- Sanepid wymierza kary w wysokości nawet 10 tysięcy złotych w związku z łamaniem obostrzeń wprowadzonych w czasie epidemii na podstawie policyjnych notatek. Takie działanie nie ma podstaw prawnych – ocenił Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar zwrócił się w tej sprawie do ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego.
Adam Bodnar - jak poinformowano w komunikacie na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich - po raz kolejny zwrócił się z pismem do szefa MSWiA w związku z tym, że "służby państwowe działają obecnie niezgodnie z prawem".
- Sankcje epidemiczne muszą być uregulowane zgodnie ze standardami praworządności, opartymi na poszanowaniu praw człowieka i obywatela. Muszą wynikać z przejrzystej regulacji prawnej, zgodnej z zasadami poprawnej legislacji i niepozostawiającej wątpliwości interpretacyjnych. Przede wszystkim jednak, konstrukcja tych sankcji i ich dolegliwość powinny spełniać wymóg proporcjonalności – napisał Bodnar do szefa MSWiA.
RPO wskazał, że policja i sanepid muszą zostać "wyposażone w wiedzę i wytyczne w zakresie prawidłowego postępowania z łamiącymi prawo obywatelami". "W przeciwnym razie sankcje będą nie tylko nieefektywne i nie spełnią funkcji zapobiegawczej, ale przede wszystkim doprowadzą do łamania praw i wolności obywatelskich" - ocenił.
Jak czytamy w komunikacie, Rzecznik Praw Obywatelskich zwracał na to uwagę na początku miesiąca, ale minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński nie zareagował.
"Rację Rzecznikowi Praw Obywatelskich przyznaje za to rzeczywistość: niesłusznie karani obywatele składają skargi na działania państwa - podkreślono.
Dowodem wyłącznie notatka?
"W niniejszym piśmie pragnę poruszyć rolę Policji w procedurze wymierzania kar administracyjnych. Jak wynika bowiem ze skarg, choć to Sanepid wymierza ludziom wielotysięczne kary, to nie robi tego na podstawie własnych inspekcji. Dostaje notatki od policji – napisał Adam Bodnar
Zauważył, że funkcjonariusze policji, stwierdziwszy naruszenie przez danego obywatela obostrzeń epidemicznych, spisują notatkę z interwencji, a następnie przekazują jej kopię do właściwego miejscowo organu inspekcji sanitarnej. Ta wydaje na tej podstawie decyzję o karze.
"Strona postępowania – ukarany, nie jest zawiadamiany przez organ (Inspekcję Sanitarną) ani o wszczęciu postępowania, ani o możliwości wypowiedzenia się w przedmiocie zebranego materiału dowodowego. Innymi słowy, kara administracyjna z art. 48 a ustawy o zapobieganiu jest nakładana automatycznie, w oparciu o notatkę policyjną, traktowaną jako główny i jedyny dowód w sprawie" - zaznaczył RPO.
"Nie ma podstawy prawnej"
"Taki schemat działania budzi mój stanowczy sprzeciw. Nie ma dla niego podstawy prawnej w obowiązujących przepisach" - podkreślił i wskazał dlaczego.
"Po pierwsze - dlatego, że specustawa "covidowa" nie wyłączyła ogólnych przepisów dotyczących postępowania administracyjnego. Kodeks postępowania administracyjnego gwarantuje stronom tych postępowań udział w nich. Żeby więc nałożyć karę w takim postępowaniu, trzeba wcześniej skutecznie powiadomić obywatela o tym, że takie postępowanie się przeciw niemu toczy.
Po drugie - samo zaś rozstrzygnięcie o karze powinno być natomiast oparte na wyczerpująco zebranym i wnikliwie ocenionym materiale dowodowym, z zastrzeżeniem, że nie dające się usunąć wątpliwości w zakresie ustaleń faktycznych należy rozpatrywać na korzyść obywatela. Przepisy procedury administracyjnej nakazują przed nałożeniem kary ustalić między innymi wagę i okoliczności naruszenia prawa, a także warunki osobiste strony, na którą kara ma być nałożona (tzw. "dyrektywy wymiaru kary").
Po trzecie – sprawy administracyjne rozstrzyga się w oparciu o dowody. Takim dowodem nie jest służbowa notatka policyjna, bo nie jest dokumentem urzędowym w rozumieniu Kodeksu postępowania administracyjnego. Nie jest sporządzana 'w przepisanej formie', jak wymaga przepis, a jej autorem nie jest 'organ państwowy'. Poszczególni funkcjonariusze Policji nie są „organami” - organem jest Komendant Główny Policji, komendanci wojewódzcy, powiatowi, komendanci komisariatu.
Po czwarte – Policja nie ma prawa udostępniać takich notatek sanepidowi, gdyż zawierają dane o obywatelach, a takich danych nie wolno udostępniać bez podstawy w ustawie. To wynika z konstytucyjnych gwarancji ochrony prywatności i autonomii informacyjnej jednostki. Takiej podstawy Policja nie dostała. Policja ma w Polsce wiele uprawnień, ale akurat nie w sprawie wykonywania jakichkolwiek czynności w celu wymierzenia w postępowaniu administracyjnym kary pieniężnej. Policja nie ma też prawa do gromadzenia i przetwarzania danych o obywatelach do wykorzystania w takich postępowaniach administracyjnych. Z ustawy o Policji (art. 20 ust. 1 i 1a) wynika bowiem, że Policja jest uprawniona do przetwarzania informacji, w tym danych osobowych, jedynie w celu realizacji swoich zadań ustawowych lub wykonywania uprawnień związanych z prowadzeniem postępowań administracyjnych, realizacją czynności-administracyjno-porządkowych oraz innych czynności, do przeprowadzania których funkcjonariusze Policji są uprawnieni na podstawie ustaw".
Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich, "to stawia pod znakiem zapytania legalność przekazywania tych danych przez Policję Inspekcji Sanitarnej, a co za tym idzie nakładania przez ten organ decyzji o karze pieniężnej na podstawie tylko notatek służbowych funkcjonariuszy Policji". "Oznaczałoby to wydanie decyzji administracyjnej z naruszeniem art. 75 § 1 k. p. a., jako oparcie jej na dowodzie uzyskanym z naruszeniem prawa" - ocenił.
Bodnar: sanepid uchylił kary nałożone na uczestników akcji "List"
Wcześniej Adam Bodnar zaskarżył decyzje sanepidu, zgodnie z którymi dwóch uczestników akcji "List" miało zapłacić 10 tysięcy złotych kary. Happening odbył się 6 maja. Grupa artystów przeszła wtedy sprzed budynku gmachu Poczty Głównej przy Świętokrzyskiej przed Sejm. Nieśli 14-metrowy transparent przypominający list z napisem "żyć nie, umierać". Artyści przekonywali, że happening odbył się z zachowaniem wprowadzonych w związku z epidemią obostrzeń, a oni mieli na sobie maski i zachowywali obowiązkowe odległości. Mimo to, na podstawie policyjnych notatek, sanepid nałożył na uczestników kary w wysokości 10 tysięcy złotych.
Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar poinformował we wtorek, że sanepid uchylił dwie kary w wysokości 10 tysięcy złotych nałożone na uczestników akcji.
Źródło: tvn24.pl