Minister zdrowia i zespół ministerialny nie zaprosili pracodawców i lekarzy rodzinnych do dyskusji na ten temat, więc poczuliśmy się nieco odsunięci od możliwości wpływu na strategię walki z epidemią COVID-19 na jesień - powiedział w rozmowie z TVN24 prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie Jacek Krajewski. Dodał, że "największe obawy" budzi to, że lekarze działają w praktykach, które są małe. - Jest jedna poczekalnia, jedna rejestracja, nie ma izolatek, nie ma filtrów, nie ma śluz, czyli wszystkich dostosowań do przyjmowania pacjentów zakaźnych - wymieniał.
Minister zdrowia Adam Niedzielski przedstawił w czwartek plan walki z epidemią COVID-19 na jesień. Jak mówił szef resortu, "mamy za sobą taki etap obrony przed pandemią, gdzie stosowaliśmy bardzo drastyczne środki - lockdown". - Teraz zmieniamy charakter naszego reagowania, zmieniamy charakter podejścia. Odchodzimy od takich środków, które są stosowane w ujęciu ogólnokrajowym, do środków, które są dedykowane w danym regionie, dostosowane do skali zjawiska, do skali pojawiania się koronawirusa. To jest bardzo ważna zmiana - powiedział.
Strategia zakłada m.in. włączenie lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej do systemu testowania oraz utworzenie trzech poziomów zabezpieczenia szpitalnego.
"Poczuliśmy się nieco odsunięci od możliwości wpływu na tę strategię"
Lekarze zrzeszeni w Porozumieniu Zielonogórskim krytycznie wypowiadają się o nowej strategii walki z koronawirusem zaprezentowanej przez Ministerstwo Zdrowia. Ich obawy budzi przede wszystkim pomysł zaangażowania lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej do systemu testowania pacjentów.
- Minister ani zespół ministerialny nie zaprosił ani pracodawców ani lekarzy rodzinnych do dyskusji na ten temat, więc poczuliśmy się nieco odsunięci od możliwości wpływu na tę strategię - powiedział w rozmowie z TVN24 prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie Jacek Krajewski.
"Nie ma wszystkich dostosowań do przyjmowania pacjentów zakaźnych"
- Największe obawy budzi to, że działamy w takich praktykach, które są małe - mówił. - Jest jedna poczekalnia, jedna rejestracja, nie ma izolatek, nie ma filtrów, nie ma śluz, czyli wszystkich dostosowań do przyjmowania pacjentów zakaźnych - wymieniał.
Poza tym - jak dodał - pacjenci muszą jakoś dojechać. - W sytuacji kiedy mamy podejrzenie COVID-19, według obecnego prawa mamy pacjenta skierować do szpitala, ustalić miejsce w tym szpitalu, zgłosić sanepidowi, nie ściągać go do przychodni, żeby jechał tramwajem lub autobusem i zarażał innych pacjentów, więc to jest trochę nieprzemyślany pomysł - skomentował.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w niedzielę o 437 nowych potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 oraz o śmierci siedmiu osób. Łącznie w Polsce zakażenie potwierdzono u 70 824 osób, spośród których 2120 zmarło. W ciągu doby wykonano ponad 18,6 tysięcy testów.
Czytaj więcej: Nowe przepisy dotyczące czasu trwania kwarantanny i izolacji
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24