Mam nadzieję, że już niedługo będzie lepiej. Myślę, że na koniec maja, w czerwcu - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" główny doradca premiera do spraw COVID-19 profesor Andrzej Horban. Dodał, że "szczepienia już są efektywne".
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w czwartek o 27 278 nowych potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 356 osób, u których stwierdzono SARS-CoV-2.
Główny doradca premiera do spraw COVID-19 profesor Andrzej Horban pytany w piątek w "Rozmowie Piaseckiego", ile będzie dzisiaj potwierdzonych zakażeń koronawirusem, odparł, że "trudno powiedzieć, ale pewnie więcej".
Dopytywany, czy jego zdaniem 40 tysięcy zakażeń to będzie szczyt trzeciej fali pandemii w Polsce, powiedział: "coś koło tego". Dodał jednak, że "liczby i statystyka są przewrotne". Zaznaczył, że dużo ważniejsze są tygodniowe średnie. - Fala narasta i będzie narastała. To widać - mówił prof. Horban.
Główny doradca premiera do spraw COVID-19 pytany, kiedy będzie lepiej, odpowiedział: "już niedługo, mam nadzieję". - Myślę, że koniec maja, czerwiec, jeśli te szczepienia zaczną być efektywne – dodał.
- My już w te chwili prawie nie mamy pacjentów 80 plus, 90-letnich. Ci ludzie zostali zaszczepieni, są już bezpieczni poza tymi, którzy się nie zaszczepili – mówił.
Dodał, że "obserwujemy chorych w grupie około 70 lat".
Horban: szczepmy się
Profesor Horban odniósł się do kwestii szczepień preparatem AstraZeneki. Europejska Agencja Leków (EMA) przekazała w czwartek, że szczepionka tej firmy nie jest powiązana ze wzrostem ryzyka przypadków zakrzepowych. Jak zapewniła dyrektor zarządzająca tej unijnej instytucji Emer Cooke, "jest to bezpieczna i skuteczna szczepionka".
- Szczepmy się, bo szczepionka, jak widzę, jest bezpieczna - stwierdził prof. Horban. Dodał, że "im więcej osób się zaszczepi, tym lepiej". - Jeśli porówna się korzyści płynące z zaszczepienia i możliwe, bo oczywiście zawsze mogą być, objawy uboczne takie czy inne, każdego postępowania medycznego, to tutaj ryzyko powikłania jest tak niewielkie w stosunku do korzyści, które możemy odnieść, czyli uniknięcia ryzyka ciężkiej choroby i zgonu – powiedział.
Pytany, co zrobić w sytuacji, kiedy część osób odmawia szczepienia preparatem AstraZeneki, powiedział, że "jeżeli ktoś się nie chce szczepić to trudno, żeby pan premier czy minister zdrowia latali za obywatelem ze strzykawką i go nakłaniali do tego, żeby się szczepił".
Powiedział, że "jeśli nadal będzie taka sytuacja, że część osób, która jest na liście, nie będzie zgłaszała się do szczepień lub będzie wolała poczekać na inną szczepionkę z różnych powodów, to ta grupa, która będzie zapraszana na szczepienie, będzie rozszerzana o coraz młodsze osoby".
Będą ostrzejsze restrykcje?
Gość "Rozmowy Piaseckiego" pytany, czy jeśli skala zakażeń będzie większa, to czeka nas zakaz przemieszczania się przed świętami, powiedział, że "czeka nas powtórka z rozrywki, wrócimy wtedy do sytuacji, która była rok temu".
Dodał, że rok temu w marcu, kwietniu ulice były puste. - Jednak w tej chwili tak nie jest i nadal istnieje grupa osób, która uważa, że nie ma żadnego wirusa, w związku z tym nie stosuje się do już ogólnie znanych zasad – powiedział prof. Horban.
Dodał, że "wszystko zależy od społeczeństwa".
Dopytywany, czy rozsądnym zachowaniem byłoby wydanie przed świętami zakazu przemieszczania się, powiedział: "myślę, że jesteśmy bardzo bliscy tego". - Wynika to z rozsądku – dodał.
Główny doradca premiera zaznaczył, że "tej chwili jeszcze nie ma dramatycznego wzywania polityków" do wprowadzenia bardziej restrykcyjnych obostrzeń, niż te, które zaczną obowiązywać od soboty.
Dodał, że to są ludzie, którzy znają się, mają analizy. - Jest kilka zespołów analizujących efekt wprowadzania takich czy innych posunięć - mówił.
W środę szef resortu zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że od 20 marca do 9 kwietnia mocniejsze obostrzenia będą obowiązywać w całym kraju, a uczniowie klas 1-3 szkół podstawowych wrócą do nauki zdalnej.
"Nie jest to choroba banalna"
Prof. Horban powiedział w "Rozmowie Piaseckiego", że "głównym powodem naszych zmartwień jest nie to, jak będzie rosła liczba (osób-red.) zdiagnozowanych, tylko to, jak będą szybko zapełniały się łóżka szpitalne. Nie jest to choroba banalna, tak jak część osób myśli, że pójdzie do szpitala, dostanie trochę tlenu i będzie wszystko dobrze. Otóż nie – powiedział. Dodał, że "niestety coraz więcej jest osób, które chorują ciężko". - Zaczynają rozwijać zespół ostrej niewydolności oddechowej. A to już jest jedna z form posocznicy, czyli bardzo ciężkiego stanu. I leczenie posocznicy właściwie przypomina leczenie pacjenta na oddziale intensywnej opieki medycznej – mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24