Mamy sporo chorych oczekujących na transplantację płuc i serca. Liczymy, że sytuacja zacznie się dynamicznie odmieniać - przyznał kardiochirurg profesor Michał Zembala. W Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu, gdzie pracuje, zamknięto już oddziały covidowe. Zembala zauważył, że pierwsi na liście do pomocy są ci, którzy ciężko przeszli COVID-19.
Transplantologia to jedna z dziedzin medycyny, która mocno ucierpiała w wyniku epidemii COVID-19. O tym, jak wygląda powolny powrót do rzeczywistości pocovidowej w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu - gdzie zamknięto już oddziały dla zakażonych koronawirusem - opowiedział na antenie TVN24 kardiochirurg profesor Michał Zembala.
- Mieliśmy kilka oddziałów covidowych. Pół szpitala przekształciło się w oddziały, które służyły osobom chorym na COVID-19 - wspomniał. - Wracamy stopniowo, odmrażając kolejne oddziały po to, żeby pomóc tym chorym, który czekali z powodu chorób serca, naczyń i płuc - opisał.
"Mamy kolejne zgłoszenie dawcy. Przez dwa tygodnie nie było nic"
Zembala przyznał, że pandemia wywarła duży wpływ na transplantologię. - Oddziały intensywnej terapii, które zgłaszają dawców, w głównej mierze są dedykowane chorym na COVID-19. Naturalnym jest, że nie diagnozowały, nie leczyły, nie przygotowywały dawców do transplantacji - wyjaśnił Zembala.
- Teraz widzimy stopniową zmianę, mamy kolejne zgłoszenie dawcy. Przez dwa tygodnie nie było nic i nagle ponownie zaczynają oddziały intensywnej terapii zgłaszać nam dawców - przekazał. Wyraził przy tym nadzieję, że w miarę upływu czasu, kiedy trzecia fala epidemii ustąpi, "tych zgłoszeń będzie coraz więcej".
Zembala wymienił, że bardzo dużo chorych oczekuje na transplantację płuc i serca. - W Warszawie, Gdańsku, w Szczecinie, także u nas - wymienił. - Liczymy na to, że sytuacja zacznie się dynamicznie odmieniać - przyznał.
CZYTAJ WIĘCEJ: "To nie jest delikatna tkanka, jaką są zdrowe płuca. To zbity fragment przypominający mięso ze sklepu"
Zembala: u chorych, którzy ciężko przeszli covid, płuca uległy zniszczeniu
Profesor został zapytany o przeszczepy płuc u pacjentów z COVID-19. Podał, że takich przypadków było w jego szpitalu w Zabrzu sporo.
- To, co widzimy teraz, to chorzy, którzy przeszli covid ciężko i musieli być albo podłączeni do respiratora albo do urządzenia typu ECMO. Wirusa już u nich nie stwierdzamy, natomiast płuca uległy całkowitemu zniszczeniu. Oni dzisiaj są na pierwszych miejscach oczekujących do transplantacji płuc - zwrócił uwagę. - Oni już innego ratunku nie mają. To są chorzy, którzy bardzo ciężko tę chorobę przeżyli - dodał.
Zembala wyjaśnił, że do tak głębokich zmian w płucach u ciężko chorych pacjentów z COVID-19 dochodzi w wyniku "masywnego zapalenia", które spowodowało "nieodwracalne zniszczenie płuc". - Ci chorzy nie mają innych szans - podkreślił.
Ile może być takich pacjentów po trzech falach epidemii? - Trudno oszacować liczbowo - odpowiedział Zembala. Wskazał natomiast, że w jego szpitalu na transplantację płuc czeka pięciu pacjentów po COVID-19, w Warszawie - 11, a w Gdańsku - 7. - Tych chorych jest sporo. Pewnie jest jeszcze spora liczba chorych, o których nie wiemy. Na pewno jest ich niemało - ocenił.
"Dawców nigdy nie będzie dość"
Zembala zapytany został także, czy jest szansa, że transplantolodzy pomogą każdemu pacjentowi. - Transplantologia ma to do siebie zarówno w płucach, w sercu, w nerce, w wątrobie, że z przykrością muszę powiedzieć, że nigdy dawców nie będzie dość. Zawsze będzie pewien niedobór - odpowiedział.
- Nie, na pewno nie uda nam się pomóc wszystkim. Ale zespoły i w Zabrzu, i w Gdańsku, i Warszawie, i w Szczecinie robią wszystko, co mogą, aby wszystkich tych chorych, którym potrafimy alokować dawcę, będziemy starali się pomóc - zapewnił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24