Od naszej odpowiedzialności zależy bardzo dużo. Tempo wydaje mi się dobre. Dosyć odważne, ale dobre – mówił w TVN24 Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych. Odnosząc się do rządowego planu łagodzenia ograniczeń, zwracał uwagę na dwa elementy. Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw walki z COVID-19, przestrzegał, że "musimy być cały czas bardzo czujni, ponieważ sytuacja może się zmienić dosyć szybko".
Rząd, analizując sytuację epidemiczną w kraju, zdecydował o tym, jak będzie wyglądać plan luzowania obostrzeń w maju. Obejmuje on dużą część gospodarki, w tym galerie handlowe, sklepy wielkopowierzchniowe, restauracje, hotele, szkoły, baseny i kluby fitness, a także instytucje kultury.
Decyzje rządu komentowali na antenie TVN24 doktor Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych oraz doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw walki z COVID-19.
"Na dwa elementy może mógłbym zwrócić uwagę"
Sutkowski podkreślił, że niezależnie od tego, jak ułożony zostanie scenariusz łagodzenia restrykcji, to "od naszej odpowiedzialności zależy bardzo dużo". - Tempo wydaje mi się dobre. Dosyć odważne, ale dobre – ocenił.
- Nic nie wzbudza moich kontrowersji nadmiernie. Na dwa elementy może mógłbym zwrócić uwagę – przyznał. - Po pierwsze 4 maja i galerie handlowe. Niebezpieczeństwo tego, że będziemy się zarażać w tych galeriach handlowych przy nieodpowiednim zachowaniu istnieje i musimy na to zwracać uwagę i pilnować tego wszystkiego. Ale mam nadzieję, że branża będzie przygotowana, bylebyśmy my, klienci tych galerii, byli przygotowani – zaznaczył lekarz rodzinny.
Kolejnym elementem jest - jak mówił - "15 maja, kiedy wracają - na szczęście hybrydowo – klasy 4-8 (w szkołach podstawowych – przyp. red.) i klasy ponadpodstawowe". - Tu jest jakiś element, jakiś znak zapytania. On wybrzmiał też na konferencji pana premiera i pana ministra w postaci troski o to, że gdyby sytuacja z uczniami klas 1-3, dzisiaj w nauczaniu hybrydowym, była niepokojąca i wzrastałaby liczba zakażeń, byłoby z tego źródła podejrzenie zakażeń, to wtedy ten scenariusz dotyczący tych szkół może się nie ziścić – wskazywał lekarz.
Jego zdaniem "te dwa elementy może są trudniejsze z punktu widzenia lekarskiego, ale wydaje się, że całość ma logiczną konsekwencję".
Sutkowski o ryzyku czwartej fali epidemii
Sutkowski zwracał także uwagę na rolę szczepień w walce z pandemią COVID-19. Jego zdaniem, jeżeli "zaszczepimy się na poziomie 85 procent (...), a może jeszcze trochę więcej, to będzie rewelacja".
- To nie będzie czwartej fali, to nie będzie pandemii w Polsce. Będzie malutka endemia i koronawirus będzie małym, niebezpiecznym, ale jednak rzadko pojawiającym się w przestrzeni publicznej patogenem, który będzie powodował ciężkie, ale bardzo rzadko, konsekwencje zdrowotne. Natomiast jeżeli wyszczepimy się w 50 procentach, a jest takie niebezpieczeństwo, to będzie sytuacja zgoła inna – wskazywał.
- Będzie duża endemia, dużo zakażeń, czwarta fala przyjdzie na jesieni i znowu będziemy mieli problem – ocenił gość TVN24.
Są "dwa ważne wskaźniki, które mogą uzasadniać rozluźnianie ograniczeń"
Doktor Paweł Grzesiowski, który wcześniej był gościem TVN24, ocenił, że "niewątpliwie mamy niepodważalne dwa fakty". - Mamy spadek liczby zachorowań, co jest już ugruntowane. Jesteśmy mniej więcej na poziomie liczby zachorowań sprzed trzech miesięcy i mamy wyraźną poprawę sytuacji w szpitalach, szczególnie w oddziałach covidowych nieintensywnej terapii – zwrócił uwagę.
To według Grzesiowskiego "dwa ważne wskaźniki, które mogą uzasadniać rozluźnianie ograniczeń".
- Musimy być cały czas bardzo czujni, ponieważ sytuacja może się zmienić dosyć szybko, gdyż tych zachorowań jeszcze mamy na tyle dużo, że jeżeli otworzymy równocześnie różne strumienie transmisji wirusa, to niestety możemy za dwa do trzech tygodni zaobserwować niekorzystny zwrot sytuacji – tłumaczył.
Wątpliwości co do otwierania szkolnictwa. "Jestem zwolennikiem powolnego uruchamiania"
Które miejsca mogą stanowić zagrożenie? Doktor Grzesiowski powiedział, że najbardziej obawia się dużych grup w zamkniętych pomieszczeniach. - Tu powinniśmy być najbardziej ostrożni – wskazał.
- Z pewnym niepokojem patrzę na plan otwierania szkolnictwa. Rozumiem, że są potrzeby wychowawcze, natomiast tu musimy być bardzo czujni, ponieważ mamy jeszcze niezaszczepionych w pełni nauczycieli, większość z nich otrzymała jedną dawkę – zauważył lekarz. - Jak mówią sami nauczyciele, połowa z nich nie jest w ogóle zaszczepiona, kadra dydaktyczna też zaszczepiona jest w niewielkim stopniu – dodał.
Podsumował, że w szkołach spotkają się dorośli, który nie nabyli jeszcze odporności po otrzymaniu dwóch dawek szczepionki przeciw COVID-19, oraz duże grupy dzieci. - Jestem zwolennikiem powolnego, ostrożnego uruchamiania szkół po to, żeby nie prowokować dużych grup w zamkniętych pomieszczeniach – powiedział Grzesiowski.
Grzesiowski: tę informację przyjąłem z wielkim zadowoleniem
Lekarz pytany o galerie i sklepy wielkopowierzchniowe, wyjaśnił, że takie obiekty nie są głównym źródłem rozprzestrzeniania się wirusa. - Tam jest duża przestrzeń, budynki są wysokie i dobrze wentylowane – wymienił. Zwrócił uwagę, że w takich miejscach trzeba egzekwować noszenie maseczek ochronnych. - Tego trzeba pilnować w sposób absolutnie bez żadnych znieczuleń – podkreślił.
Mówiąc natomiast o możliwym zniesieniu obowiązku zakrywania ust i nosa na świeżym powietrzu, Grzesiowski przyznał, że powitał tę informację z "wielkim zadowoleniem".
- Od kilku miesięcy próbujemy przebić się z tym, że nie zarażamy na świeżym powietrzu, kiedy jesteśmy sami na ulicy czy na placu. Zarażamy się ewentualnie tam, gdzie stoi grupa, blisko siebie – tłumaczył. - Tam maseczki powinny być utrzymane – dodał. Podał tu przykład przystanku autobusowego, na którym czeka duża grupa ludzi.
Jak chronią poszczególne maseczki?
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock