Do naszej bazy danych wpisujemy takie gatunki mikroorganizmów, roślin i zwierząt, które występują na obszarze Polski wyłącznie w wyniku tego, że w jakiś sposób zadziałał człowiek - tłumaczył w TVN24 dr hab. Wojciech Solarz, profesor Instytutu Ochrony Przyrody PAN, na którego listę inwazyjnych gatunków obcych wpisano kota domowego. - Ponieważ zwierząt drobnych z naszego powodu zostało bardzo mało, to my teraz musimy na kogoś zwalić - oceniła Dorota Sumińska, lekarka weterynarii.
Pod koniec czerwca 2022 do bazy gatunków obcych prowadzonej przez Instytut Ochrony Przyrody PAN trafił kot domowy (Felis catus). Określono go inwazyjnym. "Kot domowy Felis catus został udomowiony prawdopodobnie około 10 000 lat temu na obszarze kolebki wielkich cywilizacji starożytnego Bliskiego Wschodu, na terenach rozciągających się od doliny Nilu do południowej części Mezopotamii. Zatem z czysto naukowej perspektywy, na terenie Europy, a zatem również w Polsce, powinien on być uważany za gatunek obcy" - napisali w oświadczeniu naukowcy IOP PAN. Nie zmienia to nic w jego statusie prawnym.
O sprawę w programie "Tak jest" pytani byli dr hab. Wojciech Solarz, profesor Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie oraz Dorota Sumińska, lekarka weterynarii.
Dlaczego kot znalazł się na liście?
- Do naszej bazy danych wpisujemy takie gatunki mikroorganizmów, roślin i zwierząt, które występują na obszarze Polski wyłącznie w wyniku tego, że w jakiś sposób zadziałał człowiek. W sposób celowy bądź przypadkowy. Niedawno albo bardzo dawno temu - wyjaśnił Solarz.
Jak dodał, "kot znalazł się na tej liście, bo spełnia tę definicję". - Bezpośrednią przyczyną wpisania kota do naszej bazy danych była informacja, jaką dokładnie miesiąc temu uzyskaliśmy od ekspertów zajmujących się inwazjami biologicznymi w Komisji Europejskiej, że według ich interpretacji kot powinien być uważany za inwazyjny gatunek obcy. Dlatego został dodany do naszej bazy, podobnie jak mniej więcej 1800 innych gatunków, które w tej bazie mamy - powiedział.
- Jako inwazyjny gatunek obcy, bo poza tym, że znalazł się w Polsce przy udziale człowieka, to negatywnie wpływa na rodzimą różnorodność biologiczną. To są dwie definicje, którymi się posługujemy w przypadku każdego z tych 1800 gatunków. Kot spełnia obydwie te definicje - zaznaczył.
Solarz podkreślił, że "ta definicja, którą się posługujemy (…) nie odnosi się do ram czasowych". - Ona mówi o tym, że gatunek obcy to taki, który przy udziale człowieka został wprowadzony poza obszar, w którym naturalnie występował. Nie ma tutaj żadnych ram czasowych, nie ma tutaj ram administracyjnych - wskazał.
"My teraz musimy na kogoś zwalić"
- To, że kot ma wpływ na bioróżnorodność w naszym kraju, jest typowym zrzucaniem winy na kogoś - powiedziała Dorota Sumińska.
Jak dodała, "ponieważ zwierząt drobnych z naszego powodu zostało bardzo mało, to my teraz musimy na kogoś zwalić". - Najprościej zwalić na kota, na tego, kto się nie może bronić - oceniła.
- Kotów było w Warszawie naprawdę dużo, (…) i było naprawdę mnóstwo ptaków i jakoś koty tych ptaków nie wyniszczyły. Na wsiach koty mnożyły się i oczywiście część z nich ginęła, nie szczepiło się ich, ale jakoś z tego powodu ptaki nie wymarły. Jedynymi winnymi za to, że w tej chwili jest tragiczna sytuacja, jeżeli chodzi szczególnie o drobne ptaki, jesteśmy my - podkreśliła.
"Kot to jest zwierzę, które nie znosi klatki"
W ocenie Sumińskiej "chodzi o to, żeby zmniejszyć populację kotów wolno żyjących". - Jedynym sposobem na to jest kastracja. Każda gmina powinna być zmuszona, żeby odławiać koty wolno żyjące i zmuszać opiekunów kotów do tego, żeby oni musieli poddać te zwierzęta kastracji - oceniła.
- Kot to jest zwierzę, które nie znosi klatki, nie znosi schroniska. Te szatańskie pomysły wyłapywania kotów wolno żyjących, wtłaczania do schronisk, to są wyroki śmierci na te zwierzęta - dodała.
Oceniła, że "przeciwników kotów na świecie jest mnóstwo". - Taka informacja, nazwanie kota gatunkiem inwazyjnym i obcym, to jest po prostu woda na młyn tych, którzy uciekają się do okrutnych sposobów, żeby kotom dokuczać – powiedziała.
Wpisanie na listę "nie ma konsekwencji prawnych"
Solarz zaznaczył, że ocenia się, iż przez koty każdego roku w Polsce ginie "około 140 milinów osobników".
- Wpisanie kota przez nas do listy gatunków obcych, które nie ma konsekwencji prawnych, bo nasza baza jest tylko narzędziem naukowym, ma zwrócić uwagę właścicieli kotów na to, żeby o te koty się bardziej troszczyli - mówił.
Podkreślił, że "inwazyjne gatunki obce, które podlegają obowiązkowi jakiejś kontroli, są wymienione w rozporządzeniach ministra środowiska, a nie w naszej bazie danych". - W naszej bazie jest 1800 gatunków, w tych rozporządzeniach jest kilkadziesiąt gatunków roślin i zwierząt. Przestrzegam tych, którzy chcieliby wykorzystywać ten fakt do bezrefleksyjnej eksterminacji kotów, bo jest to niedopuszczalne - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock