Jak protestować, gdy protestować nie wolno? To pytanie zadają sobie nie tylko przedsiębiorcy, których demonstrację rozpędziła policja. Rzecznik Praw Obywatelskich apeluje o to, by wraz z odmrażaniem gospodarki, następowało odmrażanie prawa do zgromadzeń. A inni obrońcy praw człowieka zwracają uwagę, że zakaz demonstracji bez wprowadzenia stanu wyjątkowego jest niezgodny z konstytucją. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, odpowiedzialna w rządzie za pomoc przedsiębiorcom, nie umie albo nie chce ocenić tego, jak policjanci potraktowali w Warszawie protestujących przedsiębiorców, którzy wyszli na ulice, bo ich biznesy upadają. Zaprasza protestujących do dialogu - najlepiej online, bo przecież jest pandemia, a demonstracje są zakazane. Nie można organizować demonstracji, bo zakazał tego rząd jednym rozporządzeniem, wprowadzając w marcu stan epidemii.
Wtedy było to spowodowane zagrożeniem koronawirusem. Dziś państwo i gospodarka coraz bardziej się odmrażają. Stąd pytania Rafała Trzaskowskiego, prezydenta Warszawy i kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Polski, "czy sytuacja, którą mamy w Polsce, kiedy rząd nie ogłosił stanu klęski, czy ona rzeczywiście uprawnia do tego żeby nam zabierać podstawowe prawa, jeśli chodzi o demonstracje?".
"Stan, którego nie rozpoznaje nasza konstytucja"
Skoro na ulicach i tak widać już coraz więcej ludzi, a w pewnym reżimie można już wyjść do restauracji, zaś na uroczystościach organizowanych przez władzę nikt już nie pamięta o zachowywaniu bezpiecznej odległości, to pojawia się pytanie, czy nie należy zrezygnować z zakazu zgromadzeń. - W ogóle nie rozumiem logiki, która rządzi tymi odmrożeniami – przyznaje kandydat na prezydenta Szymon Hołownia.
O przywrócenie prawa do manifestacji już zaapelował rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. - Wolność zgromadzeń jest jednym z podstawowych praw jakie przysługują obywatelom do zabierania głosu w debacie publicznej - wskazuje Marcin Malecko z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. RPO przyznaje, że sytuacja prawna tej sobotniej demonstracji nie jest jednoznaczna, ale kolejne organizacje podkreślają, że zakazywanie zgromadzeń nie może trwać w nieskończoność i nie można go wiecznie usprawiedliwiać pandemią.
Draginja Nadażdin z Amnesty International mówi, że obecna sytuacja w Polsce, "to stan, którego nie rozpoznaje nasza konstytucja" - a to właśnie konstytucja mówi wprost i jednoznacznie, że "każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich".
- Już możemy korzystać z miejsc publicznych, już możemy korzystać z różnych miejsc usługowych, to powstaje pytanie w którym momencie będziemy mogli korzystać z naszych praw politycznych, jakim jest udział w takim zgromadzeniu publicznym? – pyta Draginja Nadażdin.
"Wszystko zależy od wyników epidemicznych"
Ale w polskim prawie jest ustawa, która pozwala zakazać manifestacji. Wynika z niej, że "w czasie stanu wyjątkowego mogą być zawieszone prawa do organizowania i przeprowadzania wszelkiego rodzaju zgromadzeń". Tyle, że nie mamy stanu wyjątkowego. - Ja nie mam nic przeciwko, ale musimy pamiętać o tym, że to wszystko zależy od wyników epidemicznych, czyli od tego, co dzieje się w kraju - mówi Waldemar Buda, wiceminister funduszy i polityki regionalnej.
Ale minister zdrowia Łukasz Szumowski nie jest optymistą. Na razie rozważa jedynie indywidualne podejście do każdej manifestacji. - Czy to konkretne zgromadzenie, ta konkretna impreza ma większe ryzyko czy mniejsze – dodaje. Decyzje polityczne w tej sprawie na razie nie zapadły.
Źródło: TVN24