Kiedy nałożą się wszystkie jesienno-zimowe infekcje, ja nawet nie chcę myśleć, co może nas spotkać - powiedziała w "Faktach po Faktach" profesor Alicja Chybicka, kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu, senator Koalicji Obywatelskiej. Odnosząc się do braku szczepionek przeciwko grypie, zauważyła, że szczepienie to "zabezpieczyłoby nas przynajmniej przed jednym wrogiem".
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w poniedziałek o 1306 nowych przypadkach zakażenia SARS-CoV-2 i o śmierci 15 zakażonych osób. Łącznie w naszym kraju infekcję koronawirusem potwierdzono u 88 636 osób, spośród których 2447 zmarło. Według danych resortu ostatniej doby wykonano ponad 13,4 tysiąca testów na obecność koronawirusa. Najwyższy dotychczas dobowy bilans zakażeń odnotowano w piątek 25 września. Było ich wtedy 1587. Dzień później, w sobotę 26 września, ministerstwo poinformowało o 1584 nowych infekcjach.
"Kiedy nałożą się wszystkie jesienno-zimowe infekcje, ja nawet nie chcę myśleć, co może nas spotkać"
Profesor Alicja Chybicka, kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu oraz senator Koalicji Obywatelskiej mówiła w "Faktach po Faktach" w TVN24 o swoich obawach związanych z pandemią w kontekście zbliżającego się okresu jesienno-zimowego, sprzyjającego infekcjom. Przyznała, że nie udało jej się dotychczas zaszczepić na grypę. - W takiej sytuacji stoi bardzo wiele Polek i Polaków. To jest fatalne, dlatego że w tej chwili powinniśmy się szczepić - podkreśliła.
Wyjaśniała, że "trzeba się szczepić, kiedy jest się zdrowym". - Kiedy połapiemy inne infekcje, nawet banalne, nie będzie można się szczepić przeciwko grypie. A to zabezpieczyłoby nas przynajmniej przed jednym wrogiem - oceniła. - Kiedy nałożą się wszystkie jesienno-zimowe infekcje, ja nawet nie chcę myśleć, co może nas spotkać - dodała Chybicka.
Zwróciła też uwagę, że "lekarze, pielęgniarki, w ogóle zespoły medyczne są już zmęczone pandemią". Podkreśliła przy tym, że "średnia wieku lekarzy jest bardzo wysoka". - Tam pracuje cała rzesza emerytów, która należy do grupy ryzyka - dodała. Przyznała, że "bardzo się boi tej jesieni, boi się tego skoku" zakażeń koronawirusem.
"Słów, że będzie cztery miliony szczepionek, nie wstrzyknie się tym, którzy chcą się zaszczepić"
Resort zdrowia zapowiadał, że w tym sezonie powinno być dostępnych na rynku ponad 2,5 miliona dawek szczepionek przeciw grypie. W zeszłym roku zaszczepiło się ponad 1,5 miliona Polaków. Na początku września do aptek trafiła pierwsza dostawa szczepionek. Jednak w związku z tym, że zainteresowanie nimi w czasie pandemii COVID-19 okazało się zwiększone, zapasy szybko zostały wyprzedane. W rozmowie z TVN24 potwierdzali to przedstawiciele największych sieci aptek w Polsce.
- Ja sobie nie wyobrażam, jakim cudem nie ściągnięto tych szczepionek (przeciwko grypie - red.) - skomentowała w "Faktach po Faktach" lekarka i senator. Dlaczego nie pomyślano, że przecież skoro w ubiegłym roku zaszczepiło się półtora miliona, to teraz trzeba co najmniej dwa razy, albo trzy razy tyle, ściągnąć. Ale nie na papierze - kontynuowała.
- Słów, że będzie cztery miliony szczepionek, nie wstrzyknie się tym, którzy chcą się zaszczepić. Trzeba szczepionek, a apteki są puste, są porobione listy kolejkowe. Tak nie powinno być - mówiła.
Dodała, że boi się również o to, iż zabraknie miejsca dla chorych na COVID-19 w szpitalach. - Boję się jeszcze jednej rzeczy, że pomimo dużej liczby respiratorów braknie ludzi, którzy mają te respiratory obsługiwać, braknie lekarzy, braknie pielęgniarek - przyznała.
Zwróciła uwagę, że "wyspecjalizowany w leczeniu COVID-u zespół medyczny w Polsce jest szczupły". - O tym mówią wszyscy specjaliści. Trąbią od dawna, że trzeba ten zespół wzmocnić - mówiła Chybicka.
Chybicka: syn ma koronawirusa, ja z mężem zostaliśmy obłożeni kwarantanną
Profesor Chybicka wyznała, że jej syn "ma objawowego koronawirusa". - A ja razem z moim mężem zostaliśmy obłożeni kwarantanną do 2 października. I w tej kwarantannie, czyli w pewnym sensie więzieniu domowym, pozostajemy w tej chwili – powiedziała.
Opowiadała o okolicznościach zakażenia i wykrycia wirusa. - Syn był na wyjeździe, z którego wrócił przeziębiony i ja, naczelny lekarz domowy, orzekłam, że to zwykłe przeziębienie. To było w ubiegłą niedzielę - relacjonowała. - Natomiast kiedy zadzwonił do mnie i powiedział: "mama, ale ja nic nie czuję i nie mam smaku", powiedziałam: "koniec, to koronawirus, trzeba pędzić i zrobić test". Test został zrobiony i wyszedł dodatni - kontynuowała. Jak zapewniła senator, jej syn "czuje się coraz lepiej, pomału wraca mu węch i smak".
- Zawsze jest jednak, u wszystkich zakażonych koronawirusem, obawa, że ten wirus jest trochę nieprzewidywalny, że nagle może coś wyskoczyć, zapalenie płuc, duszność - podkreśliła.
"W tej chwili Covid gna do przodu"
Kierownik wrocławskiej Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej przyznała, że "nie jest do końca przekonana", czy w razie potrzeby chorzy na COVID-19 mogą mieć pewność, że będzie dla nich wolne łóżko na szpitalnym oddziale.
Mówiła, że klinika profesora Krzysztofa Simona - dolnośląskiego konsultanta w dziedzinie chorób zakaźnych i kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu - "jest obłożona na sto procent". Zwracała uwagę, że w miastach takich jak Gdańsk, Bydgoszcz, Toruń, Wrocław, Lublin czy Warszawa "jest bardzo podoba sytuacja". - Albo pozostało jedno, dwa łóżka, albo ich w ogóle nie ma. A w tej chwili COVID gna do przodu - oceniła prof. Chybicka.
Jak zauważyła, w poniedziałek dobowy bilans zakażeń wyniósł 1306 infekcji. - To jest bardzo dużo zachorowań. W takim tempie te oddziały wypełniły się błyskawicznie. Wypełnią się pozostałe i trzeba będzie na gwałt uruchamiać inne oddziały - przewidywała.
Jej zdaniem "lockdown, który był w marcu i w kwietniu, spowodował, że wielu chorych 'zapuściło' swoje przewlekłe choroby". - I odrabia to w tej chwili na łóżkach, które znowu trzeba będzie przyblokować po to, żeby można było hospitalizować chorych covidowych - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24