Bardzo wiele pomysłów dotyczących pandemii COVID-19 w warunkach polskich było przygotowywanych na kolanie - ocenił w TVN24 Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Odpowiadał na pytania dotyczące jesiennej strategii resortu zdrowia dotyczącej walki z koronawirusem. Mówiąc o pomyśle włączenia lekarzy rodzinnych do systemu przeprowadzania testów na SARS-CoV-2, ocenił, że "nie jest to pomysł na piątkę".
Minister zdrowia Adam Niedzielski zaprezentował w ubiegłym tygodniu strategię jesiennej walki z COVID-19, która "ma być odpowiedzią na specyfikę tej sytuacji". Pokreślił, że ten okres będzie wyzwaniem ze względu na nakładające się na siebie i trudne do odróżnienia choroby - grypę, infekcje górnych dróg oddechowych i COVID-19.
Dr hab. nauk medycznych Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, był pytany w TVN24 o scenariusz postępowania w sytuacji, gdy przykładowo niewielka przychodnia zapełnia się pacjentami z objawami grypy, zapalenia płuc, anginy lub też COVID-19. Przyznał, że to bardzo realny scenariusz, którego jednocześnie się obawia.
- O ile anginę bakteryjną czy pospolite przeziębienie lekarz będzie w stanie stosunkowo łatwo odróżnić, nawet przy pomocy dobrze poprowadzonej teleporady, nie mówiąc już o badaniu osobistym, to tego typu zróżnicowanie między wirusem grypy a koronawirusem SARS-CoV-2, na podstawie samych objawów klinicznych, będzie bardzo trudne - tłumaczył. Zaprzeczył jednoznacznie, aby grypę i COVID-19 można by było rozróżnić tylko na podstawie teleporady.
Ze strategii resortu zdrowia wynika, że na testy w kierunku stwierdzenia koronawirusa pacjentów wysyłać będą mogli także lekarze podstawowej opieki zdrowotnej, czyli lekarze rodzinni. Dotychczas było to w gestii szpitali i sanepidów. Lekarze POZ obawiają się o bezpieczeństwo pacjentów oraz personelu medycznego.
Dzięciątkowski, pytany o ocenę tego pomysłu, przyznał, że to nie jego zadanie jako wirusologa, aby komentować pomysły Ministerstwa Zdrowia. - Natomiast rzeczywiście odnoszę wrażenie, że nie jest to pomysł na piątkę. Zresztą bardzo wiele pomysłów dotyczących pandemii COVID-19 w warunkach polskich było przygotowywanych na kolanie - stwierdził.
CZYTAJ TAKŻE: "Jedna poczekalnia, jedna rejestracja, nie ma izolatek, nie ma śluz". "Największe obawy" strategii na jesień >>>
Pandemia dobrym momentem, "abyśmy zaczęli się zachowywać racjonalnie"
Wirusologowi przedstawiono na antenie TVN24 scenariusz, według którego podczas teleporady pacjent miałby tłumaczyć, że ma objawy zakażenia koronawirusem, na co lekarz odpowiadałby mu, aby poczekał od trzech do pięciu dni i dopiero później przyszedł do placówki medycznej na poradę w trybie stacjonarnym.
Co wtedy? - Jeżeli zaistniałby tego typu scenariusz, to już byłby błąd, dlatego że pod żadnym pozorem, w trakcie teleporady lub wizyty osobistej nie wolno potencjalnemu pacjentowi sugerować czegokolwiek - mówił gość TVN24. - Rzeczą ludzką jest to, że często sugerujemy się tym, co mówią inne osoby i zaczynamy sobie wmawiać pewne objawy. W dobie COVID-19 taka sytuacja jest potencjalnie bardzo niebezpieczna - sprecyzował.
- Czy jest błędem pozostanie w doby przez trzy kolejne dni? Niekoniecznie. Jeżeli w tym czasie nie rozwijają się bardzo intensywnie objawy kliniczne, można spokojnie poczekać - dodał.
Przestrzegł jednocześnie, aby w tym czasie wychodzić poza dom. - To zachowanie irracjonalne - podkreślił. - Nie mówię tu tylko o zakażeniu COVID-19, ale i o zakażeniu grypą. Jeżeli czujemy się źle i stwierdzamy u siebie symptomy jakiejś choroby, to ganianie po dworze, na zakupy z dziećmi, nie jest najlepszym pomysłem, zwłaszcza w dobie pandemii i niezależnie od tego, jaki to będzie patogen - mówił.
- Pandemia COVID-19 jest dobrym momentem, abyśmy zaczęli się zachowywać racjonalnie, nie tylko jeżeli chodzi o koronawirusa, ale w ogóle o nasze zachowania prozdrowotne - dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Lekarze i politycy o strategii Ministerstwa Zdrowia >>>
W naszym kraju od początku epidemii potwierdzono infekcję u ponad 70 tysięcy osób, spośród których ponad 2100 zmarło. Dotychczas największą dobową liczbę nowych zakażeń potwierdzono 21 sierpnia, kiedy było ich 903. Wykonano wtedy 29,6 tysięcy testów. W ciągu ostatniego tygodnia resort zdrowia informował łącznie o 3954 przypadkach zakażenia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock