Prowadzimy ostatnie rozmowy z partnerami z Unii Europejskiej, którzy będą współuczestniczyć w transporcie z Wuhanu. Będą transportowani nie tylko obywatele Polski, ale również obywatele innych państw Unii Europejskiej - wyjaśniał rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. We "Wstajesz i wiesz" w TVN24 opowiadał o procedurze ewakuacji z ogarniętego epidemią rejonu.
- Wirusa w naszym kraju nie ma, ale spodziewamy się, że koronawirus w pewnym momencie do nas dotrze. Będzie to rzecz normalna. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że my jesteśmy przygotowani do tego, że ten wirus do nas przyjdzie - powiedział w piątek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
"Do połowy przyszłego tygodnia wszyscy obywatele polscy będą już w naszym kraju"
Zaznaczył, że Polska prowadzi ostatnie rozmowy z partnerami z Unii Europejskiej, którzy będą współuczestniczyć w transporcie z Wuhanu. - Będą transportowani nie tylko obywatele Polski, będą transportowani obywatele innych państw Unii Europejskiej. To będzie transport dwuetapowy. Najpierw wszyscy jednym samolotem zostaną przetransportowani na jedno z lotnisk w Unii Europejskiej. Potem samoloty poszczególnych państw zabiorą swoich obywateli do swoich krajów - mówił.
Pierwszy etap nastąpi w najbliższych dniach - poinformował Andrusiewicz. - Jeżeli tylko nasi obywatele trafią do Polski, co się stanie bardzo szybko, zostaną państwo od razu o tym poinformowani - zapewnił.
- Zaręczam, że do połowy przyszłego tygodnia wszyscy obywatele polscy, którzy się zgłosili, to jest około 30 osób, będą już w naszym kraju, będą pod opieką polskich lekarzy - dodał.
"Od dzisiaj testy będą toczyły się już w polskich laboratoriach"
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia był także dopytywany o wczorajsze słowa ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, który powiedział, że mamy już w Polsce testy na nowego koronawirusa, a laboratoria przygotowywane są do diagnostyki.
- Są dwa ośrodki referencyjne do badania tego typu wirusa, który powstał w Wuhan, to jest Berlin i Rotterdam. Nam najbliżej jest do Berlina, gdzie do tej pory wysyłamy wszystkie próbki. Czas reakcji i zwrotu tych próbek to jest od 48 do 72 godzin. To nie jest długi czas oczekiwania, jeżeli weźmiemy pod uwagę specjalistyczne badania, którymi sami podlegamy często w naszym kraju standardowo w ramach badań lekarskich - wskazywał Andrusiewicz.
Poinformował jednak, że "od dzisiaj będą zajmować się tym polskie laboratoria". - Mamy testy, które możemy wykonywać, więc przygotowujemy się do tego, że to polskie laboratoria będą prowadziły badania diagnostyczne - powiedział.
"Możemy udać się bezpośrednio na oddział zakaźny, tam lekarz pobierze od nas próbkę z nosa i z gardła"
Rzecznik resortu zdrowia zaapelował też do osób, które zastanawiają się, czy powinny zgłosić się do lekarza.
- Jeżeli nie byliśmy w Chinach i nie mieliśmy kontaktu z kimś, kto był w ostatnim czasie w Chinach, nie idźmy do szpitala na oddział zakaźny. Idźmy do zwykłego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, bo prawdopodobnie mamy grypę albo jesteśmy przeziębieni. Grypy też lekceważyć nie możemy - podkreślił Andrusiewicz.
- Jeżeli byliśmy w Chinach i nic nam nie dolega, też nie idźmy do szpitala. Jeżeli natomiast byliśmy w Chinach, mamy objawy, możemy wezwać karetkę, na pewno w kontakcie z nami będzie sanepid, możemy udać się bezpośrednio na oddział zakaźny, tam lekarz pobierze od nas próbkę z nosa i z gardła. Ona zostanie szybko przekazana na testy, które mogą szybko wykluczyć, czy jest wirus - wyjaśniał, przypominając że "od dzisiaj będą toczyły się już testy w polskich laboratoriach".
Andrusiewicz zaznaczył jednocześnie, że wykluczenie lub potwierdzenie, czy mamy do czynienia z zakażeniem koronawirusem, "to będzie kwestia godzin".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24