Kapitan Arkadiusz Protasiuk, dowódca załogi prezydenckiego Tu-154M, przez niemal ostatnią minutę tragicznego lotu w ogóle się nie odzywał - wynika z opublikowanego we wtorek stenogramu. Nie zareagował też (słownie) na podaną przez drugiego pilota komendę "odchodzimy".
Ostatnie słowa Arkadiusza Protasiuka - wynika ze stenogramu - zostały zarejestrowane o godzinie 8:40 i 34 sekund (polskiego czasu). Wcześniej, o godz. 8:40:06 sek. po raz pierwszy odzywa się ostrzegający przed przeszkodami system TAWS. Załoga słyszy komunikat: "TERRAIN AHEAD" (ziemia przed tobą). 7 sekund później kontroler mówi: "na kursie i ścieżce".Protasiuk to potwierdza. W ciągu następnych 25 sekund (słychać odczytywaną wysokość: 300, a potem 250 metrów) kontroler jeszcze dwukrotnie powtarza: "na kursie i ścieżce" i przypomina o włączeniu reflektorów. Protasiuk potwierdza informację o kursie i ścieżce. O 8:40:32 sek. system TAWS ponownie ostrzega: "TERRAIN AHEAD". Słychać odczytywaną wysokość (200 metrów). Protasiuk potwierdza uruchomienie reflektorów. - Włączone - mówi kapitan. Są to jego ostatnie słowa zarejestrowane przez tzw. czarną skrzynkę.
Drugi pilot: "Ochodzimy!"
Dalej - na przemian - słychać głosy nawigatora, kontrolera ruchu lotniczego, drugiego pilota oraz krzyczący system TAWS oraz dźwięk systemu GPWS (ostrzega przed zbyt małą wysokością). Dokładnie o 8.40.50 sek. drugi pilot mówi: "Odchodzimy!". Nie słychać głosu dowodzącego samolotem majora Protasiuka. Maszyna wciąż spada. Zahacza o drzewa. W tym czasie drugi pilot reaguje przekleństwem. Kontroler podaje: "Odchodź na drugi krąg!". Ostatnim zarejestrowanym odgłosem jest trwający około dwóch sekund krzyk "Ku..aaaaa!". Rejestrator kończy pracę o godz. 8.41 i 5 sekund czasu polskiego.
Dlaczego Arkadiusz Protasiuk nic nie mówił w ostatniej fazie lotu? Dlaczego nie zareagował (słownie) na komendę drugiego pilota "Odchodzimy!"? Jak powiedział w TVN24 były szef szkolenia Wojsk Lotniczych płk Piotr Łukaszewicz sprawa ta wyjaśni się, jeżeli będzie wiadomo, co jest zapisane w drugim rejestratorze (zawiera parametry lotu). Według Łukaszewicza, kapitan Protasiuk mógł bowiem zareagować, ale wykonując jakąś inną czynność. CZYTAJ WIĘCEJ
Pilot: Jaka dyskusja miałaby być?
Z kolei major Michał Fiszer ocenił w TVN24, że załoga mogła zwiększyć obroty silnika tuż po komendzie "Odchodzimy!" i odejść od lądowania. – Czyli już w tym momencie podjęli decyzję o przejściu na drugie zajście. Tylko samolot niestety musi najpierw troszeczkę nabrać prędkości, bo jeżeli zaczniemy na siłę zadzierać mu nos do góry, to go po prostu przeciągniemy – argumentował pilot. – I to jest ten moment, kiedy faktycznie zaczęli odchodzić na drugie zajście – dodał. – Dlatego nikt się nie odezwał (odzywał się nawigator, który podawał wysokość, ta sukcesywnie malała-red.), no bo skoro wszyscy widzą, że zwiększamy obroty silników, rozpędzamy samolot, przechodzimy do lotu poziomego, no to jaka dyskusja miałaby być? – pytał Fiszer.
tka//mat
Źródło: tvn24.pl, PAP