Długi weekend nie przyniesie tylu zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2, ile minione zimowe święta - zgodzili się w "Faktach po Faktach" doktor Paweł Grzesiowski oraz doktor habilitowany Wojciech Feleszko. Drugi z nich przestrzegał jednak, by nie zapominać o bardzo zakaźnych wariantach patogenu, między innymi Delta, który - jego zdaniem - "prędzej czy później do Polski trafi".
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w niedzielę o 312 nowych potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 13 osób chorych na COVID-19. Od początku epidemii w Polsce infekcję SARS-CoV-2 potwierdzono u 2 875 136 osób, z których 74 152 zmarły. Mimo rozprzestrzeniającego się nadal koroanwirusa, wiele osób zdecydowało się skorzystać w długi weekend z dobrej pogody i tłumnie pojawiło się na plażach lub górskich szlakach.
O sytuacji epidemicznej w kraju mówili w "Faktach po Faktach" w TVN24 doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19 oraz doktor habilitowany Wojciech Feleszko, pediatra, immunolog i pulmonolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
"Oczywiście niepokoją mnie sygnały o dyskotekach"
- Z jednej strony rzeczywiście pokazywane są obrazy zatłoczonych plaż czy szlaków turystycznych, ale mam przekonanie, że (...) to jednak nie będzie taki scenariusz, jaki mieliśmy w okolicy świąt Bożego Narodzenia czy Nowego Roku, czyli nowych przypadków nie będzie aż tak dużo - przewidywał Grzesiowski.
- Oczywiście niepokoją mnie sygnały o dyskotekach, imprezach w zamkniętych klubach, w salach koncertowych - przyznał. Jego zdaniem tam "wirus może szerzyć się właściwie bez żadnych ograniczeń". – Ale myślę, że jednak dobra pogoda i chęć pobycia na świeżym powietrzu i słońcu zwyciężyła, i znacznie więcej osób spędziło w taki sposób czas, niż było chętnych do całonocnych imprez - powiedział.
Grzesiowski dodał, iż liczy na to, "że jednak zachorowań nie będzie wiele". - Szczególnie że jesteśmy teraz w fazie dołka epidemiologicznego, czyli mamy mniej zakażeń w ogóle. Jak jest mniej wirusa, to rzadziej przenosimy go między sobą - zwrócił uwagę.
"Przestrzegałbym przed wariantem Delta"
Feleszko podkreślił, że "duża grupa Polaków uzyskała odporność czy to przez szczepienia, czy przechorowanie". - Tempo zakażeń na pewno nie będzie już takie, jakie obserwowaliśmy w grudniu czy lutym - zgodził się. - Aczkolwiek (…) przestrzegałbym przed wariantem Delta - mówił dalej lekarz. Zaznaczył, że pojawiające się nowe warianty patogenu "są groźniejsze, są bardziej zakaźne". - Wariant Delta, który wykazuje o 50 procent większą zakaźność, prawdopodobnie prędzej czy później do Polski trafi i będziemy dotknięci czwartą falą z całą pewnością - powiedział.
B. 1.617.2, określany jako Delta, to ten sam wariant koronawirusa, który zaatakował między innymi Indie, a ostatnio budzi coraz większe zaniepokojenie na przykład w Australii.
Grzesiowski: nie spotkałem się okrzykiem "wynocha, stary dziadu"
Goście TVN24 rozmawiali o rozpoczynających się w poniedziałek szczepieniach dzieci od 12. do 15. roku życia i nastawieniu młodzieży do przyjęcia preparatu. Grzesiowski opowiedział o sytuacji, która przytrafiła mu się w sobotę.
- W jednym z miasteczek, które odwiedzałem w trakcie weekendu, grupa młodzieży stała bez maseczek przed lokalnym klubem. Kiedy mnie zobaczyli, to rozpoznali i zaczęli opowiadać o różnych rzeczach dotyczących szczepień. Zapytałem zatem, czy wybierają się na imprezę. Powiedzieli, że oczywiście tak. Zapytałem, czy są zaszczepieni. Powiedzieli, że nie - relacjonował lekarz.
- Zapytałem: ale czy wiecie, że możecie się zarazić na tej imprezie i potem zarazić swoich rodziców czy dziadków? Jeśli nie chcecie, aby ta impreza skończyła się źle, albo powiedzcie swoim rodzicom i dziadkom, żeby się zaszczepili, albo sami się zaszczepcie. To jest wasz wybór - kontynuował Grzesiowski. - Muszę powiedzieć, że nie spotkałem się z hejtem, z jakimś awanturniczym okrzykiem "wynocha, stary dziadu", tylko usłyszałem pomruki zrozumienia - przyznał.
Jak mówił, "młodzi ludzie nie patrzą w telewizory, młodzi ludzie szukają (informacji - red.) w Internecie". Jego zdaniem "w internecie jest festiwal dezinformacji, z którym nikt nie walczy", dlatego eksperci powinni być "stabilni w poglądach i tych poglądów nie bać się prezentować".
Feleszko ocenił, że przeprowadzanie szczepień młodzieży w szkołach "to jest świetny pomysł". – Szkoła jest takim miejscem, gdzie – jeżeli tylko rodzice będą wyrażali zgodę – to należy to realizować – apelował.
"Nie mówimy, że świat będzie otwarty tylko dla zaszczepionych"
Grzesiowski odniósł się do stanowiska zespołu Kult, który oświadczył, że nie będzie brał udziału w koncertach i festiwalach dostępnych wyłącznie dla osób zaszczepionych przeciw COVID-19. Muzycy określili takie rozwiązanie jako "apartheid". - Kompletnie nie rozumiem Kultu. Słowo "apartheid", które zostało użyte w kontekście szczepienia ludzi, jest kompletnie nieporozumieniem. Trzeba po prostu sobie przypomnieć, co to słowo znaczy - wyjaśniał gość TVN24.
- My nie mówimy, że świat będzie otwarty tylko dla zaszczepionych. Mówimy, że zaszczepieni będą bezpieczniejsi, nie będą umierali, nie będą ciężko chorowali. Czy muzycy chcieliby, aby po ich koncercie napełnił się lokalny szpital chorymi na covid? Myślę, że to jest zupełny absurd - komentował lekarz. - Namawiamy ludzi do szczepienia, ale jeśli ktoś nie chce, czy nie może się szczepić, ma alternatywę – może być w maseczce, może zrobić test. To również będzie zabezpieczało jego i jego otoczenie - dodał.
- Nie używajmy słów, które negatywnie kojarzą się ze szczepieniami. Bo tworzymy w tym momencie bazę dla wszelkich ruchów antycovidwych czy antyszczepionkowych, które zaczną wykorzystywać ten motyw - że już tworzy się nowa segregacja i mamy do czynienia z nowym sposobem dyskryminowania, czyli zaszczepiony to dobry, a niezaszczepiony - zły - dodał Grzesiowski.
Źródło: TVN24