Straty przedsiębiorców licznych branż to widmo utraty pracy dla wielu. To właśnie małe firmy są na bolesne skutki epidemii najbardziej podatne. Rząd chce ekonomiczne uderzenie koronawirusa łagodzić, dlatego przedstawia szereg rozwiązań. Michał Tracz pyta, co o nich sądzą ci, do których wsparcie ma trafić. Materiał magazynu "Polska i Świat".
O realną pomoc zapowiadanych ustaw antykryzysowych reporterzy "Polski i Świata" pytają tych, dla których mają powstać, i którym mają pomóc najbardziej - małych i dużych przedsiębiorców, którzy bez pomocy państwa będą w gigantycznych kłopotach.
- Cały czas obserwuję, co się dzieje. Moi znajomi też mają firmy, ja mam małą firmę, ale ludzie już są zwalniani – mówi Dorota Lange, właścicielka "Make Up Academy" w Białymstoku.
Pusty hotel może być symbolem kryzysu, z którym przychodzi się mierzyć przedsiębiorcom - czas działa na ich niekorzyść. - W tej chwili gości nie ma i rzeczywiście jest dość smutno – mówi Michał Kozak z Hotelu Arłamów.
Receptą na to ma być przygotowywany pakiet antykryzysowych ustaw - rozwiązań przygotowywanych przez rząd we współpracy z prezydentem Andrzejem Dudą.
Pracami kieruje Jadwiga Emilewicz. - Staramy się dostarczyć państwu wszystkich niezbędnych instrumentów, by zatrzymać pracowników w miejscu pracy – przekonuje minister rozwoju.
Główne założenia ustaw są już znane.
Firmy będą mogły się starać o odroczenie lub umorzenie składek na ZUS. Możliwe będą specjalne pożyczki, czy odroczenie rat leasingowych. Fiskus będzie mógł rozłożyć na raty, opóźnić lub umorzyć podatki firmom w największym kryzysie. Rząd będzie mógł dopłacić do "postojowego" części pracowników i tych zatrudnionych na umowę zlecenie - pod warunkiem, że nie stracą pracy.
Agnieszka Łukomska, właścicielka kawiarni Ciuciubabka w Gdyni uważa, że odroczenie nie jest dobrym pomysłem, ale zniesienie już tak. - W momencie, kiedy moja kawiarnia stanie już po tym wszystkim na nogi, ja nie będę obciążona długiem, który musiałabym spłacić – wyjaśnia.
"W tej chwili ta tarcza jest bardzo nieskuteczna"
Zwolnienie z opłacania składek na ZUS ma być możliwe od 1 kwietnia. Na razie przewidziane jest na trzy miesiące. Możliwe będzie też rozwiązanie, w którym państwo dopłaci do pensji pracownika, jeśli firma obniży mu wypłatę i skróci czas pracy. Warunkiem jest to, że pracownik nie zostanie zwolniony.
- Dopłacimy do tego wynagrodzenia pracownika ponad dwa i pół tysiąca złotych – mówi Marlena Maląg, minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Dorota Lange uważa, że to stanowczo za mało. – Ja tym nawet na połowę czynszu nie zarobię – tłumaczy.
Część tych rozwiązań będzie dostępna, ale jedynie dla mikroprzedsiębiorstw, czyli firm zatrudniających do 9 osób. - To dyskryminuje większych pracodawców - mówi Michał Kozak, którego hotelu zatrudnia ponad 400 osób. - W tej chwili ta tarcza jest bardzo nieskuteczna. Jest dużo zapisów praktycznie wykluczających dużych przedsiębiorców ze skorzystania z tego – zwraca uwagę.
Projektami ustaw zajmie się teraz Sejm, a swoje poprawki chce też zgłosić opozycja. To między innymi zniesienie składek na ZUS dla wszystkich przedsiębiorców. Minimalne wynagrodzenie dla pracowników w wysokości płacy minimalnej. Zwolnienie z rat kredytów i leasingu wszystkich firm w potrzebie.
Rząd chce, aby prace nad pakietem antykryzysowym zakończyły się już w piątek - w trakcie tylko jednego posiedzenia Sejmu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24