Chciałbym powiedzieć, ze stuprocentową pewnością, że tak będzie i to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz - tak o możliwości powrotu dzieci do szkół 10 stycznia mówił minister zdrowia Adam Niedzielski. Tłumaczył, że na decyzje ma wpływ sytuacja epidemiczna związana z nowym wariantem omikron. Powiedział przy tym, jakie prognozy co do rozwoju epidemii ma resort zdrowia i jakie podejmie kroki, jeśli wyliczenia zawiodą. Na konferencji ministra pytano także o wysoką liczbę zgonów z powodu COVID-19.
Adam Niedzielski na konferencji w Warszawie pytany był o powrót dzieci do szkoły 10 stycznia. - Chciałbym powiedzieć, ze stuprocentową pewnością, że tak będzie i to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz, ale my cały czas bardzo uważnie obserwujemy, co się dzieje, jeśli chodzi o rozwój infekcji związanych z omikronem - odpowiedział.
- Pierwsze informacje, które słyszymy lub które widzimy w literaturze naukowej, mówią o tym, że wirus jest bardziej zakaźny, chociaż z drugiej strony pierwsze sygnały mówią o tym, że liczba, czy procent hospitalizacji jest nieco mniejszy niż w przypadku delty - opisał.
- Nasze prognozy, które widzimy na modelach, czy na prognozach eksperckich, mówią o tym, że ewentualne przesilenie, czyli ta sytuacja, w której zacznie już na masową skalę pojawiać się omikron i będzie również dominował, jeśli chodzi o strukturę nowych zakażeń, mówią o tym, że zacznie się tak dziać pod koniec stycznia - mówił dalej.
Minister zdrowia zapowiedział, że "jeżeli ten scenariusz byłby realizowany", że "ewentualne przesilenie może pojawić się w styczniu, to dzieci raczej do szkoły wrócą na ten krótki czas, bo czekają nas ferie". - Natomiast jeśli byśmy widzieli, że przyśpieszenie epidemiczne ma miejsce wcześniej, będziemy niestety musieli podejmować bardziej krytyczne decyzje - zauważył.
Kto jest odpowiedzialny za wysoką liczbę zgonów z powodu COVID-19? "Przyczyn jest kilka"
Niedzielski był także pytany, kto według niego odpowiada za wysoką dobową liczbę zgonów osób chorych na COVID-19.
- Tych przyczyn jest kilka, to nie jest tak, że jest jedna wyraźna przyczyna, którą można obciążyć odpowiedzialnością za tę sytuację. To jest oczywiście cały katalog, cały szereg przyczyn. Jedną z najważniejszych przyczyn jest stosunkowo niski poziom wyszczepienia w naszej populacji, bo, jak wiemy, on wynosi mniej więcej 50 procent w odniesieniu do całej populacji, a 60 procent w odniesieniu do populacji dorosłej i to są niestety parametry, które są nieco mniejsze niż w Europie - odpowiedział, dodając, że "zestawiając czy porównując nasz kraj z innymi krajami, trzeba brać pod uwagę to, że w przypadku tego parametru wypadamy nieco gorzej". Przypomniał, że szczepienie przeciw COVID-19 chroni przed ciężkimi powikłaniami choroby.
Wśród kolejnych przyczyn wymienił kwestię "późności pojawiania się w szpitalu". - Trzeba też obiektywnie stwierdzić, że mutacja delta niestety okazuje się trudniejsza w leczeniu od poprzednich wariantów, ponieważ okres od zakażenia do tak zwanego załamania jest zdecydowanie krótszy. Klinicyści mówią o tym, że ten okres skrócił się z dwóch tygodni do tygodnia, co oznacza, że mamy po prostu mniej czasu na zidentyfikowanie w postaci testu i na zastosowanie tej pierwotnej formuły leczenia, zanim komplikacje, które łączą się z koniecznością hospitalizacji, się pojawią - tłumaczył.
Minister mówił także o niskim poziomie zdrowotności w populacji. Według niego chodzi tu między innymi o styl życia, właściwe odżywianie się i stosowanie profilaktyki. - Lata zaniedbań są też odpowiedzialne za to, że nasz poziom zdrowotności jest niższy i w związku z tym śmiertelne żniwo pandemii jest większe - mówił. Dodał, że mamy tu do czynienia także z wieloma mniejszymi czynnikami. To, jak wyliczał, świadomość zdrowotna, skłonność do korzystania ze szczepień i badań profilaktycznych.
- Każda z tych przyczyn wiąże się z pewnymi zaniedbaniami, które mają wieloletni charakter. Chodzi o edukację zdrowotną, również o kwestię postawienia na odpowiednim poziomie profilaktyki - podsumował.
Pytany później o nadwyżkę zgonów w Polsce i co jest jej przyczyną, Niedzielski mówił, że "nadwyżka jest przede wszystkim wyjaśniona covidem i chorobami z nim związanymi". - Covid to też choroba, która wzmacnia negatywne oddziaływanie innych schorzeń i to przyśpiesza negatywne scenariusze. Więc to przede wszystkim covid jest odpowiedzialny za zwiększoną liczbę zgonów - dodał.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock