Dopuszczono jakieś szaleńcze poglądy, że nie ma COVID-u, politycy ostentacyjnie demonstrowali pogardę do własnych zaleceń, ludzie wrócili z wakacji, dzieci wróciły do szkół i to wszystko razem zbiegło się z gwałtownym wzrostem zachorowań - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek o 7705 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. To drugi najwyższy bilans w Polsce od początku pandemii. W czwartek poinformowano o 8099 zakażeniach, co jest najwyższym do tej pory dobowym przyrostem.
Od soboty 17 października poszerza się lista powiatów, które wejdą do strefy czerwonej, gdzie obowiązują ostrzejsze restrykcje. Łącznie zakwalifikowały się na nią 152 powiaty i miasta na prawach powiatu, w tym 11 miast wojewódzkich. Pozostała część kraju pozostaje w strefie żółtej.
Profesor Simon: jako służba zdrowia jesteśmy przyparci do muru, staliśmy się niewydolni
Obecną sytuację epidemiologiczną komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
- Jako służba zdrowia jesteśmy przyparci do muru, staliśmy się niewydolni, tak jak wszyscy się tego spodziewali od mniej więcej maja, kiedy liczba zakażeń się zmniejszyła, kiedy gwałtownie i niezupełnie rozsądnie poluzowano restrykcje. A potem w ogóle nie egzekwowano tych restrykcji, które pozostały - mówił.
- Dopuszczono jakieś szaleńcze poglądy, że nie ma COVID-u, politycy ostentacyjnie demonstrowali pogardę do własnych zaleceń (...) ludzie wrócili z wakacji, dzieci wróciły do szkół (...) i to wszystko razem zbiegło się z gwałtownym wzrostem (zachorowań - red.) - kontynuował.
"Coś trzeba robić, nie ma innego wyjścia"
Jak mówił, teraz najważniejsze jest, aby "przekonać wątpiących" w istnienie COVID-19 i zmusić ich do stosowana się do zaleceń.
- W ciągu dwóch-trzech tygodni trzeba się liczyć ze spadkiem zachorowań, jeśli utrzymamy te restrykcje, strefy czerwone i żółte (...), chociaż jest to dość skomplikowane zagadnienie (...). Ale coś trzeba robić, nie ma innego wyjścia- podkreślił.
"Pielęgniarka nie może pracować 30 dób w miesiącu"
Mówił też o problemach z niedoborem personelu medycznego w wielu szpitalach w całym kraju, a także o tym, że wiele lekarzy i pielęgniarek jest przez to przepracowanych.
- Pielęgniarka nie może pracować 30 dób w miesiącu, lekarz nie może pracować co dwa dni na 24-godzinnym dyżurze, bo chorują, bo mają rodziny, bo nie wytrzymują nerwowo, część jest w wieku przedemerytalnym - wyliczał.
"90 procent to ci, którzy skrajnie ciężko pracują"
Simon odniósł się także do słów wicepremiera Jacka Sasina, który mówił we wtorek w Polskim Radiu, że jednym z problemów w walce z pandemią "jest chociażby zaangażowanie personelu medycznego, lekarzy". - Niestety występuje taki problem jak brak woli części środowiska lekarskiego - chcę to podkreślić wyraźnie, części. Oczywiście bardzo wielu lekarzy, pielęgniarek, personelu medycznego z wielkim poświęceniem wykonuje swoje obowiązki, ale część tych obowiązków wykonywać nie chce - mówił wicepremier.
Profesor Simon zapewnił, że w środowisku medycznym "jest ogromne i wielkie zaangażowanie, ale rzeczywiście zdarzały się incydentalne jednostki lekceważenia, rzucania zwolnieniami, nieprzychodzenia do pracy".
Dodał jednak, że "90 procent to ci, którzy skrajnie ciężko pracują, poświęcają się i - niestety - chorują". - I mamy już przypadki zgonów wśród pielęgniarek, lekarzy - zaznaczył.
"Straciliśmy cztery miesiące na jakieś pogaduszki, na LGBT, na kłócenie się ze wszystkimi sąsiadami"
Simon ocenił także obecne działania Ministerstwa Zdrowia w walce z pandemią.
Jak mówił, "od 1 września mamy nową twarz Ministerstwa Zdrowia". - Z naszego punktu widzenia wiele rozwiązań jest logicznych, (...) ale to jest wszystko opóźnione. Straciliśmy cztery miesiące na jakieś pogaduszki, na LGBT, na kłócenie się ze wszystkimi sąsiadami i tak dalej. Proszę mi powiedzieć, gdzie powstały szpitale rezerwowe (...), gdzie przeszkolono do tego czasu załogi, które byłyby rezerwowe? - pytał.
- Proszę pamiętać, że to nie jest tak, że mamy dodatkowe miejsca (w szpitalach - red.). Nie zrobiono nic, żeby były dodatkowe miejsca. To jest fatalny błąd. My zajmujemy miejsca innych pacjentów - zwrócił uwagę.
Mówiąc o niewystarczającej w czasie pandemii infrastrukturze medycznej, profesor Simon zwrócił uwagę, że "jest bardzo wiele pustych obiektów po wielu szpitalach". - Te załogi, obiekty, mogły być przygotowane - przyznał.
- I trzeba było przebić się do społeczeństwa: noście maski, szanujcie innych. Najprawdopodobniej będziecie zdrowi, ale starsi wymrą. Jak patrzę na tych starszych ludzi na Oddziale Intensywnej Terapii Medycznej, to my się praktycznie z nimi żegnamy, mało kto przeżywa - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24