Pacjent jest w dobrym stanie, czuje się coraz lepiej - przekazał w "Faktach po Faktach" w TVN24 minister zdrowia Łukasz Szumowski, który mówił o pierwszym w Polsce pacjencie zakażonym nowym koronawirusem. W programie pytany był też o osoby, z którymi 66-latek podróżował.
W środę rano minister zdrowia Łukasz Szumowski przekazał, że w Polsce odnotowano pierwszy przypadek koronawirusa. To 66-letni pacjent w województwie lubuskim, który trafił do szpitala w Zielonej Górze. - Z tego co wiem, pacjent czuje się dobrze - powiedział w "Faktach po Faktach" Szumowski. Podkreślił, że ze względu między innymi na tajemnicę lekarską i prywatność pacjentów nie może powiedzieć więcej. - Siłą rzeczy trzeba powiedzieć, że pacjent jest w dobrym stanie, czuje się coraz lepiej, to są informacje ze szpitala - dodał. Poinformował, że to na razie jedyny przypadek zakażenia w Polsce.
Minister potwierdził, że zidentyfikowano wszystkie osoby, z którymi pacjent miał kontakt. Pasażerów autobusu i członków załogi, jak mówił wcześniej Bogdan Kurys, wiceprezes przewoźnika, firmy Sindbad, było 48.
Nie ma potrzeby badań
"Pacjent zero" podróżował autokarem, który zabierał pasażerów z pięciu niemieckich miast (Bonn, Duesseldorf, Essen, Hamm, Bielefeld). Mężczyzna wysiadł na przystanku Port Świecko. Autokar jechał do miast północnej Polski.
Czy wszyscy pasażerowie będą badani w kierunku koronawirusa? Szumowski zaprzeczył. - Procedura kwarantanny dotyczy osób zdrowych - powiedział. - Wszyscy są zamknięci w domach. Pilnują ich służby - powiedział. W tym kontekście wymienił Włochy, czyli europejskie państwo, w którym panuje największa epidemia zarażeń nowym koronawirusem. Jak mówił, chaosowi i wybuchowi zakażeń we Włoszech było winne wymykanie się przez ludzi z kwarantanny. - To niezwykle ważne, żeby pozostać w domu - przekonywał.
Dodał, że w Polsce doszło jedynie do jednej takiej sytuacji. - Inspektor sanitarny poprosił policję o pomoc. Osobę, która była pod wpływem środków odurzających, przymusił, aby zamknąć ją w kwarantannie - mówił.
Szumowski podkreślał, że pozostałym pasażerom nie warto robić profilaktycznie testów. - Nigdzie się tak nie postępuje. Nie jestem zakaźnikiem, ale działam zgodnie z instrukcją WHO (Światowej Organizacji Zdrowia - red.) i ekspertów, specjalistów od chorób zakaźnych - wskazał.
"Nie ma twardych danych, że trzeba pomagać, ale jest strach i panika"
Minister podkreślił, że zakażony pacjent nie przebywa w swojej miejscowości. - W województwie zarządzaniem kryzysowym i zarządzaniem pomocą zajmuje się wojewoda, ma na to środki i ludzi. Może wykorzystać wszystkie służby, wojsko, służby sanitarne, dowóz żywności - wymieniał. - Nie ma twardych danych, że trzeba pomagać, ale jest strach i panika - wyjaśnił, mówiąc o miejscowości pacjenta.
Jak można uspokoić jej mieszkańców? - Wiemy, że ten człowiek praktycznie z nikim się nie kontaktował. Jak zaczął się czuć źle, to wykonał telefon do POZ (Podstawowa Opieka Zdrowotna - red.), tam lekarz powiedział, żeby nie przychodzić na izbę przyjęć. Przyjechała dedykowana karetka. Wiemy, że kontakt w tej miejscowości był ograniczony praktycznie do rodziny. Tutaj służby zadziałały - ocenił.
Największe wyzwanie?
- Naszym największym wyzwaniem jest pacjent numer dwa i numer trzy. Tutaj mieliśmy pacjenta z Niemiec, to nie była duża grupa. To pacjent i grupa, która da się wyizolować - mówił w programie Szumowski. - Tego, czego się obawialiśmy, to rozproszony powrót wielu osób chorych z Włoch. Na razie tego nie widzimy w testach, raportach sanepidu i lekarzy - dodał.
Minister powiedział w programie, że jest przekonany, iż pojawią się inne osoby zakażone nowym koronawirusem. Pytany, czy wirus jest coraz groźniejszy, powiedział, że "to zależy". - Wiemy coraz więcej, dla kogo jest groźny. Wiemy, że jest groźny dla osób chorych i osób z wielochorobowością, z wyższym ryzykiem powikłań poważnych - odpowiadał. - U osób młodych, w pełni sił, przebieg jest łagodniejszy - dodał.
Szumowski poinformował, że czas trwania samego testu w kierunki koronawirusa wynosi do ośmiu godzin. Zaznaczył jednocześnie, że laboratoria działają całodobowo i "nie są wysycone". - Możemy robić 1200-1500 testów na dobę - wyjaśnił.
"Strach nie służy temu wyścigowi"
Na ilu pacjentów jesteśmy w Polsce gotowi? - Na wariant włoski jesteśmy gotowi, groźniejszy jest wariant francuski - odparł minister zdrowia. Francja jest obecnie drugim po Włoszech krajem w Europie z największą liczbą przypadków zdiagnozowania choroby COVID-19. Władze medyczne poinformowały w środę o 257 przypadkach zakażenia wirusem. We Włoszech potwierdzono 3090 przypadków.
- Tam (we Francji) doszło do pewnego rodzaju paniki. Liczba osób, która szturmuje izby przyjęć, niezależnie czy tego potrzebuje, czy nie, jest znacznie większa. Francja już postawiła na selekcję pacjentów przed szpitalami - powiedział. - Jest bardzo wiele działań na panikę, która powstała - dodał.
Minister poinformował, że państwo dysponuje trzema tysiącami izolatek. - Plus dwa razy więcej oddziałów, które możemy przystosować do bycia łóżkami obserwacyjno-zakaźnymi. W trzeciej linii całe szpitale zamieniamy na szpitale zakaźne - wyjaśnił. Dodał, że kolejnym krokiem są szpitale polowe.
Szumowski zwrócił uwagę, że "wirus nas goni", a walka z nim "to wyścig z czasem". - Strach temu wyścigowi nie służy - skomentował.
Przekazał potem, że w tym momencie potrzebne są leki i szczepionka na nowego wirusa. - Mam pieniądze - powiedział, dodając, że na potrzeby walki z koronawirusem uruchamiana ma być kwota 1,3 miliarda złotych.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24