Gwałtownie rosną ceny mięsa - alarmują użytkownicy Kontaktu 24. Analitycy rynku spożywczego potwierdzają: mięso mocno drożeje. Ekonomiści przypominają: ceny może regulować tylko rynek, a jak zacznie regulować władza, to powstanie czarny rynek. Sytuacji przygląda się Cyprian Jopek, dziennikarz "Czarno na Białym".
"Czy ktoś mi może powiedzieć co się dzieje z cenami mięsa? Czy to tylko u mnie w Górze Kalwarii wszystko powariowało? W piątek pierś z kurczaka kosztowała maksymalnie 18 złotych, a dziś 27" - pisze na Kontakt 24 Anna.
"Ludzie nie mogą pracować, gdyż miejsca pracy są zamknięte i dodatkowo są zmuszeni, żeby płacić wywindowane ceny, co pogłębia problemy finansowe" - alarmuje Maria.
Kiedyś cena detaliczna, teraz - hurtowa
Podobnych sygnałów otrzymaliśmy w ostatnich dniach więcej.
Sprawdziliśmy. Rzeczywiście w ostatnich dniach mięso wyraźnie zdrożało.
- Jest bardzo drogo. Nigdy takich cen nie było! – mówi mi pani Bożena, która od prawie 20 lat prowadzi swój niewielki sklep z mięsem na jednym z radomskich targowisk.
Klientów jest mniej, gdy przychodzą i słyszą cenę, są w szoku.
- W zeszłym tygodniu sprzedawałam piersi z kurczaka po 18 zł, teraz to cena, jaką muszę zapłacić w hurcie – żali się rozmówczyni i dodaje: - Musiałam podnieść ceny do 24 zł za kilogram. Klienci są zszokowani, ale kupują, robią większe zakupy niż zazwyczaj, wciąż robią zapasy.
Gdy pani Bożena pyta o powody podwyżki w hurtowni, która zaopatruje jej sklep, słyszy, że ceny podnieśli producenci, że drobiu brakuje, a jeśli już jest, to jest bardzo drogi.
- Najbardziej to widać na mięsie drobiowym i wieprzowym – słyszę w markecie w Zielonej Górze. – Tydzień temu pierś z kurczaka była po 17,99 teraz 22,99 zł. Łopatka bez kości w tej chwili jest po 21 zł, a przed tygodniem 15,99… To i tak dziś staniała - komentuje sprzedawca.
- To powoli zaczyna wracać do normy, ale w tamtym tygodniu były braki, wojna była! - tymi słowami pracownik sklepu określa trwające przez kilka dni w ubiegłym tygodniu wzmożone zakupy, robione przez Polaków. Teraz w sklepach jest spokojniej. I na niektórych półkach drożej. W stolicy najbardziej.
- Prawie 27 zł za kilogram piersi! I to żadne eko! Zwykły kurczak! – słyszę oburzenie w jednym z warszawskich marketów. Rzeczywiście, zwykła sieć hipermarketów, żaden luksus, towaru w ladach chłodniczych nie brakuje. Co prawda do wyboru tylko jeden producent, na etykiecie napis: "Filet z piersi kurczaka klasy A świeży", cena: 26,99 zł za kilogram.
Takie ceny mięsa w czasach koronawirusa oznaczają dla klientów droższe zakupy aż o około 30 procent.
Minister: spekulowanie żywnością "podłe" i "nieetyczne"
Użytkownicy Kontaktu 24 pytają też, jak walczyć z podwyżkami.
- Czy w związku z tym, że część sprzedawców wykorzystuje sytuację i drastycznie podwyższa cenę produktów, są jakieś prawne możliwości przeciwdziałania temu zachowaniu? - pyta Bart.
- Nie ma zgody na nieuzasadnione podwyżki cen żywności – grzmiał w rozmowie z Polską Agencją Prasową minister Jan Krzysztof Ardanowski. Szef resortu rolnictwa uważa, że spekulowanie cenami żywności i wykorzystywanie sytuacji spowodowanej pandemią jest "podłe, nieetyczne i zasługuje na potępienie".
- Żywności mamy pod dostatkiem, a zakłady przetwórstwa rolno-spożywczego nieprzerwanie pracują. Chwilowe braki w zaopatrzeniu spowodowane były wzmożonymi zakupami, których nie przewidzieli handlowcy – tłumaczył Ardanowski. Ministerstwo jednocześnie przyznaje, że jego urzędnicy obserwują wzrost cen mięsa drobiowego i produktów mleczarskich.
Producent: to cena sprawiedliwa
- Całe pośrednictwo i handel. To tam należałoby szukać źródeł takich gwałtownych podwyżek – słyszę od Andrzeja Danielaka, prezesa Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.
Hodowca tłumaczy, że ceny mięsa są wyższe, niezależnie od pandemii koronawirusa. Jedną z przyczyn mają być Chiny, które z powodu ASF [afrykański pomór świń] od kilku miesięcy kupują na światowych rynkach każdą ilość wieprzowiny i drobiu.
Ale dodaje: - Teraz to jest cena sprawiedliwa. Hodowca dostaje naprawdę grosiki, a jest w tej chwili odbicie. To jest możliwość naprawienia ekonomiki swoich gospodarstw przez hodowców, to jest bardzo ważny aspekt, takiej trochę sprawiedliwości dziejowej, że jakaś sytuacja powoduje, że hodowcy mają lepsze ceny, ale to nie są ceny wygórowane, to są ceny, jakie powinny być cały czas w roku - uważa Danielak.
UOKiK i inspekcja obserwują
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów do listy produktów, które podrożały z powodu koronawirusa, dodaje artykuły higieniczne. UOKiK powołuje specjalny zespół składający się z pracowników urzędu i Inspekcji Handlowej, którzy będą obserwowali ceny w sklepach stacjonarnych i internecie.
Z pewnością nie zabraknie im pracy, bo nietrudno znaleźć np. na jednym z popularnych portali transakcyjnych oferty sprzedaży płynów antybakteryjnych za cenę, która kilkukrotnie przekracza wartość produktu. Jeden z użytkowników portalu wystawił na sprzedaż 50-mililitrową buteleczkę żelu antybakteryjnego, produkowanego dla jednej z sieci handlowych, za cenę 34,80 zł. Ten sam produkt według informacji z gazetki promocyjnej tejże sieci, kosztował jedenaście razy mniej - 2,99 zł.
- Docierają do nas sygnały o rażącym podwyższaniu cen niektórych produktów żywnościowych i artykułów higienicznych. Jeśli praktyki zostaną potwierdzone, podejmiemy dalsze działania ograniczające tego typu negatywne zachowania – mówi Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. Urząd nie wyklucza wprowadzenia zmian, które pozwolą karać wykorzystujących strach przed koronawirusem do nieuzasadnionych podwyżek cen produktów.
Narzędzia miękkie i twarde
- Szczerze mówiąc, tego typu miękkie narzędzia mają niewielkie szanse oddziaływania na sytuację. Są twarde narzędzia typu zamrożenie cen, wtedy zazwyczaj pojawia się czarny rynek. Tylko, że po te narzędzia już naprawdę sięga się w sytuacjach skrajnych, a nie teraz – komentuje działania urzędu ekonomista profesor Witold Orłowski. I dodaje: - Możliwe, że są jakieś zakłócenia w dostawach świeżych towarów, co oznacza zmniejszoną podaż i wtedy ceny idą do góry. Poza tym ludzie w panice są gotowi kupować i akceptować wyższe ceny, a wtedy zawsze są tacy, którzy bardzo chętnie to wykorzystają. To, co widzimy w Polsce, to wykorzystywanie paniki. I to jest po prostu spekulacja.
Ekonomista zauważa jednak, że wpływ pandemii na światową gospodarkę, może doprowadzić do wzrostu cen takich produktów jak mięso także w dłuższej perspektywie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock