Rządzący nie chcą wprowadzić stanu nadzwyczajnego dlatego, że to by powodowało bardzo konkretne konsekwencje polityczne. Konsekwencje w postaci zmiany terminu wyborów prezydenckich - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Ustawa o stanie klęski żywiołowej przewiduje wyraźnie, że masowe występowanie choroby zakaźnej jest uzasadnieniem dla wprowadzenia takiego stanu - dodał.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował we wtorek o wprowadzeniu nowych ograniczeń w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. To między innymi zachowanie dwumetrowego dystansu w przestrzeni publicznej, limity w sklepach, zamknięte zakłady fryzjerskie, obowiązek nakładania rękawiczek przed wejściem do sklepu. Za złamanie zasad grozi grzywna w wysokości od 5 do 30 tysięcy złotych.
"Byłoby lepiej, gdybyśmy już dawno wprowadzili stan nadzwyczajny"
- Oczywiście byłoby lepiej, gdybyśmy już dawno wprowadzili stan nadzwyczajny w postaci stanu klęski żywiołowej i wtedy tego typu ograniczenia miałyby zdecydowanie mocniejszą podstawę - ocenił rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar w czwartkowej "Kropce nad i". - Teraz jest tak, że można mieć wątpliwości, na ile te działania, które są podejmowane przez prezesa Rady Ministrów, są w granicach tak zwanego upoważnienia ustawowego - dodał.
Zdaniem RPO "rządzący nie chcą wprowadzić stanu nadzwyczajnego (...) dlatego, że to by powodowało bardzo konkretne konsekwencje polityczne". - Konsekwencje w postaci zmiany terminu wyborów prezydenckich. I to jest główny powód, dla którego rządzący opierają się przed ogłoszeniem stanu wyjątkowego - uznał.
"Masowe występowanie choroby zakaźnej jest uzasadnieniem dla wprowadzenia stanu klęski żywiołowej"
Który ze stanów nadzwyczajnych powinien zostać wprowadzony?
- Jak przeczytamy ustawę o stanie wyjątkowym to widzimy, że on jest zaprogramowany na sytuację, kiedy byłyby na przykład zamieszki na terytorium Polski, kiedy byłyby jakieś regiony opanowane przez grupy przestępcze albo jakieś grupy, które kwestionują władzę. I wtedy stan wyjątkowy mógłby posłużyć temu, aby to napięcie uśmierzyć i spowodować zachowanie dyscypliny, praworządności albo na całym terytorium Polski, albo w określonym regionie - wskazał Bodnar.
- Natomiast stan klęski żywiołowej jest wtedy, kiedy występuje coś nagłego, nadzwyczajnego, coś, co jest definiowane jako katastrofa naturalna. A jako katastrofę naturalną określa się także między innymi masowe występowanie choroby zakaźnej i wtedy władza musi mieć szczególne uprawnienia, aby doprowadzić do likwidacji tej klęski żywiołowej - tłumaczył.
Dlatego - dodał - "w tym przypadku, który obserwujemy, to powinien być stan klęski żywiołowej". - Ustawa o stanie klęski żywiołowej przewiduje wyraźnie, że masowe występowanie choroby zakaźnej jest uzasadnieniem dla wprowadzenia takiego stanu - wyjaśnił.
RPO: to, że stan klęski żywiołowej przewiduje restrykcje nie oznacza, że muszą być wprowadzone
Bodnar odniósł się również do tego, że ustawa o stanie klęski żywiołowej przewiduje, oprócz możliwości zmiany terminu wyborów prezydenckich, także dużo restrykcji ograniczających między innymi prawa obywatelskie. W ustawie są także przepisy mówiące o cenzurze mediów. - Ustawa daje pewne narzędzia do dyspozycji rządzących, ale to nie znaczy, że oni mają z nich skorzystać. To, że te zapisy są, nie znaczy, że muszą zostać wprowadzone - podkreślił rzecznik.
Bodnar ocenił, że "w polskim społeczeństwie jest na tyle silny duch wolności oraz duch pluralizmu, że rządzący, nawet w przypadku wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, nie zdecydowaliby się na takie kroki, jak podejmowanie działań w stosunku do na przykład wolnych mediów".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24