsensusu - podkreślał ks. Raś.
Wróciliśmy więc do przedstawicieli spółki Tauron Dystrybucja z pytaniem, co w sprawie transformatora zrobiono od marca, kiedy po raz pierwszy rozmawialiśmy o bezpieczeństwie ołtarza Wita Stwosza. I okazało się, że podjęto już decyzję o przeniesieniu urządzenia.
"TAURON Dystrybucja wyłonił wykonawcę inwestycji, który w oparciu o przekazane wytyczne opracowuje dokumentację prawną oraz techniczną przeniesienia stacji. Ponieważ zakres inwestycji znajduje się w ścisłym centrum Krakowa, opracowanie części prawnej projektu jest trudniejsze do zrealizowania i będzie trwało dłużej niż standardowo. Biuro projektowe wykonawcy obecnie jest na etapie pozyskiwania wszelkich niezbędnych opinii, zgód i decyzji".Ewa GrońRzecznik prasowy TAURON Dystrybucja
Groń dodaje, że przeniesienie transformatora będzie przeprowadzone "po otrzymaniu stosownych decyzji administracyjnych m.in. pozwolenia na budowę".
Czytaj też: Iglica runęła w trakcie pożaru kościoła
5 września wysłaliśmy rzeczniczce spółki jeszcze pytania, w jakie miejsce zostanie przeniesiony transformator i jakie skutki będzie to miało dla dostaw energii elektrycznej do bazyliki i sąsiednich obiektów. Do czasu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Autorka/Autor: Bartłomiej Plewnia
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: stock.adobe.com