10 tysięcy złotych kary za udział w happeningu. "Na trzech poziomach toczy się zastraszanie"

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Dwóch uczestników happeningu musi zapłacić 10 tys. zł
Dwóch uczestników happeningu musi zapłacić 10 tys. złTVN24
wideo 2/5
Dwóch uczestników happeningu musi zapłacić 10 tys. złTVN24

Dopiero pod Sejmem tak naprawdę dostaliśmy mandaty, co było zaskakujące, ponieważ jeszcze pod Pocztą Główną policja mówiła, że wszystko jest w porządku - relacjonuje na antenie TVN24 jeden z artystów, który brał udział w happeningu organizowanym w centrum Warszawy. Jak przekonuje, na dwie osoby sanepid nałożył dodatkowo 10 tysięcy złotych kary.

Happening odbył się 6 maja, na cztery dni przed planowanymi na 10 maja wyborami prezydenckimi. Grupa artystów przeszła wtedy sprzed budynku gmachu Poczty Głównej przy Świętokrzyskiej przed Sejm. Nieśli 14-metrowy transparent przypominający list z napisem "żyć nie, umierać".

Artyści przekonują, że cały happening odbył się z zachowaniem wprowadzonych w związku z epidemią obostrzeń. Zapewniają, że byli w maskach i zachowywali obowiązkowe odległości. To według sanepidu jednak nie wystarczyło. W sobotę do dwóch osób zapukała policja.

"Policja doręczyła wezwanie z sanepidu"

Na antenie TVN24 o karze, jaką dostali artyści, mówi Julia Minasiewicz, współautor happeningu "list". Jak podkreśla, dwóch uczestników musi zapłacić 10 tysięcy złotych. I jak wskazuje, ukarani już koledzy przekazali, że policjanci nagrywali całe doręczenie. - Przyszli w sobotę do mieszkania Michała i, co dziwne, policja doręczyła to wezwanie z sanepidu. Powinna to dostarczać poczta. Do Pawła w sobotę policja waliła do jego drzwi. Napisał do nas przerażony, że musi zapłacić 10 tysięcy złotych - opisuje relacje kolegów z doręczenia mandatów.

Jak przekonuje, w sobotę do drzwi mężczyzn "zapukała zamaskowana policja, co już miało wymiar zastraszania". - Ja dostałem w niedzielę doręczone do rąk własnych wezwanie do stawienia się na policję 16 czerwca. Chodzi o nałożenie na mnie kary do 500 zł. Nie wyklucza to możliwości, że kara od sanepidu - 10 tysięcy złotych - również do mnie spłynie. Ponieważ przewinienia z Pawłem i Michałem mamy takie same, jak i z całą grupą 10-osobową - opisuje Julia Minasiewicz.

Od kary mogą się odwołać. - Problem polega na tym, że na uiszczenie tej kwoty mamy siedem dni, ale nie od doręczenia, tylko od decyzji. Zatem jeśli do wszystkich nas wpłynęły wezwania do zapłaty, to najpóźniej w piątek będziemy musieli zapłacić łącznie 100 tysięcy złotych. To jest dla mnie niewyobrażalną skalą absurdu - ocenia.

"Byliśmy w pracy"

Zapewnia, że artyści zachowali odpowiednią odległość w czasie happeningu. - Nie było innej możliwości. Transparent ma 14 metrów, a pomiędzy kijami, które służyły do niesienia go, było 2,36 metra. To usłyszeli też policjanci, którzy na początku całego przejścia nas legitymowali. Po usłyszeniu tych informacji oraz ujrzeniu uzasadnienia decyzji fundacji Bęc Zmiana, że pracujemy na zlecenie, więc byliśmy w pracy - policja powiedziała, że możemy iść dalej. Dopiero później zaczęły do nas wpływać te represje - zaznacza.

Wyjaśnia też, co oznacza hasło "żyć nie, umierać". - To celowa gra słowna, która miała być swoistą przepowiednią tego, co zafundować może nam władza, która doprowadzi do głosowania korespondencyjnego. Może to być śmierć i zagrożenie dla zdrowia. Żyć: nie, umierać: tak. Takie może być rozwinięcie tego hasła - tłumaczy.

- Na każde z nas pod Sejmem, co pewnie miało charakter zastraszenia nas, (...) gdzie są barierki, policjanci wlepili nam 10 mandatów po 100 złotych. Nikt nie przyjął. I to kolejny wymiar zastraszania. Oprócz mandatów pod Sejmem, kar administracyjnych i wezwania na policję - na trzech poziomach toczy się to zastraszanie - dodała.

"To represja na wolność słowa"

Sprawę skomentował też w środę rano na antenie TVN24 jeden z ukaranych artystów Michał Frydrych. O karze, o której dowiedział się w sobotę, opowiadał również portalowi OKO.press.

- Będziemy się odwoływać, natomiast realnym problemem jest kara administracyjna, która według naszej wiedzy, po konsultacji z prawnikami, musi być najpierw opłacona. Dopiero potem odwołanie może być skutecznie wniesione - powiedział TVN24.

- Chcemy też, aby uznane zostało to, że podczas niesienia transparentu byliśmy w pracy. Wykonywaliśmy nasz zawód. Większość z nas niosących transparent jest artystami wizualnymi. Tego typu ograniczenia uderza bezpośrednio w wykonywanie naszego zawodu. Traktujemy tę karę jako represję nałożoną i w naszą wolność słowa, jako obywatele i wolność wypowiedzi artystycznej, jako artyści. Jest to po prostu kara represyjna, która ma zamknąć usta i pokazać innym osobom, które potencjalnie chciałyby się znaleźć pod Sejmem i zaprotestować: "patrzcie, to jest to, co się z wami stanie. Będziecie musieli zmierzyć się z karą 10 tysięcy złotych" - ocenił.

Policja: to zgromadzenie nie mogło się odbyć

W środę przed południem poprosiliśmy policję o komentarz w sprawie kar od sanepidu. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak skierował nas jednak do sanepidu. - W związku z trwającą epidemią decyzje administracyjne w tego typu sprawach są podejmowane przy współpracy policji i sanepidu, ale to właśnie sanepid decyduje o nałożeniu kary - przekazał. I dodał, że policjanci jedynie sporządzają i dostarczają Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej notatki, na podstawie których nakłada się karę.

Do samego zgromadzenia odniósł się z kolei na antenie TVN24. - Mamy do czynienia z przepisami jednoznacznie wskazującymi, że nie można w tej chwili organizować zgromadzeń. Nie było do tej pory żadnej informacji, by decyzją sądu mogło się jakieś zgromadzenie odbyć. W tym przypadku mamy przepis bezwzględny, który wskazuje jednoznacznie odwołanie do artykułu czwartego ustawy o zgromadzeniach. Tam mamy wskazane między innymi zgromadzenia, w tym spontaniczne. To w dobie obowiązujących przepisów nie mogło się odbyć - powiedział rzecznik stołecznej policji.

Zapytaliśmy o sprawę również sanepid - czekamy na odpowiedź.

Autorka/Autor:katke/ran

Źródło: tvnwarszawa.pl

Pozostałe wiadomości

Sporo zmian szykuje się dla pasażerów Szybkiej Kolei Miejskiej od czerwca. Pociągi niektórych linii pojadą z większą częstotliwością, inne wrócą na swoje stałe, dłuższe trasy.

Dobre wieści dla pasażerów SKM: więcej pociągów i wydłużone trasy

Dobre wieści dla pasażerów SKM: więcej pociągów i wydłużone trasy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek w alei Niepodległości spłonął samochód elektryczny wart około milion złotych. Jego kierowca chciał uniknąć zderzenia z innym autem, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w słup. Auto zajęło się ogniem. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy nagranie, na którym widać moment uderzenia.

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Źródło:
tvnwarszawa.pl, Kontakt 24

Do pożaru samochodu elektrycznego doszło na skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego. Auto zajęło się ogniem po tym, jak kierowca uderzył w słup.

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszwa.pl

Przy skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego w Warszawie spłonął elektryczny lucid air. Auto, którego wartość w Polsce szacuje się na nawet milion złotych, to rzadkość na europejskich drogach. Dlaczego jest wyjątkowe?

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

Centralne Biuro Śledcze Policji opublikowało nagranie z akcji zatrzymania dwóch Polaków podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę Leonida Wołkowa, współpracownika Aleksieja Nawalnego. Obaj mężczyźni byli poszukiwani na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania przez stronę litewską.

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek rano na terenie zakładu piekarniczego w Nowym Dworze Mazowieckim doszło do wycieku amoniaku. Dwie osoby trafiły do szpitala.

W zakładzie piekarniczym wyciekł amoniak. Dwóch pracowników zabrano do szpitala

W zakładzie piekarniczym wyciekł amoniak. Dwóch pracowników zabrano do szpitala

Źródło:
PAP

W Wypędach koło Pruszkowa zderzyły się trzy samochody. Dwie osoby trafiły do szpitala.

Zderzenie trzech aut, lądował śmigłowiec ratowniczy

Zderzenie trzech aut, lądował śmigłowiec ratowniczy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Jeden z policjantów biorących udział w wypadku radiowozu w podwarszawskich Dawidach Bankowych, miał stanąć w piątek przed sądem. Prokurator nie odczytała jednak aktu oskarżenia, ponieważ potrzebna będzie zmiana sędziego. Wobec drugiego z policjantów postępowanie zostało wcześniej umorzone.

Wieźli nastolatki, rozbili radiowóz. Były policjant stawił się w sądzie, ale aktu oskarżenia nie odczytano

Wieźli nastolatki, rozbili radiowóz. Były policjant stawił się w sądzie, ale aktu oskarżenia nie odczytano

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Dwoje nastolatków odpowie za zniszczenie pszczelich uli znajdujących się na terenie Muzeum Pałacu Króla III w Wilanowie. Chcieli spróbować świeżego miodu i rozbili gaśnicami pięć uli. Mieszkało tu 20 pszczelich rodzin.

Policja już wie, kto zniszczył muzealne ule. To dwoje nastolatków

Policja już wie, kto zniszczył muzealne ule. To dwoje nastolatków

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W południe w Warszawie zawyły syreny w 81. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim. Przed Pomnikiem Bohaterów Getta rozpoczęły się jednocześnie oficjalne uroczystości, gdzie złożono wieńce i upamiętniono bohaterów zrywu. Na niedzielę, 21 kwietnia zaplanowano Marsz Modlitwy Szlakiem Pomników Getta Warszawskiego.

Bohaterski zryw był wyrazem sprzeciwu wobec pogardy dla ludzkiego życia

Bohaterski zryw był wyrazem sprzeciwu wobec pogardy dla ludzkiego życia

Źródło:
tvnwarzawa.pl, PAP

Incydent podczas piątkowych uroczystości upamiętniających 81. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim. Zakapturzony mężczyzna stanął przy Pomniku Bohaterów Getta, trzymając flagę Palestyny. Nagranie otrzymaliśmy na Kontakt 24.

Z palestyńską flagą przy Pomniku Bohaterów Getta

Z palestyńską flagą przy Pomniku Bohaterów Getta

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl, PAP

W chwili wybuchu granatnika w gabinecie ówczesnego komendanta policji generała Jarosława Szymczyka nie było innych osób. To nowe ustalenia śledczych po incydencie z grudnia 2022 roku. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Regionalna w Warszawie.

Nowe fakty w sprawie wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji

Nowe fakty w sprawie wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji

Źródło:
RMF RM, tvnwarszawa.pl

Kierująca peugeotem uderzyła w bok karetki, która jechała do wezwania. Do zdarzenia doszło na ulicy Broniewskiego. Policja poinformowała o jednej poszkodowanej osobie.

Uderzyła w bok karetki, która jechała do wezwania

Uderzyła w bok karetki, która jechała do wezwania

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek przed południem na Pradze Południe doszło do potrącenia kobiety jadącej na hulajnodze. Poszkodowana została przewieziona do szpitala.

Jechała na hulajnodze, została potrącona

Jechała na hulajnodze, została potrącona

Źródło:
tvnwrszawa.pl

Cztery samochody osobowe zderzyły się na trasie S8 przed węzłem Konotopa. Policja przekazała, że nikomu nic się nie stało. Są jednak utrudnienia w kierunku Poznania.

Zderzenie czterech aut na S8

Zderzenie czterech aut na S8

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Wspominamy walki, śmierć, również ogromną, bardzo żywiołową, różnorodną społeczność żydowską, która mieszkała w Warszawie przez wieki - mówiła w programie "Wstajesz i wiesz" dr Justyna Majewska z Żydowskiego Instytutu Historycznego, zaznaczając, że każda rocznica obchodów powstania w getcie warszawskim jest bardzo ważna.

"Bojowcy dzięki swoim czujkom wiedzieli, że coś się wokół murów dzieje i byli przygotowani"

"Bojowcy dzięki swoim czujkom wiedzieli, że coś się wokół murów dzieje i byli przygotowani"

Źródło:
TVN24

Na Kontakt 24 otrzymaliśmy informację o pożarze domu w zabudowie szeregowej na Mokotowie. Strażacy podali, że jedna osoba ewakuowała się przed ich przyjazdem.

Pożar szeregowca na Mokotowie

Pożar szeregowca na Mokotowie

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl

Dzielnicowy brał udział w lekcji w szkole podstawowej w Lutocinie pod Żurominem na Mazowszu. W pewnym momencie nauczycielka zaczęła dziwnie się zachowywać. Kobieta straciła zdolność mowy, a następnie zemdlała. Policjant początkowo przypuszczał, że dostała udaru. Symptomy i urządzenie do monitorowania parametrów wskazywały jednak na cukrzycę. Życie kobiety było zagrożone.

Policjant prowadził lekcję, nauczycielka nagle zemdlała

Policjant prowadził lekcję, nauczycielka nagle zemdlała

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pracownik, który na zlecenie administracji jednego z domów na Grochowie prowadził prace na terenie plenerowej siłowni i placu zabaw, zostawił otwartą skrzynkę elektryczną oraz niezabezpieczony dół z ostrymi krawędziami ciętego metalu.

Na placu zabaw zostawił groźną pułapkę

Na placu zabaw zostawił groźną pułapkę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Królik błąkał się na jednym z osiedli na warszawskich Bielanach. Znalazł go jeden z mieszkańców, ale nie mógł zatrzymać. Zwierzaka przejął Ekopatrol stołecznej straży miejskiej. Do domu zabrała go jedna ze strażniczek miejskich. Zostanie tam na stałe, chyba że zgłosi się po niego prawowity właściciel.

Zagubiony Bugs "miał w oczach coś takiego", że zauroczył strażniczkę i zamieszkał w jej domu

Zagubiony Bugs "miał w oczach coś takiego", że zauroczył strażniczkę i zamieszkał w jej domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W jednym z dużych sklepów w Piasecznie mężczyzna wziął z półki różne rodzaje cukierków. Przy kasie samoobsługowej słodkości zważył jako... marchewkę. I choć kwota, na którą 32-latek oszukał sklep, jest niewielka, kara za przestępstwo może być znacznie dotkliwsza. Mężczyźnie grozi nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Cukierki zważył jako marchewkę. Grozi mu nawet osiem lat więzienia

Cukierki zważył jako marchewkę. Grozi mu nawet osiem lat więzienia

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zabezpieczono monitoring, przesłuchano pierwszych świadków. Prokuratura prowadzi dochodzenie w sprawie zatrucia w jednej z podwarszawskich szkół. Ucierpiało tam 41 osób.

Zatrucie w podwarszawskiej szkole, kilkadziesiąt osób ucierpiało. Prokuratura o pierwszych ustaleniach śledztwa

Zatrucie w podwarszawskiej szkole, kilkadziesiąt osób ucierpiało. Prokuratura o pierwszych ustaleniach śledztwa

Źródło:
tvnwarszawa.pl