Personel medyczny powinien być badany w pierwszej kolejności i regularnie - oceniła w "Kropce nad i" Ilona Łepkowska, odnosząc się do decyzji Sejmu o braku obowiązkowych testów dla pracowników ochrony zdrowia. Scenarzystka mówiła także o wizycie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na Cmentarzu Powązkowskim 10 kwietnia. - Oburzyłam się jako człowiek, jako osoba, która ma pochowanych rodziców na tym cmentarzu - wyznała.
Sejm w nocy z czwartku na piątek odrzucił głosami partii rządzącej 50 z 95 senackich poprawek do projektu paktu antykryzysowego. Wśród odrzuconych zmian znalazł się między innymi przepis zakładający przeprowadzanie testów na obecność koronawirusa u wszystkich pracowników ochrony zdrowia. Sytuację tę skomentowała w "Kropce nad i" w TVN24 scenarzystka Ilona Łepkowska. - Dla mnie to jest oczywiste, że personel medyczny powinien być regularnie badany - oświadczyła.
Zwróciła uwagę, że minister zdrowia Łukasz Szumowski "twierdzi, że przepustowość tych laboratoriów, które badają pobrane testy, jest większa niż ilość testów, które robimy". - Jeśli rzeczywiście są wolne moce przerobowe, to absolutnie personel medyczny powinien być badany w pierwszej kolejności i regularnie - oceniła. Jak wskazała, "oni są na pierwszej linii frontu i są nam najbardziej potrzebni w tej chwili".
"Oburzyłam się jako człowiek, jako osoba, która ma pochowanych rodziców na tym cmentarzu"
Ilona Łepkowska mówiła także o wizycie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w piątek 10 kwietnia na zamkniętym dla odwiedzających - w związku z epidemią COVID-19 - Cmentarzu Powązkowskim.
Nawiązała do swojego wpisu w mediach społecznościowych, w którym skrytykowała zachowanie Kaczyńskiego. - To był taki bardzo emocjonalny wpis. Mogę powiedzieć tyle, że cieszę się, że on miał taki duży odbiór. Widać, że po prostu mnóstwo osób, którzy to powielali, przekazywali, udostępniali, czuło to samo - mówiła.
Zachowanie prezesa PiS oceniła jako "oburzające". Podkreśliła, że "jeśli ktoś wytrychem otworzyłby tę bramę, wszedł tam i zapalił świeczkę na grobie swoich rodziców", także byłoby to "skandaliczne". - Ale osoby publiczne powinny dawać przykład swoim postępowaniem i jeśli jest wprowadzony jakiś zakaz, to nie powinny używać półformalnych czy formalnych chwytów, żeby ten zakaz obejść - orzekła.
- Oburzyłam się. Oburzyłam się jako człowiek, jako osoba, która ma pochowanych rodziców na tym cmentarzu - wyznała Łepkowska.
- Napisał do mnie mój kolega, syn mojej przyjaciółki aktorki Darii Trafankowskiej, której rocznica śmierci była 9 kwietnia. On powiedział: Ilona, dziękuję ci za ten wpis, ponieważ zawsze tego dnia byłem na cmentarzu i nie mogłem być, ponieważ cmentarz był zamknięty - opowiadała scenarzystka. Jak dodała, mężczyzna "nie mógł odwiedzić grobu swoich bliskich, ponieważ nie miał możliwości załatwienia tego w taki sposób, w jak mógł to załatwić prezes Kaczyński".
Łepkowska: forma jest rzeczą bardzo ważną, tutaj nie została zachowana
Ilona Łepkowska komentowała także materiały państwowej telewizji TVP na temat stacji i dziennikarzy TVN. - Takiego ataku się nie spodziewałam - przyznała scenarzystka. - Jeśli cztery dni pod rząd w "Wiadomościach" (TVP - red.) pokazuje się te same zdjęcia, to mam wrażenie, że to już nawet dla osób, które oglądają regularnie ten program informacyjny, będzie trochę za dużo. Bo powtarzane są te same zdania i pokazywane te same materiały. Być może to jest taka przyjęta metoda - kontynuowała.
Jak oceniła, "winni się tłumaczą", a "jakieś słowo przepraszam, że być może było to nieroztropne, być może byłoby bardziej na miejscu niż takie codzienne ataki". - Nie jest to rodzaj propagandy, który mi się podoba i który akceptuję, to na pewno - podkreśliła. Oceniła, że "obydwie stacje mają swoje wyraźne polityczne sympatie i antypatie, natomiast liczy się też forma". - Forma jest rzeczą bardzo ważną, choć czasami uważamy, że ważniejsza jest treść. Tutaj ta forma nie została zachowana - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24