- Gdy Jarosław Kaczyński mówi, że opozycję trzeba uporządkować, to znaczy: utemperować. To ma być taka opozycja, która nie będzie mu przeszkadzać w tym zawłaszczaniu państwa - oceniła w "Faktach po Faktach" była premier Ewa Kopacz.
W niedawnym wywiadzie udzielonym radiowej Trójce Jarosław Kaczyński zapowiadał "uporządkowanie działań opozycji". W środę szef MSWiA Mariusz Błaszczak wyjaśnił, że zmiany te mają być oparte na tzw. pakiecie demokratycznym i dotyczyć parlamentu.
Ewa Kopacz skrytykowała w "Faktach po Faktach" obecny sposób prowadzenia obrad Sejmu. Zarzuciła marszałkowi Markowi Kuchcińskiemu nadużywanie władzy i ograniczanie praw opozycji.
- To jest dalekie od wymarzonej przez Polaków ojczyzny - powiedziała.
"Wszystkiego się można spodziewać"
Słowa Jarosława Kaczyńskiego oceniła jednak jako "bardzo niebezpieczne". - (Gdy mówi), że opozycję trzeba uporządkować, to znaczy: utemperować. To ma być taka opozycja, która nie będzie mu przeszkadzać w tym zawłaszczaniu państwa, czyli koncesjonowana - stwierdziła.
Komentując zapowiedzi, że zmiany mają być oparte na tzw. pakiecie demokratycznym, Kopacz oceniła, że "dalekie to jest od demokracji".
- Jeśli te obietnice, które mówili w kampanii wyborczej, miałyby się spełnić, to dzisiaj nie mielibyśmy tych 25 tys. ludzi na ulicach. Mówili, że będą się wsłuchiwać w głosy obywateli, że będą wrażliwi na głos każdego, kto zechce z nimi rozmawiać i zgłosić swoje potrzeby i dzisiaj pani premier przechodząc obok górników z kopalni Makoszowy, nie zatrzymała się, mimo próśb tych górników, mimo ich próśb. To jest ta obłuda, która teraz dopiero się ujawnia - oceniła.
Kopacz powiedziała, że nie spodziewa się niczego dobrego po zapowiedzianych przez Jarosława Kaczyńskiego zmianach dotyczących opozycji.
- Będzie opozycja, która będzie sobie siedziała w ławach. Będzie mogła zabierać głos tylko wtedy, kiedy to będzie wygodne dla Jarosława Kaczyńskiego, a pan marszałek jako osoba zarządzająca polskim parlamentem będzie mówił: dzisiaj panu głosu nie udzielę, bo akurat jest środa albo czwartek, a wtedy opozycja nie zabiera głosu - mówiła. Dodała, że "wszystkiego się można spodziewać".
"Boję się takiej narracji"
Była premier podkreśliła, że już teraz obóz rządzący zaczyna porządkować pracę dziennikarzy w Sejmie.
- Dzisiaj będziemy mieli tylko wyznaczone miejsce, w którym media będą mogły pracować, a ich miejsce będzie poza budynkiem głównym Sejmu i ewentualnie tam będą mogli zapraszać parlamentarzystów - wyliczała.
- Boję się takiej narracji, w której opowiadając o tym, że zrobią coś dobrego dla opozycji, będzie tak jak ze wszystkim i każdego dnia - powiedziała. - Jak mówią, że naprawią Trybunał Konstytucyjny, to go po prostu niszczą. Jak mówią, że dadzą leki osobom po 75. roku życia, to dają symboliczne może dwadzieścia bezpłatnych leków - wymieniała.
"Odsunąć PiS od władzy"
Zapytana o to, czy chciałaby, aby opozycja się zjednoczyła, Kopacz odpowiedziała: - Mnie się marzy, żeby odsunąć PiS od władzy. Jeśli do tego trzeba będzie skonsolidowania całej opozycji, to trzeba to zrobić. Nie rywalizować o to, kto będzie liderem opozycji czy przyszłym premierem.
- Marzy mi się, żeby żyć w normalnej Polsce - powiedziała. Zarzuciła obozowi rządzącemu, że "systematycznie psuje Polskę", "pozbawia poczucia bezpieczeństwa i poczucia wartości jako obywateli".
Autor: kg/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24