"Respirator się zwolni dopiero wtedy, kiedy pacjent umrze, albo kiedy wyzdrowieje"

03 1920 fpf cl-x-2
Cholewińska-Szymańska: respirator się zwolni dopiero wtedy, kiedy pacjent umrze, albo kiedy szczęśliwie wyzdrowieje
Źródło: TVN24

Urządzeń, które służą wentylacji mechanicznej i respiratorów jest być może dużo w liczbach statystycznych, ale one są wszystkie zajęte - powiedziała w "Faktach po Faktach" doktor Grażyna Cholewińska-Szymańska, mazowiecka konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych. - Ja już podejmowałem na oddziale decyzje, że tę osobę kieruję na respirator, a tę niestety z powodu wielochorobowości i żadnej szansy przetrwania na respiratorze nie kieruję - przyznał profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i dolnośląski konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych.

Resort zdrowia poinformował we wtorek o 19 364 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce. Ministerstwo przekazało także informację o śmierci 227 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. Łącznie w Polsce zakażenie potwierdzono u blisko 415 tysięcy osób. Najwyższy dobowy bilans zakażeń odnotowano 31 października i było to 21 897 infekcji.

Według wtorkowych danych MZ dla pacjentów z COVID-19 dostępnych jest 1979 respiratorów, z tego 1550 respiratorów jest wykorzystywanych. Od poniedziałku liczba zajętych urządzeń wzrosła o 97.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

"Respirator się zwolni dopiero wtedy, kiedy pacjent umrze, albo kiedy się go odłączy od respiratora i szczęśliwie wyzdrowieje"

O sytuacji epidemicznej w kraju i dostępności respiratorów rozmawiali w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Krzysztof Simon, dolnośląski konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych i kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu oraz doktor Grażyna Cholewińska-Szymańska, ordynator w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie i mazowiecka konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych.

- Urządzeń, które służą wentylacji mechanicznej i respiratorów jest być może dużo w liczbach statystycznych, ale one są wszystkie zajęte - podkreśliła Cholewińska-Szymańska. Zauważyła, że "statystyki pokazują, że my coraz więcej hospitalizujemy ludzi bardzo ciężko chorych". - Jest ogromna liczba zgonów, co świadczy o tym, że ci ludzie naprawdę ciężko chorowali podczas całej infekcji - dodała.

mielcarek
"W poniedziałek przez kilka godzin w Warszawie nie było wolnego respiratora"
Źródło: TVN24

- Te respiratory, które mamy, one są zagospodarowane, one są używane i niestety w dalszym ciągu jest tak – przynajmniej w Warszawie – że respirator się zwolni dopiero wtedy, kiedy pacjent umrze, albo kiedy się go odłączy od respiratora i szczęśliwie wyzdrowieje - przyznała ordynator szpitala wojewódzkiego.

Zaznaczyła przy tym, że "ta sytuacja jest cały czas dynamiczna". - Ale (...) mniej więcej od dwóch tygodni obserwujemy ustawiczny brak wolnych respiratorów. Tak że pacjenta w ciężkim stanie czasami trzymamy przesadnie długo w oddziale zachowawczym, ponieważ nie ma go gdzie przenieść i podłączyć do respiratora - mówiła.

Cholewińska-Szymańska: respirator się zwolni dopiero wtedy, kiedy pacjent umrze, albo kiedy szczęśliwie wyzdrowieje
Źródło: TVN24

Profesor Simon: na Dolnym Śląsku były trzy respiratory na zasadzie podmiany

Profesor Simon ocenił natomiast, że "jeśli chodzi o sprzęt, to tego sprzętu można dokupić i on jest". - Tylko po prostu nie ma ludzi, o czym było wiadomo od dawna - podkreślił.

Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu na Dolnym Śląsku mówił, że "były chyba trzy czynne miejsca" przy respiratorach "na zasadzie podmiany". - Ktoś umrze, następna osoba wchodzi. Albo najlepiej, jak ktoś wyzdrowieje, co zdarza się oczywiście, ale wcale nie tak często, jakby się wydawało - mówił.

- Ja już podejmowałem na oddziale decyzje, niestety, że tę osobę kieruję na respirator, a tę niestety z powodu wielochorobowości i żadnej szansy przetrwania na respiratorze nie kieruję - przyznał.

Profesor Simon: na Dolnym Śląsku były trzy respiratory na zasadzie podmiany
Źródło: TVN24

Cholewińska-Szymańska: jeden dzień z obniżoną liczbą przypadków to jeszcze nie dowód, że epidemia wyhamowuje 

We wtorek Ministerstwo Zdrowia opublikowało wersję 3.0 strategii walki z epidemią COVID-19 na jesień 2020. Na wtorkowej konferencji prasowej szef resortu zdrowia Adam Niedzielski przedstawił szczegóły dokumentu. Jak przekazał, są dwa główne elementy planu - zwiększenie bazy izolatoriów oraz wprowadzenie systemu opieki domowej nad pacjentami covidowymi.

Ocenił także, że wtorkowy bilans zakażeń - 19 364 nowe przypadki - "wpisuje się w trend spadku dynamiki" epidemii i oznacza, że "pandemia wzrasta, ale wzrasta coraz wolniej". - Pojawia się szansa, pojawia się nadzieja na wyhamowanie pandemii - powiedział.

Adam Niedzielski: jesteśmy w sytuacji, kiedy pojawia się szansa, nadzieja na wyhamowanie pandemii
Źródło: TVN24

- Trzeba powiedzieć, że to jest jeszcze za wcześnie na to, żeby robić takie prognozy o wypłaszczaniu się epidemii. Jeden dzień z obniżoną liczbą nowo wykrywanych przypadków to jeszcze nie jest dowód na to, żeby twierdzić, że epidemia wyhamowuje - komentowała w "Faktach po Faktach" ordynator w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie.

Według Cholewińskiej-Szymańskiej wprowadzenie w całej Polsce czerwonej strefy i zamknięcie cmentarzy na Wszystkich Świętych "być może właśnie spowodowało to, że w dniu dzisiejszym i wczorajszym jest troszkę mniej tych zachorowań". - Ale trudno prognozować, że w najbliższych dniach będzie tak samo - podkreśliła.

KORONAWIRUS- NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. RAPORT TVN24.PL

FPF 4
Cholewińska-Szymańska: jeden dzień z obniżoną liczbą przypadków to jeszcze nie dowód, że epidemia wyhamowuje
Źródło: TVN24

Profesor Simon: pierwsze pojedyncze spadki o niczym nie świadczą

Dolnośląski konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych podkreślił, że "trzeba, i to bezwzględnie, przestrzegać wszelkich zaleceń, które nam serwuje Ministerstwo Zdrowia". - Ale żeby odnieść się do skutków wszelkich możliwych restrykcji i ograniczeń, to trzeba jednak poczekać tydzień, dwa tygodnie - zwrócił uwagę. Jego zdaniem "te pierwsze pojedyncze spadki czy spłaszczanie o niczym nie świadczą". - Epidemia jest właściwie poza naszą kontrolą - ocenił Simon.

- Są to zaniedbania całego okresu wakacyjnego i to ze strony władz i ze strony społeczeństwa, które w części w ogóle nie przestrzegało tych zaleceń – mówił.

FPF 5
Profesor Simon: Pierwsze pojedyncze spadki o niczym nie świadczą. Epidemia jest właściwie poza naszą kontrolą
Źródło: TVN24

"Warto mieć taki pulsoksymetr"

Minister zdrowia poinformował, że obok systemu izolatoriów rząd chce wprowadzić system opieki domowej nad pacjentami covidowymi. Poinformował, że w Małopolsce zostanie przeprowadzony pilotaż wykorzystania w tym celu pulsoksymetru. Jak mówił, urządzenie to "razem z telefonem z odpowiednią aplikacją będzie zestawem pozwalającym na prowadzenie opieki nad pacjentem". Minister zaznaczył, że po przeprowadzeniu pilotażu w Małopolsce rząd chce to rozwiązanie rozszerzyć na cały kraj.

ZOBACZ CAŁĄ WERSJĘ 3.0 STRATEGII WALKI Z PANDEMIĄ >>>

Cholewińska-Szymańska mówiła, że "absolutnie warto mieć taki pulsoksymetr". - Przypominam, że to jest bardzo proste narzędzie, stosunkowo niedrogie i pozwala ono w warunkach domowych, samodzielnie ocenić wysycenie krwi tlenem - wyjaśniała.

- Trzeba znać tylko wartości, ale myślę, że to w ulotce przy tym urządzeniu jest zapisane, które to są wartości krytyczne, które to są wartości niepokojące i po zmierzeniu (saturacji krwi – przyp. red.) pulsoksymetrem, informację można przekazać lekarzowi rodzinnemu, a on podejmie decyzję, co dalej pacjent ma robić – dodała.

Niedzielski: obok izolatoriów chcemy wprowadzić system opieki domowej nad pacjentem covidowym
Źródło: TVN24

"Kosztuje niewiele, każdy powinien to mieć w okresie epidemii"

Profesor Simon wyjaśniał zaś, że pulsoksymetr to "proste, prymitywne urządzenie mierzące puls i oksygenację krwi". - Kosztuje niewiele, każdy powinien to mieć w okresie epidemii - ocenił.

Według niego "nie trzeba żadnej akcji, programu robić, po prostu trzeba to kupić". - Na to mamy pieniądze i to niewiele kosztuje. Pomiar jest bardzo prosty. Zakłada się na palec i się dotyka guzika i to mierzy – mówił gość TVN24.

Wyjaśniał, że jeśli urządzenie wskaże 95 procent saturacji, to jest to graniczna wartość. – (Jeśli) spada poniżej 90 - wzywamy pogotowie i tylko tyle - dodał.

Czytaj także: